Krušnohor New England IPA 15° Marachuj

Krótko i na temat, chociaż raczej nikomu się nie przyda: utarło się, że Czesi może potrafią w piwo, ale na pewno nie w kraftowe… No może tak jest, bo przecież jako mistrzowie ležáka nie muszą niczego nikomu udowadniać — ale też nie da się powiedzieć, że niczego udziwnionego nie da się tutaj napić… na przykładzie piva o miłej polskiemu uchu nazwie „Marachuj”, a dokładnie Krušnohor New England IPA 15° Marachuj.

I to już chyba czas na małą dygresję: aż prosi się okrasić tekst jakąś piosenką w wykonaniu Jiříego Korna, nawet sprawdziłem, czy aby w repertuarze nie ma czegoś z repertuaru Kraftwerk… nie ma… Więc musi wystarczyć włoski hip-hop,


Adriano Celentano i „Prisencolinanciusol” (nieprzypadkowo linkuję do tekstu piosenki, bo to historia nie lada — zwracam też uwagę, że „Rapper’s Delight” The Sugarhill Gang jest o dobre 7 lat starsze, ba, nawet „Apache” Incredible Bongo Band ukazało się po utworze Celentano!)

Dla jasności: pivovar Krušnohor szczególnie znany mi nie jest, wiem o nim tylko tyle, co mogę przeczytać na jego stronie internetowej; Marachuja kupiłem w ciemno w niewielkim ale nieco lepszym spożywczaku, zwróciłem na nie uwagę tylko i wyłącznie dzięki etykietce — i nazwie. W smaku… troszkę mi już szał na różne wynalazki przeszedł, aczkolwiek nie samymi sikaczami człowiek żyje, więc dobra, gorzka IPA też podejdzie. Krušnohor Marachuj to istny „multiwitaminowy koktajl” (tak mówi o nim sam producent) i wcale się nie myli, bo męczennica jadalna (Passiflora edulis Sims) dodaje temu piwu bardzo ciekawy posmak — idealny na ciepły letni wieczór… (których akurat w tym sierpniu, zwłaszcza tam, gdzie go spędzaliśmy, uświadczyć się nie udało ;-) A poza tym dość mocne, bo aż 6,5% zawartości alkoholu, a także treściwe — to piętnaście w nazwie to nie temperatura podawania (w kraju, gdzie króluje desítka to musi robić wrażenie)!
Naprawdę polecam, choćby jako metodę na odblokowanie łba :-)

A żeby było dostatecznie odczapnie do końca, ale też na temat, niniejszą piwną recenzję kończę w rytmie latino — oczywiście coverem Kraftwerków…


Señor Coconut — „Trans Europe Express”

Dla jasności: czeskie pivo kraftowe istnieje, ale chyba rzeczywiście w inny sposób niż w Polsce — rzadko widzi się je w sieciowych sklepach, bo chyba nie ma tutaj czegoś takiego jak kraftowy potentat, natomiast jest dostępne w mniejszych, lokalnych sklepikach (i wówczas raczej też wyroby z lokalnych pivovarów).

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
0
komentarze są tam :-)x