Wszystko wskazuje na to, że Czasopismo Lege Artis czytują i w KPRM: ledwiem co poprosił, by przypomnieć premierce, że wygasa rozporządzenie o psuciu zegarków — a oto w Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenie, które jest podstawą do „zmiany czasu” w latach 2017-2021 (rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 3 listopada 2016 r. w sprawie wprowadzenia i odwołania czasu letniego środkowoeuropejskiego w latach 2017–2021, Dz.U. z 2016 r. poz. 1833).
Bez zbędnego owijania w bawełnę: urzędowo postanowiono, że czas urzędowy obowiązujący w naszej strefie czasowej będzie zastępowany czasem letnim środkowoeuropejskim (CEST) w następujących dniach (par. 1 ust. 1 rozporządzenia):
1) 26 marca 2017 r.,
2) 25 marca 2018 r.,
3) 31 marca w 2019 r.,
4) 29 marca 2020 r.,
5) 28 marca 2021 r.
Natomiast zegarki będą przestawiane na właściwe tory — czyli czas środowoeuropejski odwołuje się (par. 2 ust. 1 rozporządzenia):
1) 29 października 2017 r.,
2) 28 października 2018 r.,
3) 27 października 2019 r.,
4) 25 października 2020 r.,
5) 31 października 2021 r.
A jakby ktoś się zastanawiał gdzie podziewa się ta „dodatkowa” godzina (podczas której stoją przysłowiowe pociągi) — otóż w przyrodzie nic nie ginie. Otóż skoro odwołanie czasu środkowoeuropejskiego polega na tym, że o godzinie 3:00 następuje „zmiana wskazań zegarów” z 3:00 na 2:00, to owa „nowa” godzina 2:00 staje się godziną „a” — czyli leci cała godzina, od 2a:01 do 3a:00, „po czym nastąpi” 3:01 czasu środkowoeuropejskiego.
Dla agnostyka to chyba najlepszy dowód na istnienie absolutu, z tym, że ucieleśnionego w osobie, której podpis potrafi czynić takie cuda…