Wiosna to tradycyjny początek sezonu wypalania łąk — osobiście jeszcze w tym roku nie widziałem — warto zatem w dwóch słowach przypomnieć, że mamy zakaz wypalania łąk i nieużytków, zaś idiota, który mimo tego zdecyduje się „pomóc przyrodzie” w lepszym starcie może dostać nawet 5 tys. złotych grzywny lub spędzić 30 dni w areszcie.
Zakaz wypalania łąk — oraz ogólnie: palenia wszystkiego co się już nie rusza — wynika z kilku wzajemnie kompatybilnych przepisów:
- ustawa o ochronie przyrody zakazuje wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów, wyjąwszy działania wynikające z prowadzonej ochrony czynnej na obszarach parku narodowego lub rezerwatu lub zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000 (art. 124 ust. 1 uop);
- naruszenie zakazu wiąże się z odpowiedzialnością wykroczeniową — zgodnie z art. 131 pkt 12 uop każdy kto wypala łąki, etc., podlega karze aresztu lub grzywny do 5 tys. złotych (ile może trwać areszt i dlaczego grzywna aż do 5 tys. wyjaśniłem w tekście „Ile wynosi mandat za wejście z psem na teren Parku Narodowego — objęty ochroną ścisłą lub czynną?”);
- trzeci haczyk to oczywiście przepis kodeksu wykroczeń penalizujący wypalanie traw, słomy, pozostałości roślin w odległości mniejszej niż sto metrów od domostw lub lasu — a także w taki sposób, że dym lub ogień zalatuje na drogi powodując zakłócenia w ruchu. Ba, karą aresztu lub grzywny do 5 tys. złotych zagrożone jest nawet pozostawienie całkiem „legalnego” ogniska bez stałego nadzoru.
art. 82 par. 4 kodeksu wykroczeń
Kto wypala trawy, słomę lub pozostałości roślinne na polach w odległości mniejszej niż 100 m od zabudowań, lasów, zboża na pniu i miejsc ustawienia stert lub stogów bądź w sposób powodujący zakłócenia w ruchu drogowym, a także bez zapewnienia stałego nadzoru miejsca wypalania
podlega karze aresztu, grzywny albo karze nagany.
Wyjątkowych idiotów nie brakuje, toteż mam nadzieję, że informacja o niniejszym tekście pójdzie w świat — ku przestrodze, a może nawet pokrzepieniu serc.