A teraz coś nieco bardziej na czasie — ale niekoniecznie ze względu na ewentualne wycieczki do lasu po choinkę — czyli kilka zdań o tym czy ocena naruszenia zakazu wstępu do lasu (na przykład do Puszczy Białowieskiej) powinno uwzględniać kontekst sytuacji, czy jednak sąd może lecieć jak popadnie z wyrokami nakazowymi? (wyrok Sądu Najwyższego z 11 grudnia 2018 r., III KK 647/18).
Orzeczenie dotyczyło pracownika telewizji obwinionego o wykroczenie polegające na przechodzeniu i przebywaniu w lesie państwowym, w miejscu, w którym było to zabronione. Sąd I instancji uznał sprawcę winnym zarzucanego wykroczenia i wyrokiem nakazowym nałożył nań grzywnę w wysokości 300 złotych.
(Z okoliczności, bo nie z opisu czynu, można wywnioskować, że chodzi o naruszenie czasowego zakazu wstępu do lasu — co ciekawe wyrok kwalifikuje to wykroczenie jako art. 151 par. 1 kw (wypas zwierząt w lesie) — mnie chyba bardziej pasowałby art. 157 kw; dodajmy, że sprawcą był operator kamery, który pracował nad materiałem dotyczącym „wydarzeń w Puszczy”, której nazwa została zanonimizowana ;-)
art. 26 ust. 3 ustawy o lasach
Nadleśniczy wprowadza okresowy zakaz wstępu do lasu stanowiącego własność Skarbu Państwa, w razie gdy:
1) wystąpiło zniszczenie albo znaczne uszkodzenie drzewostanów lub degradacja runa leśnego;
2) występuje duże zagrożenie pożarowe;
3) wykonywane są zabiegi gospodarcze związane z hodowlą, ochroną lasu lub pozyskaniem drewna.
Kasację od prawomocnego wyroku wniósł Rzecznik Praw Obywatelskich, którego zdaniem niezasadnie przyjęto, iż okoliczności i wina ukaranego nie budzą wątpliwości, co pozwoliło na wydanie wyroku nakazowego — tymczasem okoliczności były na tyle niejasne, że jednak sąd powinien orzekać na rozprawie.
SN podzielił pogląd ombudsmana: warunkiem wydania wyroku nakazowego jest brak wątpliwości co do okoliczności czynu i winy obwinionego (art. 93 par. 2 kpsw) — w takim postępowaniu można zajmować się wyłącznie najbardziej oczywistymi przypadkami, w których dowody są jednoznaczne (co do postępowanie nakazowe wyłączone jest jeśli obwiniony nie przyznaje się do winy).
Skoro zatem w toku czynności wyjaśniających obwiniony powiedział, że wchodząc do lasu nie widział znaku zakazującego wstępu oraz stwierdził, że gdyby go zobaczył, to na pewno by nie wszedł, zaś strażnicy leśni twierdzili, że tabliczki zostały tak ustawione, że nie było możliwości ich przeoczenia — sąd powinien przesłuchać świadków i obwinionego na rozprawie, i dopiero po tym orzekać. Sąd nie zapoznał się z zarządzeniem nadleśniczego ustanawiającego ów czasowy zakaz wstępu do lasu — które wprowadzało taki zakaz „do odwołania” (de facto nieograniczony żadnym terminem), podczas gdy przepis mówi o zakazie „okresowym” (art. 26 ust. 3 ustawy o lasach).
Sąd Najwyższy wytknął także, iż w sprawie nie zbadano także przesłanki wprowadzenia zakazu wstępu do lasu — który został umotywowany „zagrożeniem bezpieczeństwa publicznego” (sic!) — podczas gdy w rzeczywistości chodziło o relacjonowanie budzących zainteresowanie opinii publicznej wydarzeń w Puszczy Białowieskiej, czyli o urzeczywistnianie konstytucyjnego prawa obywateli do rzetelnej informacji, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej, co może wykluczać odpowiedzialność za wykroczenie.
Z tego względu wyrok został uchylony, a sprawa zwrócona do ponownego zbadania.