A skoro kilka dni temu było o tym, że prawo do życia w czystym środowisku nie jest dobrem osobistym, zatem nie można pozwać Skarbu Państwa za smog, dziś czas na kilka akapitów o tym, że państwo może ścigać nas za użycie agregatu prądotwórczego we własnym mieszkaniu — i wynikające z tego niebezpieczeństwo zatrucia czadem sąsiadów (wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu z 2 lipca 2021 r., IV Ka 289/21).
Sprawa dotyczyła mężczyzny, który wewnątrz własnej piwnicy uruchomił spalinowy agregat prądotwórczy, z którego spaliny (toksyczny tlenek węgla) przedostawały się nieszczelną wentylacją do piwnicy sąsiadów, co prokurator i sąd I instancji potraktowali jako jako przestępstwo nieumyślnego narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia (art. 160 par. 1 i par. 3 kk).
W apelacji od orzeczenia oskarżony zwrócił uwagę, że był o tyle niewinny, że to sami pokrzywdzeni są sobie winni: to oni złośliwie odcięli mu prąd od mieszkania (konflikt sąsiedzki dotarł aż do etapu procesów o groźby karalne), oni też samowolnie poprzerabiali wentylację. Co więcej skoro nikt się nie otruł, to nie można mu zarzucać żadnego czynu zabronionego.
Rozpatrując wniesione przez oskarżonego odwołanie sąd przypomniał, że przypisanie sprawcy odpowiedzialności za przestępstwo narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia nie wymaga pewności wystąpienia uszczerbku na zdrowiu lub życiu, wystarczające jest bowiem samo stworzenie niebezpieczeństwa. Nie jest konieczne także wykazanie po stronie oskarżonego zamiaru stworzenia takiego niebezpieczeństwa, wystarczy, że do narażenia dochodzi wskutek niezachowania należytej, wymaganej w danych okolicznościach, ostrożności. Dla przypisania sprawcy odpowiedzialności za przestępstwo z art. 160 kk wystarczające jest wykazanie, że przewidywał, lub obiektywnie mógł i powinien był przewidywać, iż jego zachowanie stworzy niebezpieczeństwo dla zdrowia lub życia innych (por. „Czy instruktor sportów ekstremalnych ponosi odpowiedzialność za życie kursanta?”).
Tymczasem okoliczności sprawy są jasne: nie mogąc korzystać z energii elektrycznej, Pomysłowy Dobromir poprosił sprzedawcę o informację czy spalinowy agregat może być używany w zamkniętych pomieszczeniach; odpowiedź brzmiała: owszem, wyjątkowo i po spełnieniu określonych warunków — przede wszystkim w pomieszczeniu nie może przebywać żadna osoba. Kupił więc agregat i go zapuścił, ignorując uwagi sąsiadów, że dym przedostaje się do ich pomieszczeń.
Biorąc pod uwagę taką wykładnię oraz stan faktyczny sąd prawomocnie uznał mężczyznę winnym zarzucanego przestępstwa: świadome uruchomienie agregatu w piwnicy, mimo jednoznacznych informacji, że co do zasady sprzęt nie powinien być w takim miejscu stosowany (także w instrukcji obsługi) i przy niedbałym (prowizorycznym) wyprowadzaniu spalin oznacza karygodne naruszenie obowiązków w zakresie bezpieczeństwa. Oskarżony powinien był wiedzieć, że spaliny to nie tylko widzialny dym, ale także niewidzialny i trujący smog, zaś decydując się na włączenie agregatu bez sprawdzenia szczelności kominów stwarza poważne zagrożenie zatruciem. Nie ma przy tym znaczenia kto odpowiada za drożność kanałów wentylacyjnych lub czy pokrzywdzony samowolnie i wadliwie przerobił wywiewy — liczy się to, że użycie agregatu we własnym mieszkaniu (choćby piwnicy) oznacza emisję spalin i toksycznego czadu, który może powodować zagrożenie dla życia i zdrowia innych osób.
(Dla jasności: z zamieszczonego w portalu orzeczeń uzasadnienia wyroku nie sposób wywnioskować jaką sankcję orzeczono wobec oskarżonego.)