Marco Pizzuti: „Druga Wojna Światowa. Inna historia” — o tym, że Żyd Hüttler/Hiedler nie zabił się i uciekł do Patagonii

A skoro tydzień temu było o tym, że ładnie podane spiskowe teorie mogą bawić na ekranie, to dziś czas na kilka punktów o tym, że istnieje także podobny nurt w literaturze historycznej. Scenariusz jest podobny: wyjść od znanych wydarzeń historycznych, zagaić mniej znanym epizodem, wejść w tajemnice — a później można już jechać z koksem. Proszę Państwa, oto jest recepta na książkę „Druga Wojna Światowa. Inna historia”, której autorem jest Marco Pizzuti.


Marco Pizzuti Druga Wojna Światowa Inna historia
Marco Pizzuti, „Druga Wojna Światowa. Inna historia” (’Biografia non autorizzata della seconda guerra mondiale’), tłum. Mateusz Kłodecki, Wydawnictwo RM, na papierze 336 stron

W skrócie i troszkę paląc:

  • czy naród niemiecki wyssał antysemityzm z krwią matki? czy jednak prawdą jest, że dziewiętnastowieczne Prusy były jednym z najbardziej cywilizowanych państw w Europie (Disraeli przebija stawkę), zatem nie powinno dziwić, że żydowskie nazwiska (te poetyckie, skomponowane przez E.T.A. Hoffmana) widniały na pomnikach poległych na frontach Wielkiej Wojny;
  • recepta na spiskową teorię dziejów: niemieccy Żydzi l. 20-tych byli na tyle znaczący, bogaci, zaś momentami cele syjonistów były zbliżone do ówczesnych zamierzeń antysemitów — więc zdarzała się współpraca organizacji syjonistycznych z volkistami, stąd wczesna emigracja do Palestyny to głównie blondwłose dzieweczki i młodzieńcy, którzy mogliby cieszyć oko na aryjskich plakatach (zaś to wszystko chętnie finansowała rodzina Rotshildów);
  • lepsze: Heydrich na bank miał niearyjskich potomków, niejasne jest także pochodzenie samego Hüttlera / Hiedlera (przed procesem za Bürgerbräu-Putsch zafundowano mu badanie biegłego na okoliczność rasy, które wykazało istotne uchybienia — ale o tym dowiedziałem się z innej niedawno czytanej książki); jak już został Führerem, to zadbał o to, by rodzinne okolice wraz z grobami przodków („niewielkie miasteczko Strones, gdzie urodził się jego ojciec Alois, i miasto Dollersheim wraz z małym cmentarzykiem, na którym spoczywała jego babka Maria Schicklgruber”) zamieniono w poligon artyleryjski;
  • kolejna odkryta tajemnica: naziści, faszyści (ale przecież także polscy narodowcy) popierali żydowską akcję emigracyjną, tę, która zaczęła się od deklaracji Balfoura, którą nieco później wspierał Churchill — no pewnie, że popierali, bo przecież nie chcieli Żydów u siebie, prawda?
  • większą ciekawostką jest informacja, że organizacje syjonistyczne w pewnym stopniu poparły ustawy norymberskie — ponieważ nazistowskie Niemcy po raz pierwszy prawnie zdefiniowały naród żydowski jako mniejszość narodową (etnicznie odrębną) — wcześniej bowiem żydowskość opierała się wyłącznie na odrębności religijnej i kulturowej („w jednej sprawie Hitler ma rację. Definiuje Żydów jako rasę. Jesteśmy rasą”Stephen Samuel Wise, wypowiedź tuż sprzed Kristallnacht);
  • ci aryjscy blondyni przekopujący pustynię pod fundamenty Tel Awiwu to też nie przypadek: autor podaje, że naukowcy dowiedli, że większość europejskich Żydów należała do odmiany nordycko-kaukaskiej, żadnego wygnania z Palestyny nie było — więc ich potomkowie jakichkolwiek praw do „ziemi bez ludu dla ludu bez ziemi” nie mieli — diaspora opierała się wyłącznie na kryteriach wiary żydowskiej;
  • wracając do Hitlera: wielkim odkryciem Pizzutiego jest informacja, że po raz pierwszy pojawił się na zebraniu DAP jako konfident, na polecenie przełożonych, którzy chcieli mieć oko na tworzące się jak grzyby po deszczu partyjki (stare i znane, no ale jako ciekawostka zawsze się nadaje);
  • ba, autor odkrywa nawet, że FDR, werbalnie odżegnując się od wplątania Ameryki w wojnę, chciał i dążył do udziału, do czego potrzebował casus belli — stąd pewne prowokacje pod adresem Kriegsmarine i (to jest mniej oczywiste) ukrycie informacji o planowanym ataku na Pearl Harbor;
  • czy w czerwcu 1941 r. Sowieci tak łatwo ulegli w pierwszych tygodniach realizacji „Barbarossy”, ponieważ byli przygotowani do frontalnego ataku, który miał ich poprowadzić przez Niemcy aż do Atlantyku? zatem pakt Ribbentrop-Mołotow był efektem dalekosiężnej rozgrywki: wymęczyć Francję i Anglię, wymęczyć III Rzeszę, a później na nich wszystkich rzucić się od tyłu? tu Pizzuti oczywiście płynie „Lodołamaczem” Suworowa…
  • interesujące lecz do sprawdzenia: alianckie naloty dywanowe na niemieckie miasta miały celowo oszczędzać fabryki powiązane z Wall Street, nawet jeśli aktualnie pracowały na rzecz hitlerowskiego przemysłu zbrojeniowego, a jeśli bombardowanie dotknęło taki zakład, amerykański rząd wypłacał odszkodowanie (amerykańskim właścicielom, nie Niemcom);
  • ciekawsze: czy Hitler rzeczywiście zginął pod koniec wojny, czy jednak jego samobójcza śmierć była sfingowana? autor chyba nie ma wątpliwości — w kwietniu 1945 r. w bunkrze krył się sobowtór Führera (takoż Evy Braun), zaś ten żywy zwiał, przez Danię (gdzie go widziano), na pokładzie U-977, do wybudowanej w bawarskim stylu hacjendy w Inalco w Patagonii, gdzie oczywiście dożył sędziego wieku;
  • no to przy tym wszystkim bledną już kolejne rewelacje Pizzutiego — że bombardowanie Drezna nie miało żadnego celu strategicznego, oprócz pokazania Stalinowi możliwości amerykańskiego lotnictwa strategicznego, zatem można je zakwalifikować jako zbrodnię wojenną; że Project Manhattan by się nie udał, gdyby nie porwanie niemieckich naukowców, którzy byli w swych pracach nad bombą atomową znacznie bardziej zaawansowani (i gdyby nie liczne błędy Wodza, być może losy wojny wyglądałyby inaczej).

Reasumując: oto jest książka o tym, że Żyd Hüttler aka Hiedler nie zabił się, lecz uciekł do Patagonii… Czytajcie, a zrozumiecie.

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

4 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
4
0
komentarze są tam :-)x