A teraz coś z nieco innej beczki, bo skoro pomaluśku zaczyna się dywagacja nt. kierunków wakacyjnych wojaży, roztworzyłem wreszcie jedną z butelczyn zakupionych podczas powrotu z wojażu ubiegłorocznego — Schodl Weine Weissburgunder 2022 — i to jest dobry moment, żeby znów skrobnąć kilka zdań o dobrej muzyce.
Gdzieś tam na południu, pomiędzy modrymi falami Dunaju a morawskimi wzgórzami, mieści się mieścinka Poysdorf. Nie zawróciłbym na nią może uwagi, gdyby nie to, że psim swędem zatrzymaliśmy się przejazdem, tuż obok wspaniałego sklepiku Vino Versum Poysdorf, w którym za nieduże pieniądze można nabyć butelczynę lokalnych wyrobów. Wybrałem coś tam na chybił trafił, troszkę postało… wreszcie nadszedł ten czas.
To skojarzenie niezwykle luźne, ale przecież nie mogę sobie odmówić i takich dygresji: „Also sprach Zarathustra” skomponował wprawdzie Bawarczyk, jednak dość odlotowe opracowanie tego utworu zawdzięczamy Emirowi Deorato. Ten brazylijski pianista wziął klasykę na pulpit, przenicował zgodnie z ówczesną (chodzi o rok 1973) modą na muzykę fusion (skoro podstawą jest Richard Strauss, to chyba nie wypada powiedzieć jazz-rock?), i oto jest — wspaniałe „Also Sprach Zarathustra (2001)”. Dowód, że dobra sztuka nie umyka od dobrej inspiracji (i podpowiedź, że poszukiwanie indywidualizmu na siłę nie zawsze musi być pożądane). Imho najlepiej brzmi w oryginalnym wykonaniu (wspaniałe basowe pasaże Rona Cartera i Stanleya Clarke’a, a także cudowna praca Billy Cobhama na bębnach; umiałbym to sobie wyobrazić w interpretacji Jaco Patoriusa i… tak, dobrą muzykę zawsze robi sekcja rytmiczna).
A do miasteczka Poysdorf kiedyś będzie trzeba wrócić, podobnie jak do Znojmo — acz wszystko wskazuje na to, że jednak nie w tym roku :-)
(Schodl Weine Weissburgunder 2022, fot. Olgierd Rudak, CC BY-SA 4.0)