10 km wokół Raduni po 100 dniach przerwy (po zwichnięciu kolana psiapsiółki)

Krótko i na temat, ale chyba komuś się przyda: dokładnie wczoraj, po przeszło 100 dniach przerwy (z krótką przerwą) wreszcie udało się nam wyrwać w pagórasy!! Żaden wyczyn — zwykła runda wokół Raduni — żadnych zapierających dech w piersiach — po prostu dyszka w terenie.


zwichnięcie kolana psa uszkodzona łąkotka
Trudno już chyba zliczyć ilość operacji kolan jakie przeszła nasza dzielna i wierna czworonożna towarzyszka… Tym razem zwichnięcie kolana i uszkodzona łąkotka — na psa urok! chciałoby się rzec…

Jednak dla nas ten mały kroczek człowieka jest wielkim krokiem psiapsiółki, która dokładnie 1 października ubiegłego roku dość wrednie zwichnęła sobie kolano. Wrednie, bo chociaż początkowo wydawało się, że wszystko jest OK (RTG nie wykazało uszkodzenia stawu — przypomnijmy, że Kuata jest po obustronnym TPLO kolan), rychło się okazało, że sprawy nie mają się aż tak dobrze.


widok Wzgórza Kiełczyńskie spod Raduni
Takich obrazków strasznie mi przez ten czas brakowało — nawet jeśli w tle mają pojawiać się zaledwie Wzgórza Kiełczyńskie

W skrócie: najpierw terapia, później kwas hialuronowy w kolano, później terapia — a jeszcze później się okazało, że doszło do uszkodzenia (typu ’bucket-handle’) łąkotki. Konieczna była operacja polegająca na usunięciu kawałka tejże łąkotki… znów terapia, więc my znów pomaluśku, powoluśku: 500 metrów, pół godzinki, 6 kilometrów, cały czas patrząc czy pies kuleje, czy jakoś daje radę…


zwichnięcie kolana psa uszkodzona łąkotka
Ja już tego nie ukrywam: jestem po prostu uzależniony od wędrowania z psem, po prostu nie wyobrażam sobie wypadu bez plączącego się pod nogami zwierzaka…

Dość rzec, że wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy postanowiliśmy obadać czy wydane na zabiegi pieniądze (zawsze mi się chce śmiać jak sobie przypomnę, że ta schroniskowa znajda kosztowała nas całe 35 złotych… czyli tyle co trwająca nieco dłużej niż porządny punkrockowy kawałek lasteroterapia…) się zwróciły ;-)


zwichnięcie kolana psa uszkodzona łąkotka
Z okazji małego wypadu w pagórasy, na dobry początek, psiapsiółka wyfasowała nowe turystyczne legowisko (leciutkie, składane) — ta niemłoda już przecież (bo przeszło siedmioletnia) inwalidka będzie musiała coraz więcej wypoczywać na szlaku…

Na razie jest OK: dyszka zaliczona (pamiętajcie, że nawet niespecjalnie nadpobudliwy pies przemierza znacznie dłuższy dystans niż jego przewodnik), troszkę posiedziane było (aczkolwiek styczeń nie sprzyja siedzeniu w plenerze — chyba że na jakimś Piecu), źle nie jest — słowem: wracamy na szlak — będą z niej jeszcze ludzie ;-)


Radunia Zimą
no to… IDZIEMY DALEJ :-)

dla chętnych i zainteresowanych — runda wokół Raduni: przełęcz Tąpadła — żółtym szlakiem na południe — Czernica — ten odcinek jest bardzo piękny — Łysa Góra (494 m n.p.m.) — niebieskim szlakiem na wschód — Świerczyna — przełęcz Słupicka — powrót zielonym szlakiem (w/g mapy prawie 10 km — pamiętajcie, że pies robi co najmniej połowę więcej — które zajęły nam 3 godziny z odpoczynkiem).

(wszystkie zdjęcia — fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

9 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
9
0
komentarze są tam :-)x