Sądząc po ilości zapytań z Google o Lex Superior, a także liczbie telefonów i listeli — Lex Superior nadal nadaje. Ludzie są skonsternowani, niektórzy może nawet przerażeni, nie wiedzą co robić. To rozumiem, gorzej, że niektórzy nawet nie próbują ogarnąć co zostało już powiedziane.
A powiedziane zostało naprawdę wiele:
- po pierwsze (poczytajcie dokładnie w „Dzienniku Internautów”): to, że otrzymałeś wezwanie do zapłaty na kwotę 750 złotych nie oznacza, że jesteś czemukolwiek winny. Wszystko wskazuje na to, że wezwania dostało mnóstwo osób, które siłą rzeczy nie ściągały niczego z interentów, a na pewno nie filmików z portalu podrywacze.pl;
- zacznijmy od tego, że bardzo ale to bardzo kontrowersyjnie brzmi cała konstrukcja prawna, na której kancelaria Lex Superior opiera swoje roszczenia: moim zdaniem nawet jeśli w czasie ściągania filmu z sieci BitTorrent dochodzi do jego rozpowszechniania, to jest to forma dozwolonego użytku (art. 23(1) pr.aut.);
- bardzo dyskusyjna jest także koncepcja licencji, na podstawie której Lex Superior miała nabyć prawa autorskie do filmów — mowa jest o jakiejś pornografii, co dodaje smaczku sprawie — które to filmy miały być bezprawnie rozpowszechniane przez internautów. W ocenie nie pomaga treść pism masowo wysyłanych przez tę firmę do internautów (więcej pisałem tutaj);
- istotne: zdaniem prokuratury ściąganie filmów z BitTorrent nie jest przestępstwem, ponieważ dla przyjęcia odpowiedzialności z art. 116 ust. 4 pr.aut. wymagana jest umyślność czynu. Zatem jeśli jest tak, że program coś ściąga i równocześnie coś udostępnia — to nie oznacza, że możemy za to ponieść karę;
- na miejscu Lex Superior martwiłbym się także owym „narzędziem informatyki śledczej” — w kilku wcześniejszych komentarzach słusznie zwracali uwagę P.T. Czytelnicy na pewne ryzyka prawne wynikające z możliwej kwalifikacji takich tricków;
- co do samego dochodzenia o sygnaturze 1 Ds. 1180/14: przypomnijmy, że postępowanie zostało umorzone — jest o tym wyraźny komunikat policji w Olsztynie. Owszem, rzekomo pokrzywdzony podmiot zaskarżył to umorzenie i nic nie wiemy o losie zażalenia — no ale na razie mamy sytuację prawną dość klarowną. (Dodam, że jak ktoś jest chytry to składa analogiczne zawiadomienia w innych prokuraturach, ale na razie nie słyszę o takich działaniach — cały czas mowa jest wyłącznie o jakichś głupawych wezwaniach do zapłaty);
- co więcej organy ścigania wzięły na celownik samą działalność kancelarii Lex Superior sp. z o.o. i wszczęto dochodzenie w sprawie usiłowania oszustwa. Wiem od kilku P.T. Czytelników, że także próbowali zainteresować swoją sprawą organy ścigania — z różnym skutkiem (są i odmowy wszczęcia, i jakieś przesyłanie papierów do gdańskiej prokuratury). Otrzymałem nawet informację o jakimś liście gończym w sprawie, ale to chyba złośliwość (przynajmniej nie udało mi się zweryfikować tej informacji);
- co istotne: proszę nie dać się przekonać, że abonent sieci, z którego urządzenia — ustalonego po adresie IP — może ponosić odpowiedzialność za jakiekolwiek czyny popełnione „przy pomocy jego rutera”, albo też zastępczo, za sprawcę, jeśli nie będzie umiał wskazać tego sprawcy. Takie opowieści dziwnej treści są kolportowane w tej sprawie, lecz nie należy im wierzyć: zasada jest taka, że każdy odpowiada za siebie, a nikt nie odpowiada za ruter (za jego zabezpieczenie, aktywność, etc.).
Podsumowując: jeśli otrzymałeś wezwanie do zapłaty od Lex Superior, to co do zasady nie należy się nim przejmować. Papier należy wrzucić do kosza na śmieci i zapomnieć o aferze, to samo dotyczy jakiegoś ponaglenia czy czegokolwiek w tym rodzaju. Nie odpisywać, nic nie płacić, nie martwić się — ale też i nie dzwonić do mnie w tej sprawie i nie pisać. Nie pomogę nic więcej, oprócz tego, że powtórzę (mniej lub bardziej cierpliwie), że afera jest dęta, a ze spraw dętych najlepiej brzmi orkiestra dęta.