Góry Izerskie gościły już na łamach „Czasopisma”, były to wszakże nasze pierwsze wakacje z psinką świeżo zabraną ze schroniska. W tzw. międzyczasie Kuata stała się wytrawną górzystką, wszakże wdrapała się nawet na kilka dwutysięczników, aż nastał czas powrotu w Izery — a dokładnie na ich czeską stronę, czyli Jizerské hory — których (trawestując porucznika Duba) „jeśli jeszcze nie znacie, to lepiej będzie, jeśli poznacie”.
Czas na garść suchych faktów: Góry Izerskie to pasmo w środkowej części Sudetów Zachodnich, troszkę „w lewo” od Karkonoszy (na mapie, jadąc z Polski troszkę „w prawo”). Nieszczególnie wysokie (najwyższy wierzchołek, Wysoka Kopa sięga 1126 m n.p.m.), dość połogie — dominują świerkowe lasy, szerokie, podmokłe łąki (niesamowite torfowiska). Śmiało można w nie wyskoczyć nawet ze Szklarskiej Poręby (panująca tam relatywna cisza i spokój może być ożywcza po zgiełku Karkonoszy), ale lepiej ze Świeradowa Zdroju — lub położonych po przeciwnej stronie granicy Hejnic.
Można spytać: po co zatem iść w czeskie Góry Izerskie, skoro trawa jest wszędzie taka sama? Ano dlatego, że jest różnica — albowiem, jak ładnie opisuje to Wikipedia, ich północna (polska) część utworzona jest z gnejsów i łupków łyszczykowych, więc skałek jest mało — natomiast Jizerské hory są „zbudowane z granitu karkonoskiego, obfitują w skałki”. Czyli to, co tygrysy lubią najbardziej.
Granit karkonoski jak się patrzy. Ořešník (800 m n.p.m.) to pierwszy szczyt, na który udało się nam wdrapać. Na ten wierzchołek prowadzą stalowe drabinki i wykute w skale stopnie (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Niektórzy przy takiej ekspozycji jaką oferuje Ořešník czują się jak ryba wyrzucona z wody — na szczęście inżynierowie pomyśleli i są nawet stalowe barierki, których można się chwycić, dodatkowo można się przytrzymać poręczy. Niestety, większość skał w Jizerskich horach jest niedostępnych dla naszej psinki (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Całe Góry Izerskie — także ich czeska strona — to między innymi fenomenalne torfowiska, bagienka i podmokłości. Niestety nawet w tak cudownych górach cuda rzadko się zdarzają — jak jest susza, to woda sama się nie zrobi, stąd też szlak przez rašeliniště Vánoční louka (zboczami wierzchołka Černej hory) przypominał marsz poprzez jakieś suszki (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Rezerwat przyrody Na Čihadle to zjawisko samo w sobie. Ciekawe, że jego teren jest otoczony płotem (trzeba przejść przez furtkę!), a stawikom można się lepiej przyjrzeć dzięki górującej nad terenem drewnianej wieży widokowej. Te oczka wodne na szczęście jeszcze nie wyschły na amen (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Chociaż generalnie Góry Izerskie świetnie nadają się na wędrówki z czworonogiem u nogi, warto brać poprawkę na pogodę i temperatury. Sobota była naprawdę bardzo ciepła, więc w ciągu blisko 12-godzinnej łazęgi Kuata wypiła prawie 4 litry wody z butelki (!) nie licząc tego, co udało się jej samej znaleźć. Na niektórych torfowiskach może zwilżyłaby ledwie łapki… (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Zdjęcie idealnie pozowane: nie jestem zwolennikiem prowadzenia psa na lince (chociaż uważam, że taśma rurowa spisuje się w tej roli znakomicie — dopóki jest sucha…), jednak tym razem przeważyła chęć sfotografowania się z wierzchołkiem Jizery (1122 m n.p.m.) w tle (fot. Magdalena Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Wzrok Was nie myli: choć czeskie społeczeństwo ma miano najbardziej ateistycznego w Europie, na wierzchołku Jizery — podobnie jak w przypadku wielu innych skał — znowu… krzyż (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Familijny strzał na jednej z (chyba bezimiennych) skałek w pobliżu Poledních kamieni, na szlaku w kierunku Frýdlantskuch cimbuří. W tle Hejnice i Bílý Potok (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Paličník to kolejny izerski wierzchołek niedostępny dla psich łap — wdrapujemy się nań na raty (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
A na Paličníku… kolejny krzyż; sprawdziłem — część z nich ma wieloletnią tradycję, a stawiali je np. franciszkanie z bazyliki w Hejnicach. Niemniej nie da się ukryć, że takiego zagęszczenia symboliki chrześcijańskiej nie widziałem dotąd w żadnych innych górach (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
…ale nie tylko, bo czujne oko wypatrzy także taką oto plakietkę informującą nas o wysokości oraz współrzędnych geograficznych Paličníka (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
W niedzielę mieliśmy już nieco względniejszą pogodę, zatem takie miejsca jak położony ciasno między drzewami pomost nie oznaczał dla nas ożywczego cienia. Na zdjęciu szlak przez Malą Krásną Loukę czyli rašeliniště Černá jezírka (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Hala Izerska — chyba najpiękniejsza miejscówka w polskich Górach Izerskich — widziana z Pytláckich kameni (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
I jeszcze jedna pamiątkowa fota ze szlaku w czeskich Górach Izerskich, które — swoje chwalicie, cudzego nie znacie — co tu kryć, są naprawdę wspaniałe (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)
Czeskie Góry Izerskie urzekły nas swoją urodą, przestrzeniami, ciekawą przyrodą, relatywnie niewielką ilością turystów spotkanych na szlaku (a warto mieć na uwadze, że byliśmy w czasie ich długiego weekendu — 5 lipca przypada Dzień Apostołów Słowiańskich Cyryla i Metodego, natomiast 6 lipca dzień Spalenia Mistrza Jana Husa). Na pewno jeszcze wrócimy na te szlaki, i to nie raz.
Tradycyjna garść podpowiedzi dla chętnych do ruszenia w ślady:
przez granitowe skały i nieco wyschnięte podmokłości: Hejnice — Ořešník — vodopád Velký Štolpich — przez torfowisko Vánoční louka (Černá hora) — Čertův odpočinek — Sněžné věžičky — Přírodní rezervace Na Čihadle — Jizera — Polední kameny (ciekawsze są skały położone jakieś 150 metrów dalej, niestety ich nazwy nie umiem odnaleźć) — Frýdlantské cimbuří — Hejnice;