Karta kredytowa Citibank — opinie o szkodliwości kart kredytowych są dalece przesadzone

A teraz coś z całkiem innej beczki: skoro październik jest miesiącem oszczędzania, a ja pochwaliłem się już, że coraz częściej zaczyna mi się doceniać przedmioty za to, że mam je długo (scyzoryk Victorinox Picnickerportfel Alpinus) — to nie będę owijał w bawełnę: jeszcze jednym gadżetem, którego z powodzeniem używam już kilkanaście lat jest karta kredytowa Citibank.


Karta kredytowa Citibank opinie
Moja pierwsza karta kredytowa Citibank. Widać jeszcze stare logo VISA — i młodą gębę posiadacza. O gustach się nie dyskutuje, ale moim zdaniem ten subtelny i stonowany plastik wyglądał najlepiej (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Karty kredytowe nie mają szczególnie dobrej opinii wśród Polaków, także w komentarzach P.T. Czytelników dominowały głosy sceptyczne. Osobiście jestem ich wielkim entuzjastą, pod warunkiem oczywiście, że — trawestując Grzesiuka — będziemy pamiętać, że karta kredytowa, jak sama nazwa wskazuje, nie służy do zaciągania kredytu. (Hmm biorąc pod uwagę, że nietrudno dziś znaleźć kartę na mniej niż 10% może się okazać, że plastik jest lepszym rozwiązaniem niż różne chwilówki, etc.)

Natomiast karta kredytowa idealnie sprawdza się jako narzędzie finansowania codziennych wydatków: zamiast nosić śmierdzące banknoty i brudne monety albo też turbować się czy aktualny stan rachunku bankowego pozwoli użyć debetówki (o różnicach między kartą kredytową, kartą debetową oraz kartą obciążeniową pisać nie będę, chociaż wiem, że dla wielu Polaków każdy plastik to po prostu „kredytowa”) — korzystam z udzielonego przez bank kredytu. Całkowicie za darmo, kompletnie bezboleśnie, bez najmniejszych przygód lub niepotrzebnych emocji.

A wierzcie mi, że przez ostatnie 15 lat przez moje ręce przewinęło się naprawdę sporo różnych kart kredytowych, więc każde potencjalne ryzyko mam rozkminione. Różnica pewnie bierze się z tego, że żadna z kart nie została mi „wciśnięta” jako mechanizm finansowania sprzedaży ratalnej telewizora…


Karta kredytowa Citibank opinie
Moja karta Citi po zmianach: jeszcze ze zdjęciem posiadacza i nadrukowanym podpisem, już z funkcjonalnością bezstykową (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Karta kredytowa nie gryzie, pod warunkiem, że pamięta się kilka podstawowych zasad. Po pierwsze udzielony przez bank kredyt będzie całkowicie darmowy, o ile spłacimy całość zadłużenia we wskazanym okresie. Tzw. grace period oznacza, że przez określony czas (najczęściej ok. 3 tygodnie po zakończeniu okresu rozliczeniowego) bank finansuje nasze bieżące wydatki — za co nie zapłacimy mu nawet grosza, pod warunkiem, że oddamy całą pożyczoną kwotę.

Po drugie jeśli z jakichś przyczyn nie mamy możliwości spłaty całej pożyczonej kwoty, trzeba spłacić przynajmniej kwotę wskazaną na wyciągu jako minimum (najczęściej jest to 5% zadłużenia). Tylko w ten sposób unikniemy dodatkowych opłat — aczkolwiek rzeczywiście, na następnym wyciągu bank naliczy odsetki od kwoty zadłużenia.

Po trzecie karta kredytowa służy wyłącznie do rozliczeń bezgotówkowych — i niech was ręka boska broni używać jej w bankomacie! Nie znam na dziś karty kredytowej, w której TOiP nie byłoby przynajmniej kilkuzłotowej opłaty za pozyskanie gotówki.

Po czwarte bank może pobierać jakieś opłaty za posiadanie karty kredytowej — ale warto sprawdzić czy nie określono także warunków pozwalających na uniknięcie opłat. Najczęściej wiążą się one z koniecznością aktywnego używania karty — najtańsza karta kredytowa to taka, której używamy codziennie — więc bank zwalnia z opłaty klienta, który albo wykonał pewną liczbę transakcji (lub określony obrót).


Karta kredytowa Citibank opinie
Moja bieżąca karta Citi, już bez zdjęcia i podpisu, ale od zawsze tak samo dobra (zwróćcie uwagę na niecodzienne oznaczenie „member since”), (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Oprócz tych oczywistych oczywistości karta kredytowa Citibank ma także dodatkowe funkcje, które sprawiają, że od 2004 r. korzystam z niej nieprzerwanie (chociaż jako się rzekło ileś innych kart w portfelu zagościło na krócej lub dłużej).

Otóż karta Citi pozwala na opłatę codziennych rachunków wprost z karty — codziennych, czyli: za dom, prąd, telefon, gaz, wodę, za naukę, etc. etc. — bezpośrednio przelewem z rachunku karty, ale bez dodatkowych opłat. Wystarczy zarejestrować telefonicznie daną transakcję (raz na zawsze), aby później, po zalogowaniu się do systemu transakcyjnego Citi, opłacać te należności w naprawdę wygodny sposób.

W kontekście powyższego P.T. Czytelnicy nie powinni być zdziwieni moją rekomendację: kartę kredytową Citibank zdecydowanie polecam.
A którą dokładnie (bank obecnie w ofercie ma ich kilka, przy czym nie ma już srebrnej karty VISA)? Osobiście dziś skusiłbym się na kartę Citi Simplicity, która jest bez opłaty rocznej lub miesięcznej (por. TOiP Citibanku) — prosta, bezpłatna, bezproblemowa.

Zamówić taką kartę można przez jeden z dedykowanych linków, którymi nafaszerowany jest ten tekst — możecie kliknąć w któreś zdjęcie powyżej lub w banerek.

Przypominam, że biorąc kartę u mnie pośrednio finansujecie psi terroryzm na szlaku górskim — a jeśli nie przekonała Was ta karta, to może coś innego ze sklepiku finanse.legeartis.org?

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

16 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
16
0
komentarze są tam :-)x