Czy można obchodzić rocznicę urodzin Noama Chomsky’ego (7 grudnia) zamiast zwykłego, drobnomieszczańskiego Mikołaja? Wróciwszy właśnie z filmu „Captain Fantastic” dochodzę do wniosku, że owszem — jednak pod kilkoma warunkami.

W dużym skrócie i nie paląc: „Capitan Fantastic” to przefajny film, który dowodzi, że naprawdę ciekawe dzieło może powstać bez wielkich i kasowych nazwisk, kasy na fajerwerki — i nawet bez niesamowitych zwrotów akcji w scenariuszu.
Oto całkiem zwyczajna rodzina — ojciec, matka, dzieci gromadka — prowadzą całkiem niezwyczajne życie, gdzieś w środku lasu, żywiąc się tym co sami upolowali, prowadząc uczone dysputy na różne tematy, ćwicząc się w sztuce surwiwalu, zgłębiając tajemnice świata, etc. W pewnym jednak momencie kolejne zawirowanie wyciąga urodzą rodzinę neo-dzikich z tego enturażu Robinsona z wyboru — swoim własnym wesołym autobusem przemieszczają się w okowy relacji rodzinnych i społecznych, które są całkowicie inne, niż ich inność…
„Capitan Fantastic” to piękny film o pięknym życiu: w prawdzie, wiedzy, szczerości — które jednak mogą stać się poważną barierą na przyszłość. Cóż, każda nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, zatem… teraz już milknę, ale wybrać się na ten film serdecznie zachęcam. (Ale końcówki, nie przymierzając jak z „Big Lebowski”, nie jest w stanie przyćmić nic!)
A odpowiadając na pytanie o rocznicę urodzin Chomsky’ego — owszem, można, pod warunkiem, że prezentem dla ośmiolatki będzie wspaniały taktyczny nóż Ka-Bar — a ona na ten widok rozdziawi japę z zachwytu.