Pisałem jakiś czas temu, że nie wychodzę w góry z psem bez noża — właściwie to staram się zabierać coś z ostrzem nawet na krótszy spacer w lesie (nadal nigdy mi się takie narzędzie nie przydało, ale „strzeżonego”, etc.) — dziś jednak, w ramach narastania wakacyjnej atmosfery, krótki test krótkiego noża „dla ludzi”, który od kilku miesięcy towarzyszy mi w dłuższych i krótszych wypadach — czyli Morakniv Eldris.
Niewielki, zgrabny, lekki nóż o stałej głowni — właściwie nie tyle nóż, co po prostu kozik — sympatycznym wyglądzie, bardzo komfortowy w użyciu.

W pewnym skrócie: Morakniv AB to szwedzki producent wyśmienitych noży — dla turystów, myśliwych, wędrowców, miłośników survivalu. Firma powstała w 1891 roku, jednak realnie czerpie z wielowiekowych skandynawskich tradycji wyrabiania świetnych noży (np. fińskie noże puukko, w Polsce zwane po prostu finkami).
Na rynku noże Mora są popularne dzięki doskonałemu stosunkowi ceny do jakości — model Companion może służyć jako wzorzec narzędzia do codziennego użytku, którego nie strach poddać najsurowszym warunkom. Najnowsza seria produktów Morakniv (maciupeńki Eldris oraz większe Kansbol i Garberg) spotkała się z dość mieszanym przyjęciem odbiorców — zauważono, że producent poprawił nie tylko estetykę wyrobów, ale też w ofercie pojawił się nóż full-tang, jednak za cenę wyraźnego wzrostu cen.

Podstawowe dane techniczne noża Morakniv Eldris prezentują się następująco:
- ostrze o długości 59 mm, wykonane ze stali nierdzewnej Sandvik 12C27, o szlifie scandi, grubość ostrza 2 mm
- grzbiet ostrza szlifowany, o ostrej krawędzi — umożliwia krzesanie ognia przy pomocy krzesiwa (takie zestawy występują w handlu, osobiście nie praktykuję);
- rękojeść z odpornego poliamidu — przyjemnie karbowana, z dziurką pozwalającym przepleść linkę;
- zgrabna pochwa z takiego samego poliamidu — nic wyszukanego, ale przez to, że kozik można włożyć obustronnie, jest bardzo wygodna w użyciu i pewnie trzyma nóż w miejscu; na końcu dodatkowe oczko, dzięki któremu nóż może być noszony na szyi;
- waga zestawu (nóż + pochwa) 125 g, waga samego noża 80 g;
- wszystko bardzo estetyczne — dostępne w pięciu kolorach: czarnym, czerwonym, niebieskim, żółtym, zielonym.

Jak w praktyce spisuje się nóż Mora Eldris? Osobiście jestem zachwycony: to kompaktowe (jak na nóż o stałej głowni — jakby na to nie patrzeć w pozycji spoczynkowej nóż jest wyraźnie większy niż przeciętny nóż składany) narzędzie idealnie pasuje do codziennych użytkowania (owoce, warzywa, krojenie pieczywa). Pękata rękojeść świetnie leży w dłoni (znacznie pewniej niż np. scyzoryk Victorinox), masywne, mocno osadzone ostrze nie wydaje się bujać, brak mechanizmu składania oznacza, że umycie i wyczyszczenie noża jest banalnie proste. Wygodna i bezpieczna pochwa pewnie trzyma w transporcie.
Początkowo można odnosić wrażenie, że niespełna 6-centymetrowe ostrze jest ździebko za krótkie, jednak rychło okazuje się, że tyle wystarcza w standardowych zastosowaniach — dając przy tym poczucie bezpieczeństwa, którego w terenie nie można zlekceważyć (szczerze mówiąc machanie solidnym nożem przy robieniu kanapek na pniu drzewa, z psem liczącym na kawałek bułki, nie jest szczególnie fajne). Owszem, drewna na podpałkę Eldrisem nie porąbiemy… i to chyba wszystko, czemu ten zgrabny kozik nie podoła.

Sumarycznie podstawowe plusy dodatnie noża Morakniv Eldris prezentują się następująco:
- nożyk Mora Eldris nie przypomina bagnetu z okopów I Wojny Światowej — nieduże ryzyko wzbudzenia niezdrowego niepokoju wśród otoczenia, dzięki czemu można się z nim bezstresowo wybrać na międzynarodowe wojaże;
- solidne wykonanie — pękata rękojeść i krótkie lecz masywne ostrze budzą duże zaufanie przy zwykłym turystycznym użytkowaniu;
- można go mieć w dowolnym kolorze, pod warunkiem, że będzie to kolor czarny… lub czerwony, zielony, niebieski lub żółty;
Skoro zawsze chodzi o to, by plusy nie przesłoniły nam minusów, czas na drugą stronę medalu:
- nie można nim otworzyć wina (bo nie ma korkociągu);
- nie można nim zaimponować niewyrobionemu koledze;
- cóż z tego, że jest aż w pięciu wersjach barwnych, skoro i tak nie ma pomarańczowej? [już jest! nowość i bodajże seria limitowana na 2019 — burnt orange];
- głownia z nierdzewnej stali długo trzyma ostrość — ale naostrzyć je (także z racji rozmiarów) nie jest najłatwiej.
Reasumując: nóż Morakniv Eldris może być świetnym — relatywnie niedrogim lecz pewnym — kompanem codziennych wędrówek każdego łazika.