Czy kierowca ponosi odpowiedzialność za potrącenie pieszego na przejściu dla pieszych — jeśli jechał w deszczu z prędkością 25 km/h, ale nie widział człowieka i nie mógł zauważyć? Czy jednak takie okoliczności zdarzenia mogą uzasadniać założenie, że miało miejsce wtargnięcie pieszego pod nadjeżdżający samochód — a kierowca nie odpowiada za wypadek jeśli doprowadził do niego pieszy?

wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 18 listopada 2019 r. (X Ka 1007/19)
1. Szczególna ostrożność polega na wnikliwej ocenie pieszego, czy jego wejście na jezdnię, aż do momentu opuszczenia jej (jezdni) nie spowoduje utrudnienia ruchu, które w istocie będzie przede wszystkim dla niego szczególnie niebezpieczne. Chodzi o to, czy odległość pojazdów od miejsca, w którym pieszy ma zamiar jezdnię przekroczyć, jest wystarczająca.
2. Nie można oskarżonemu czynić zarzutu z tego powodu, że nie dostrzegł pieszego, skoro i tak wobec decyzji pokrzywdzonego o wkroczeniu na przejście dla pieszych bezpośrednio pod jadący samochód, mającego cechy wtargnięcia — oskarżony z przyczyn temporalnych nie miał możliwości uniknięcia wypadku i potrącenia pieszego.
Sprawa dotyczyła kierowcy oskarżonego o naruszenie zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego związanych ze zbliżaniem się do przejścia dla pieszych (art. 26 ust. 1 pord) i jazdą w deszczu (art. 30 ust. 1 pord), przez co doszło do potrącenia pieszej na pasach — co zakwalifikowano jako przestępstwo z art. 177 par. 1 kk.
art. 26 ust. 1 pord
Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu.
Sąd I instancji stwierdził, że materiał dowodowy nie pozwala na ustalenie rzeczywistego przebiegu wypadku, ale pozwala na przypuszczenie, że miało miejsce wtargnięcie pieszego pod nadjeżdżający samochód. Szkic miejsca wypadku drogowego nie określał nawet ani śladów hamowania i jego usytuowania w momencie wypadku, ani położenia pokrzywdzonej po potrąceniu, policjanci nie zrobili też żadnych zdjęć miejsca (sprawą niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy prokurator zajmuje się w odrębnym postępowaniu). A skoro nie sposób stwierdzić, czy kierowca, który jechał bardzo powoli (art. 25 km/h) widział i czy mógł widzieć pieszego, zatem w świetle art. 5 par. 2 kpk należy go uniewinnić.
art. 30 ust. 1 pord
Kierujący pojazdem jest obowiązany zachować szczególną ostrożność w czasie jazdy w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza, spowodowanej mgłą, opadami atmosferycznymi lub innymi przyczynami (…)
Od wyroku apelację wnieśli prokurator i oskarżyciel posiłkowy, których zdaniem skoro wiadomo (z opinii biegłego) z jaką maksymalną i minimalną prędkością mogła iść pokrzywdzona, co rzutuje na możliwość dostrzeżenia jej przed przejściem dla pieszych, zaś z dowodów wynika, że pokrzywdzona zatrzymała się przed zebrą i poczekała aż zatrzyma się inne auto, to oskarżony powinien zareagować choćby na widok innego pojazdu zatrzymującego się przed przejściem. Nadto rozmiar i rodzaj odniesionych obrażeń pozwala na przyjęcie, iż kierowca jechał szybciej i nie podjął manewru hamowania (co przecież samo w sobie jest przesłanką do przyjęcia odpowiedzialności, bo przecież każdy uczestnik ruchu ma obowiązek hamować jeśli wymaga tego sytuacja).
art. 13 ust. 1 pord
Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem.
Sąd odwoławczy nie podzielił tej argumentacji: zgodnie z zasadą in dubio pro reo wszelkie nieusuwalne wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego, zaś zasada swobodnej oceny dowodów (art. 7 kpk) obejmuje także dokonywanie ustaleń faktycznych w oparciu o dowody uznane za wiarygodne — i pomijaniu dowodów uznanych za niewiarygodne. Skoro zatem biegły ocenił, iż auto poruszało się co najwyżej z prędkością 22-25 km/h, która to prędkość nie może być uznana za nadmierną nawet w trudnych warunkach pogodowych, to nie można kierowcy zarzucić niezachowania szczególnej ostrożności przy zbliżaniu się do przejścia dla pieszych. Co więcej w świetle obowiązujących przepisów kierowca nie ma obowiązku „profilaktycznego” zatrzymania się przed przejściem dla pieszych.
Natomiast obowiązkiem pieszego, który zamierza przejść przez jezdnię, nawet na przejściu dla pieszych, jest zachowanie szczególnej ostrożności (art. 13 ust. 1 pord), czyli unikanie sytuacji, w których może spowodować utrudnienia w ruchu i niebezpieczeństwo dla siebie samego. Miernikiem szczególnej ostrożności może być zachowanie wystarczającej odległości od pojazdu zbliżającego się do przejścia; odległość tę można oceniać w/g dwóch kryteriów:
- jako odległość pozwalającą na przejście przez ulicę bez zmuszenia kierującego co najmniej do zmiany prędkości (w sytuacji kiedy pieszy ma prawo przechodzić, ale nie ma pierwszeństwa — np. w odległości 150 metrów od przejścia);
- jako odległość, która nie spowoduje konieczności gwałtownego hamowania pojazdu (prowadzonego w sposób zgodny z zasadami ruchu drogowego, ale z uwzględnieniem zasady ograniczonego zaufania, art. 4 pord).
W świetle dowodów — a raczej ich braku (oraz sprzeczności zeznań kierującego drugim autem) — należy dać wiarę sprawcy, że nie widział i nie mógł widzieć osoby zbliżającej się do przejścia. Ba, nawet w świetle słów samej pokrzywdzonej („widziałam samochód nadjeżdżający z mojej lewej strony, wydaje mi się że się powoli zatrzymywał”) można przypisać jej stworzenie stanu zagrożenia, ponieważ weszła na jezdnię nie mając pewności, że samochód się zatrzymał — i nie można wykluczyć, że weszła ona na przejście w odległości uniemożliwiającej oskarżonemu uniknięcia jej potrącenia.
Oznacza to, że należy przyjąć, że oskarżony kierowca w żaden sposób nie przyczynił się do wypadku — jechał z bardzo niską prędkością i miał prawo nie widzieć pieszej — co oznacza, że jego zachowanie było prawidłowe, a przez to też decyzja sądu o uniewinnieniu.
Na marginesie: sąd zauważył, że w chwili wypadku oskarżony miał przekroczony limit punktów karnych — a chociaż starosta wydał decyzji o cofnięciu uprawnień, nie można go ścigać z art. 244 kk, takie postępowanie kierowcy uznano za „moralnie naganne”.