Niezależnie od tego jak oceniacie upływający nam rok 2017 — osobiście, dostrzegając w nim pewne wady natury ogólnej, widzę w nim zdecydowane pozytywy — myślę, że ocena będzie tym lepsza, im przy fajniejszym trunku jej dokonać. W sukurs przychodzi czerwone wytrawne wino ze Słowacji — czyli Vinum Nitraense Frankovka Modra Selection 2015.
Nitra kojarzy się niektórym z elektrownią jądrową Mochovce (proszę bardzo, jesteśmy sto lat za Słowakami nawet jeśli chodzi o prąd z atomu), dla mnie jednak jest przede wszystkim źródłem popularnych, niedrogich win okupujących dolne półki potravin COOP i temu podobnych.
A frankovka modra… to oczywiście nic innego jak słowacka nazwa starej, dobrze znanej frankovki — czyli tego, za co tamtejsze klimaty cenię najbardziej: konkretne w smaku, nieco pikantnawe, rozgrzewające, bez zbytecznych niedomówień i ćwierćsmaków.
Tę butelczynę zakupiłem podczas naszych sierpniowych wojaży za cenę około 4 euro — co jest mniej-więcej odpowiednikiem 100 czeskich koron (tyle wszakże kosztuje porównywalne wino w Czeskiej Republice).