A skoro kilka dni temu było o odpowiedzialności za założenie przez „słupa” rachunku bankowego, dziś czas na odpowiedź na inne ciekawe pytanie: czy sprzedaż udziałów w spółce „słupowi” może być przestępstwem? (wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 28 grudnia 2016 r., sygn. akt II AKa 342/16).
Mężczyzna został oskarżony o wyłudzenie 300 tys. złotych kredytu na szkodę banku. Zdaniem prokuratury prowadzona przez niego spółka wzięła kredyt z zamiarem jego niespłacenia, zaś po tym jak wyprowadził pieniądze ze spółki — odsprzedał swoje udziały „słupom” (art. 286 par. 1 kk w zw. z art. 294 par. 1 kk). Oskarżonemu wymierzono karę 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata oraz zobowiązano do zwrotu 300 tys. złotych w ciągu 2 lat od uprawomocnienia orzeczenia.
Zdaniem apelacji sąd nie wziął pod uwagę tego, że w czasie kiedy oskarżony pełnił funkcję członka zarządu (kiedy występowała o kredyt) spółka była w dobrej kondycji, zatem nie można mu zarzucać zawarcia umowy kredytowej z zamiarem pokrzywdzenia banku.
Sąd II instancji utrzymał zaskarżony wyrok w mocy: istotą przestępstwa nie jest to czy przed bankiem zataił rzekomo złą kondycję spółki, lecz to, że udowodniono, iż występował o kredyt z zamiarem jego niespłacenia.
Dowodem na to są następujące okoliczności: (i) pieniądze z kredytu zostały szybko wypłacone, głównie na rachunki oskarżonego oraz spółki powiązanej z oskarżonym; (ii) miesiąc po uzyskaniu kredytu sprzedał spółkę „słupom”; (iii) każdy ze „słupów” otrzymał nawet niewielkie wynagrodzenie za to, że odkupił udziały w spółce; (iv) nawet po transakcji oskarżony nadal dysponował pieniędzmi z kredytu.
Oznacza to, że w zamiarze oskarżonego sprzedaż udziałów w spółce „słupom” miała na celu uwolnienie go od odpowiedzialności za zaciągnięty kredyt. Skoro cała operacja — od zaciągnięcia kredytu do wyjścia ze spółki — zajęła mu miesiąc, to plan ten musiał być z góry ukartowany.