Krótko i na temat, bo kiedyś mi samemu się przyda: jeśli frankovka jest najprzyjemniejszą (subiektywnie) odmianą winorośli uprawianą u naszych południowych (tj. krain leżących na południe od Śląska) sąsiadów, to czerwone morawskie wytrawne wino Znovín Znojmo Frankovka 2018 jest obiektywnym dowodem potwierdzającym ową tezę.
I czas na małą dygresję: jak podają media piwo, które już podrożało z początkiem 2022 roku, będzie nadal drożało — co ciekawe nie tyle za sprawą wyższych cen niezbędnych ingrediencji (takich jak chmiel, słód, etc.), ile ze względu na wyższe koszty pracy czy też podwyżki cen energii, opakowań („Pivo bude dál zdražovat”). To musi być spory szok dla tamtejszych konsumentów. Oczywiście czeskie piwo drożeje od lat (a przecież jeszcze nie tak dawno butelkę najtańszego, lecz wcale nie najgorszego sikacza można było kupić za 6 korun — plus 3 koruny za butelkę zwrotną), próbuję sobie jednak wyobrazić minę konsumentów… no cóż, to będzie lekki kwas; miejmy nadzieję, że wyższym cenom nie będzie akompaniowało pogorszenie jakości.
Wracając ad rem: butelka tego morawskiego (nie czeskiego!) wina kosztowała jakieś sto korun; tanie i dobre, i bardzo dobrze, bo każde tanie wino jest dobre, bo jest tanie, etc. Natomiast czy inflacja przełożyła się na wzrost cen tego boskiego napoju, tego jeszcze nie wiem, bo dawnośmy tam nie byli — no ale tematy się odblokowały, więc wkrótce ruszamy na nieco odleglejsze szlaki, będzie okazja się zaopatrzyć i na ceny popatrzeć.
I to by było na tyle, na razie; Q.E.D.
(tekst ilustruje ujęcie butelki wina Znovín Znojmo Frankovka 2018; fot. Olgierd Rudak, CC-BY 2.0)