Czy „puszczanie zajączków” — wyświetlenie obrazka na ścianie budynku — można potraktować jako jego „umieszczenie” w rozumieniu kodeksu wykroczeń? I, wcale nie na marginesie: czy motywacja sprawcy może mieć wpływ na kwalifikację takiego czynu? (wyrok SR w Bełchatowie z 7 grudnia 2020 r., II W 297/20).
Orzeczenie dotyczyło kilku aktywistów Greenpeace Polska, którzy „działając wspólnie i w porozumieniu” publicznie wyświetlili przy pomocy projektora na chłodni kominowej bloku energetycznego wizerunek twarzy Mateusza Morawieckiego wraz z napisami „SERIO?!” i „SRSLY?!”, co potraktowano jako wykroczenie umieszczenia „plakatu, afiszu, apelu, ulotki, napisu lub rysunku” bez zgody elektrowni.
Dla jasności: sprawcy nie wdarli się na teren obiektu, obrazki były wyświetlane z kompleksu leśnego znajdującego się w pobliżu, co nie przeszkodziło ochronie kopalni podjąć interwencji, podczas której nakryto aktywistów z projektorem i agregatem prądotwórczym.
art. 63a par. 1 kodeksu wykroczeń
Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem,
podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny.
Obwinieni nie przyznali się do winy. Ich zdaniem akcja stanowiła uprawniony protest przeciwko stanowisku polskiego rządu, który odmówił przystąpienia do pakietu neutralności klimatycznej (rzecz miała miejsce podczas szczytu klimatycznego EU).
Sąd stwierdził, że stan faktyczny jest jasny, oczywista jest także ocena prawna: art. 63a kw został wprowadzony do kodeksu wykroczeń 6 dni po zniesieniu stanu wojennego; celem regulacji była penalizacja protestów przeciwko władzy, a zatem chodziło o walkę polityczną i zwalczanie opozycji. Dla odmiany dziś ratio legis przepisu ogranicza się do zaśmiecania lub oszpecania miejsc różnymi ogłoszeniami bez zgody właściciela — chodzi o ochronę prawa własności i porządku publicznego rozumianego jako estetyka miejsca publicznego — nie powinien natomiast służyć do ścigania osób, które wyrażają określone poglądy dotyczące spraw publicznych.
Można mieć natomiast wątpliwości czy wyświetlenie wyświetlenie obrazu stanowi jego umieszczenie. W tym miejscu sąd posiłkował się poglądami doktryny, iż wyświetlenie hologramu na stałym podłożu może być kwalifikowane jako umieszczenie obrazu w rozumieniu art. 63a par. 1 kw, a to dlatego, że przecież penalizacji podlegają inne „nietrwałe (niepowodujące żadnych zmian w strukturze ściany czy innego podłoża) i łatwe do odwrócenia sposoby” umieszczenia napisu.
Niezależnie od tego sąd ocenił, iż do wykroczenia nie doszło, ponieważ obwinieni wyrażali w ten sposób swoją opinię, zaś wolność słowa obejmuje także publiczne rozpowszechniania krytycznych ocen działań władz publicznych i manifestowania ich w pokojowej formie. Wolność słowa obejmuje bowiem nie tylko klasyczne, ale także nowoczesne środki komunikacji i wyrazu, zaś w debacie publicznej dopuszczalne są zachowania i działania, które bardziej nawet ingerują w porządek publiczny. Nawet gdyby patrzeć na zdarzenie przez pryzmat estetyki komina, to raz, że nie doszło do jego oszpecenia, a dwa, że przecież estetyka obiektu nie może być stawiana wyżej niż wolność słowa czy kwetie ochrony środowiska.
W konsekwencji można przyjąć, iż wprawdzie zachowanie aktywistów Greenpeace wypełniało znamiona wykroczenia stypizowanego w art. 63a par. 1 kw — jednakże jednak brak społecznej szkodliwości pozbawia go ogólnych znamion wykroczenia (art. 1 par. 1 kw) — a więc obwinionych należało uniewinnić od całości zarzutów.
Zamiast komentarza: to oczywiście prawidłowy wyrok, co nie zmienia faktu, iż część uzasadnienia, w myśl którego wyświetlenie obrazka na ścianie może być traktowane jako podlegające karze umieszczenie napisu czy rysunku jest błędna. Jeśli bowiem jako penalizowane umieszczenie obrazka będziemy traktować także jego wyświetlanie na ścianie budynku — czyli coś nietrwałego i niematerialnego — to dojdziemy do nieubłaganego wniosku, że „puszczanie zajączków” też. (Dla jasności: rozróżniam oczywiście nękanie domowników przy pomocy oślepiających szperaczy, etc.). No i coś mi świta, że powołując się na taką argumentację na uniewinnienie mógłby liczyć także zamalowujący, choćby i najszczytniejszymi hasłami, mury Malborka czy Wawelu — bo przecież wolność słowa?