A skoro wczoraj rano było o tym, że windykacja długu ze sfałszowanej umowy może naruszać dobra osobiste rzekomego dłużnika, dziś w moim profesjonalnym i nietendencyjnym glosariuszu czas na parę zdań o tym, że windykacja długu istniejącego też może naruszać dóbra osobiste dłużnika — jeśli windykator stosuje nielegalne metody windykacji lub po prostu przegina z podejmowanymi środkami nacisku (na podstawie wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 4 marca 2014 r. (sygn. akt I ACa 45/14).
Sprawy miały się następująco: powód zażądał od przedsiębiorstwa, którego firma została zanonimizowana jako (…) Finanse SA we W. zadośćuczynienia w wysokości 9000 złotych, podając, iż „podejmując działania windykacyjne, strona pozwana dopuszczała się nękania powoda, czynności te miały charakter bezprawny i wkraczały w sferę dóbr osobistych”. Rzecz rozchodziła się o to, że powód był klientem jakiegoś banku, jednak przejściowo zwleka ze spłatą paru kredytów. Pozwana podejmowała jakieś działania windykacyjne, co do których może i windykator byłby uprawniony, gdyby działał z upoważnienia banku, jednak sam bank zaprzecza, iżby upoważniał pozwaną do windykacji — jednak nawet jeśli cel uprawniałby takie działania, to na pewno nie ich formę, która polegała na nękaniu dłużnika głuchymi telefonami, wielokrotnym telefonowaniu na numer stacjonarny, który nie został udostępniony ani bankowi ani tym bardziej pozwanemu, wysyłaniu listeli do członków rodziny powoda oraz podejmowaniem prób kontaktu z sąsiadami powoda. Ponadto powód otrzymywał esemesy o treści np.: „jeśli natychmiast nie oddzwonisz czeka cię lawina kosztów i przykrości”.
Pozwana broniła się tym, że „jej działania wobec powoda miały na celu jak najszybsze odzyskanie należności banku przy użyciu dostępnych, prawnych i zaakceptowanych przez bank środków”, zaś sama windykacja została zlecona przez bank na podstawie stosownej umowy, o czym powód oczywiście został poinformowany. Natomiast liczba podejmowanych działań może się wydawać szczególnie mnoga, ale jest to skutkiem wyłącznie tego, że windykacja dotyczyła aż 24 zleceń — każdy z pracowników windykacji prowadzi swoją sprawę i nie interesuje się robotą kolegów z pracy.
Sąd I instancji uwzględnił żądanie w zakresie zapłaty zadośćuczynienia — jednak oddalił powództwo w części dotyczącej zaprzestania windykowania długu, albowiem w czasie procesu windykator sam zaprzestał takich działań. (wyrok Sądu Okręgowego z 19 września 2013 r., sygn. akt I C 1084/12).
Rozstrzygając w ten sposób sąd przyjął, że podejmowane przez pozwaną czynności w sposób bezprawny naruszyły dobra osobiste powoda, albowiem „ich intensywność oraz podjęte środki przekraczały dopuszczalne normy zachowań”, co stanowiło nękanie dłużnika (telefony do żony, telefony wieczorami, telefony do pracowników, odwiedziny u matki dłużnika, rozmowy z sąsiadami). Na szczególne napiętnowanie zasłużyły rozmowy, które zaczynały się od żądania przedstawienia się przez powoda (nawet bez podania informacji kto dzwoni), zaś po jego odmowie — windykatorzy się rozłączali, aby wkrótce ponowić podejście…
A wszystko to mimo tego, że powód nie unikał kontaktu z windykatorami, nawet oddzwaniał — tyle, że nie miał akurat pieniędzy by spełnić ich oczekiwania…
Od niekorzystnego rozstrzygnięcia apelowała strona pozwana — bezskutecznie. Zdaniem Sądu II instancji podejmowane działania przesądzają „nie tylko o nękającym charakterze tych konfliktów, ale także o tworzeniu atmosfery tajemniczości prowadzącej do zastraszenia” — co więcej: „zachowania strony pozwanej trzeba ocenić jako drastyczne jeśli się weźmie pod uwagę niewielkie rozmiary długu oraz niewielkie opóźnienie, w jakim pozostawał powód”, który w dodatku nie unikał kontaktu z windykatorem oraz negocjacji nt. spłaty zadłużenia — tylko po prostu aktualnie nie miał pieniędzy…
Stąd też także wysokość zadośćuczynienia ma charakter adekwatny do stopnia naruszenia dóbr osobistych — ba, zdaniem sądu ma ona wręcz „wymiar symboliczny”.