A skoro w piątek było o tym, że mają być surowe kary za lżenie i wyszydzanie dogmatów i obrzędów, dziś czas na dogmatyczne postawienie sprawy na ostrzu noża: niech będzie raz na zawsze wszystkim wiadome, że wina białe pija się od początku wiosny do końca lata, zaś wina czerwone tylko i wyłącznie od początku jesieni do końca zimy. Zaś każdy, kto twierdzi lub robi inaczej, niech będzie potępiony i ogniem piekielnym przypiekany.
(W tym momencie puszczamy sobie Possessed…
…aby po krótkim lecz dość intensywnym kąciku kulturalnym przejść do meritum, czyli do kącika spożywczego: wina Znovín Znojmo Veltlínské zelené Dan Ermite, czyli mojego małego, wiosennego emere, bibere, laudare — za 119,90 korun (ale to już jakiś czas temu); z przyjemnością, bo to lekkie, białe, wytrawne, no i prosto z Moraw; szczerze i bez ściemy — bo takie winka wiosną lubię najbardziej. Albowiem jego posmak przypomniał mi lśnienie promieni słonecznych przeglądających się w perlistej rosie spowijającej kobierzec traw rosnących opodal lasu, którego gęsty powój spowija pachnącą wilgocią ziemię, przez którą przepływa szemrzący strumyczek, z którego chciałoby się napić, ale po co się napijać ze strumyczka, kiedy można sięgnąć po butelkę niezgorszego wina?
Q.E.D.
(Znovín Znojmo Dan Ermite Veltlínské zelené — wino białe wytrawne, prosto z Moraw, kupione w czeskim spożywczaku; fot. Olgierd Rudak, CC-BY 2.0)