Ponieważ dywagacje nt. tego czym jest a czym nie jest „puszczanie psa luzem” (w lesie, jak w art. 166 kw lub art. 30 ust. 1 pkt 13 ustawy o lasach) dość często pojawiają się na tutejszych łamach (głównie w komentarzach P.T. Czytelników), pomyślałem sobie, że dobrze będzie przedstawić moje poglądy w formie jednego, zbiorczego felietonu. W którym pozwolę sobie na nieco gdybologii odnoszącej się do dwóch tez: (i) że puszczanie psa luzem (w lesie) nie może być interpretowane jako spuszczenie psa ze smyczy; (ii) bo przecież, na chłopską logikę, pies na smyczy też może być „luzem”.
Dalej będzie w szybkich punktach:
- ustawa o lasach zakazuje puszczania psa luzem w lesie — definiując czym jest las (co najmniej 0,10 ha gruntu pokrytego roślinnością leśną, etc.) — ale rzecz jasna nie definiując czym jest „puszczanie luzem” (rzecz jasna, bo to ustawa o lasach, a nie o psach);
- naruszenie tego zakazu jest karalne — puszczanie psa luzem w lesie stanowi wykroczenie, za które można zostać ukaranym grzywną w maksymalnej wysokości 5 tys. złotych (kodeks wykroczeń rzecz jasna także nie definiuje czym jest ów „luz”, ani też nie określa czym jest „pies”);
art. 30 ust. 1 pkt 13 ustawy o lasach (Dz.U. z 2018 r. poz. 2129)
W lasach zabrania się:
13) puszczania psów luzem
- potocznie przepis rozumie się następująco: z psem do lasu wchodzić dozwolono (sprawdzić czy nie park narodowy lub rezerwat), pod warunkiem, że zwierzak ma obrożę (tudzież szelki) i jest na smyczy;
- zatem pies puszczony luzem to taki, który nie jest na smyczy, więc sobie hasa swobodnie (węszy, krąży, czasem puści się w pościg za dzikim zwierzęciem);
- jednak stany faktyczne (i wątpliwości) można mnożyć w nieskończoność, bo przecież ów pies i jego pani/pan mogą mieć inny pomysł na spacer — smycz może plątać się po glebie, a ręce w kieszeniach; smycz może być 20-metrową linką, która realnie też daje dużo luzu;
art. 166 kodeksu wykroczeń
Kto w lesie puszcza luzem psa, poza czynnościami związanymi z polowaniem,
podlega karze grzywny albo karze nagany.
- są też przypadki szczególne: niezwykle karny czworonóg robi dokładnie to, czego oczekuje odeń przewodnik (zdaję sobie sprawę z tego, że część P.T. Czytelników nie widziała tego nawet na Fejsbóku, ale przecież są takie
psyprzewodnicy, pun intended) — albo też psinka jest tak nieśmiała, bojaźliwa, wycofana, że nie wyobraża sobie oddalenia się na więcej niż 20-30 metrów, i to co najwyżej na 20-30 sekund w ciągu choćby 2-godzinnego spaceru, a nawet jeśli jej się to zdarzy, to w 99% wraca w podskokach raz zawołana (to nasz przypadek); - czy te sytuacje można opisać jako puszczanie psa luzem? moim zdaniem nie: w każdym takim przypadku zwierzę jest pod kontrolą przewodnika — kontrolą niewidzialną, werbalną, wynikającą z takiej czy innej więzi psychicznej — a przecież celem wprowadzonego zakazu z pewnością jest sprawowanie kontroli nad psiakiem i zapewnienie bezpieczeństwa innym użytkownikom lasów, nie napędzenie koniunktury na psie smycze, nieprawdaż? (odwracając pytanie: czy nie byłby aby puszczony luzem pies buszujący na dłuuuuuuuuuuuuugaśnej lince?);
- moim zdaniem oznacza to, że nie chodzi o postronek, na którym zwierzę się prowadzi, lecz o realną (samo)kontrolę — zapewnienie, by pies nie miał możliwości swobodnego grasowania;
par. 39 pkt 1 rozporządzenia MŚ w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania…
Myśliwy może, za zgodą prowadzącego polowanie, zabrać ze sobą na stanowisko psa. W takim przypadku:
1) pies powinien być trzymany na otoku;
- niedowiarkom zwracam uwagę, że gdyby prawodawca chciał wyraźnie zastrzec, że pies w lesie ma być na smyczy, to by mógł tak po prostu napisać — o tym, że potrafi, przekonuje rozporządzenie określające prawne warunki polowań, które m.in. określa, że w pewnych warunkach pies ma być trzymany na otoku (i wcale nie chodzi o to, że ma go sobie przypiąć do kapelusika);
- ustawodawca jest racjonalny, co pozwala mi (bo pasuje do koncepcji) postawić śmiałą tezę: niemożliwe jest przecież, żeby takie same zachowania opisane były w różny sposób; nie miałbym wątpliwości, gdyby wyraz „luz” był w jakiś sposób synonimiczny do „otok” lub „smycz” — ale… nie jest. Brak luzu zagwarantować może wszakże nie tylko sznurek, ale też właśnie odpowiednie szkolenie naszego towarzysza (lub jego predyspozycje) — natomiast nawet zastosowanie smyczy wcale odpowiedniej kontroli zapewnić nie musi.
Słowem: puszczanie psa luzem w lesie nie może być utożsamiane z prostym odpięciem zwierzaka ze smyczy — bo nie każdy pies dla sprawowania kontroli wymaga środków technicznych.
Q.E.D.