Strona internetowa Trybunał.gov.pl przeżywa obecnie trudne chwile, jednak na szczęście opublikowany tam komunikat prasowy po wyroku dotyczącym „ustawy naprawczej” (K 47/15) odnalazłem w moim czytniku RSS… można zatem prześledzić pokrótce motywy, które kierowały sędziami.
Będzie w punktach, dużo cytatów, bo trudno wyważać drzwi, które ktoś dość szeroko otworzył:
- bardzo istotne wydaje mi się założenie, iż „ocena zgodności z Konstytucją ustawy regulującej tryb postępowania przed Trybunałem powinna mieć charakter priorytetowy. Trybunał Konstytucyjny nie może działać (w tym zwłaszcza orzekać) na podstawie przepisów budzących istotne wątpliwości pod względem zgodności z Konstytucją” — stąd też nie powinno dziwić pewnego rodzaju zawieszenie się sądu konstytucyjnego w ostatnich tygodniach (ale też zastanawiam się jak zatem uzasadnić postanowienie sprzed 2 miesięcy w sprawie umorzenia postępowania ws. „braku mocy prawnej” uchwał o wyborze 5 sędziów TK, tj. U 8/15? i dlaczego jeszcze w lutym podjęto szereg postanowień w ramach kontroli wstępnej, por. Ts 254/14?);
- już na wstępie podkreśla się także, iż orzeczenia TK mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne, zatem żadna władza czy instancja — w tym sam TK — nie może ich zmienić, zakwestionować lub uchylić (natomiast sam TK może oczywiście zmienić linię orzeczniczą, no i ustawodawca może uchwalić nowe prawo);
- biorąc zatem pod uwagę brak vacatio legis oraz nieskorzystanie przez prezydenta z możliwości kontroli uprzedniej ustawy, sędziowie byli zmuszeni sięgnąć wprost do Konstytucji RP i orzekać bezpośrednio w oparciu o jej art. 195 ust. 1 — w myśl którego Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji — i to właśnie jest podstawa orzekania „poza” „ustawą naprawczą”, co do której Trybunał zbudował ważki pogląd, a mianowicie:
Nie jest bowiem dopuszczalne, aby te same przepisy były równocześnie podstawą i przedmiotem orzekania.
- istotne jest jeszcze jedno założenie: Trybunał Konstytucyjny orzekał w sprawie w pełnym składzie, albowiem biorąc pod uwagę okoliczności faktyczne i prawne pełny skład TK liczy 12 sędziów — bo pełny skład Trybunału to skład złożony ze wszystkich sędziów Trybunału, którzy mogą orzekać w danej sprawie (tu TK odnosi się do wyroku z 3 grudnia 2015 r., K 34/15 — no to biorąc pod uwagę moją pierwszą myśl po wysłuchaniu tamtego orzeczenia oraz późniejszą zmianę stanowiska pod wpływem komentarzy — oraz fakt, że jednak dwójka „listopadowych” sędziów orzeka — sam już nie wiem co o tym sądzić…);
- stąd też naturalną konsekwencją będzie to, że TK zdecydował się pominąć ustawową regulację orzekania 2/3 głosów oraz obowiązek ustalania kolejności orzekania wg terminu wpływu sprawy;
- co do konkretnych zarzutów: zdaniem Trybunału podczas prac nad nowelizacją pogwałcono przepisy konstytucji o procesie ustawodawczym — albowiem „projekt ustawy nowelizującej w części dotyczącej zgłoszonych poprawek został poddany tylko dwóm czytaniom, a zatem procedura jego uchwalenia była niekonstytucyjna. Taka wadliwość procesu ustawodawczego jest nie tylko naruszeniem art. 37 ust. 2 regulaminu Sejmu, ale przede wszystkim art. 119 ust. 1 Konstytucji, zgodnie z którym Sejm rozpatruje projekty ustaw w trzech czytaniach”;
- nadto „pierwsze czytanie ustawy nowelizującej odbyło się zaledwie po dwóch dniach od wniesienia projektu do laski marszałkowskiej. Posłowie mieli zatem niewiele czasu na zapoznanie się z treścią projektu i przygotowanie do dalszego procedowania, pomimo że przewidywała ona liczne i daleko idące zmiany ustrojowe” — natomiast sam regulamin Sejmu wymaga przynajmniej 7-dniowego odstępu — zaś drugie czytanie odbyło się w tym samym dniu, w którym komisja przedłożyła izbie sprawozdanie;
- zdaniem Trybunału popełniono te same błędy, które wskazano orzekając w sprawie K 35/15 — tyle, że negatywne działania parlamentu wydają się intensyfikować:
Procedowanie Sejmu w sposób ignorujący zarówno wnioski wynikające z wyroku o sygn. K 35/15, znanego już w toku prac legislacyjnych, jak i zarzuty niekonstytucyjności zgłaszane w toku postępowania ustawodawczego potwierdzają tezę o świadomym działaniu tego organu z naruszeniem wymogu działania na podstawie prawa i w jego granicach.
- inne wskazane nieprawidłowości dotyczyły np. poprawek do projektu, które zostały zgłoszone między pierwszym a drugim czytaniem, podczas prac w komisji sejmowej (a zatem z naruszeniem przepisów o inicjatywie ustawodawczej);
- natomiast podniesione zarzuty odnoszące się do niekonstytucyjności aktu normatywnego ze względu na jego tryb uchwalenia nie wyłącza dopuszczalności badania zarzutów odnoszących się do poszczególnych przepisów — stąd też Trybunał zdecydował się, pomimo uchylenia całej nowelizacji, odnieść do niektórych konkretnych regulacji — i tu już mówi się np. o angażowaniu wszystkich sędziów do każdej sprawy (czyli permanentny pełny 13-osobowy skład); o wydawaniu wyroków 2/3 głosów; o braku vacatio legis i ucięciu wszystkich postępowań z chwilą wejścia w życie ustawy; o obowiązku zajmowania się sprawami według kolejności wpływu (a jednak nietrudno uwierzyć, że naprawdę są sprawy pilne i pilniejsze, i tu nawet równość wobec prawa nie ma nic do rzeczy); o wymogu odsuwania spraw, które dojrzały do rozstrzygnięcia, tylko dlatego, że ustawodawca założył aż 3-6 miesięczne terminy na wezwaniach; o skasowaniu spraw już zawisłych przed Trybunałem; o zamiarze dyscyplinowania sędziów przez Sejm (który ma wyłącznie uprawnienie w zakresie powołania członków TK).
Słowem: parlament przegiął, prezydent podpisał — wszystko wskazuje na to, że władza ustawodawcza i wykonawcza działały wspólnie i w porozumieniu w celu wykiwania Trybunału Konstytucyjnego — jednak na szczęście sędziowie się nie dali.
Piszę te słowa z pewną ulgą acz bez radości, ponieważ podejrzewam, że to nie koniec najpaskudniejszego konfliktu konstytucyjnego jaki przeżywa Polska w ostatnich latach (a coś mi się wydaje, że w ogólności autentycznie można to całe zamieszanie porównywać do wprowadzonego 13 grudnia 1981 r. — wbrew konstytucji — stanu wojennego (krytyków od razu uprzedzam: mam na myśli warstwę ściśle ustrojową, nie publicystyczną — a chodzi o to, że dekret Rady Państwa wydano podczas sesji Sejmu, zaś jego promulgacja nastąpiła z kilkudniowym opóźnieniem).
Chociaż może trzeba mieć nadzieję, że przyjdzie opamiętanie…?