W Urzędzie Patentowym możesz zarejestrować znak towarowy. W tej formie przedsiębiorcy najczęściej zastrzegają swoją nazwę i logo. To daje im ograniczony monopol prawny na posługiwanie się takim oznaczeniem. Tylko czy warto za to płacić, skoro prawo i bez tego chroni przecież ich markę? W tym artykule pokażę Ci, że taka inwestycja z kilku powodów się opłaca.
autor: Mikołaj Lech, rzecznik patentowy
Prawna ochrona marki – model darmowy i płatny
W Polsce do pewnego stopnia prawo chroni prawie każde oznaczenie, które przedsiębiorca używał jako pierwszy. Co najważniejsze, przepisy z których można to wywodzić są darmowe. Chodzi o:
- prawo do firmy (art. 4310 Kodeks Cywilny);
- prawo do oznaczenia przedsiębiorstwa, prawo do oznaczenia towarów lub usług (odpowiednio art. 5 oraz art. 10 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji).
Obok tego istnieje system uzyskiwania formalnej ochrony poprzez rejestrację znaku towarowego. Po przejściu całej procedury otrzymasz świadectwo ochronne, które będzie potwierdzać, że masz wyłączność do danego logo albo nazwy. Oczywiście odmian znaków towarowych jest więcej, ale 99% zgłoszeń dotyczy tych dwóch form.
Zaleta przepisów nie wymagających rejestracji jest równocześnie ich największą wadą. Przedsiębiorcy często wykorzystują je jako ostatnią deskę ratunku, kiedy na horyzoncie rysuje się spór o markę. W takim przypadku, to sąd ocenia czy te prawa im przysługują. Robi to w oparciu o dowody, które taki podmiot musi przedłożyć. Darmowa ochrona marki jest następstwem jej komercyjnej obecności na rynku. Zazwyczaj jednak jej zasięg jest niewielki.
Można to graficznie pokazać w postaci mapek cieplnych:
Zobacz również:
Jak darmowe przepisy chronią nazwę restauracji?
Miałem niedawno ciekawą konsultację z przedsiębiorcą, który od kilkunastu lat prowadzi małą rodzinną restaurację. Dania serwuje na miejscu i na dowóz. Sześć lat temu, na rynek weszła jego konkurencja o bardzo podobnej nazwie. Kluczowe było jednak to, że swoje punkty otworzyła w innych dzielnicach. A chodzi o duże miasto wojewódzkie.
Czy w tej sytuacji można mówić o naruszeniu jego prawa do tzw. znaku niezarejestrowanego? Raczej nie. Jego klientami są osoby mieszkające w najbliższej okolicy. Na swojej stronie wyraźnie informuje, że oferuje dowóz tylko w promieniu 5 km od swojego lokalu. Analogicznie działa jego konkurencja. Efektem tego jest to, że funkcjonują obok siebie od dłuższego już czasu. Dopóki konkurent nie otworzy kolejnego lokalu w jego okolicy, klienci raczej się nie pomylą.
To pokazuje, że przy lokalnych, małych biznesach typu fryzjer, kosmetyczka czy warzywniak, darmowa ochrona marki jest terytorialnie bardzo ograniczona. Z samego faktu, że działałeś na rynku jako pierwszy, nie możesz jeszcze wywodzić praw do nazwy na skalę ogólnopolską. Za tym musi iść faktycznie szeroka działalność. Zresztą, to czy jest dostatecznie doniosła i tak oceni sąd.
Rejestracja znaku towarowego odwraca ciężar dowodowy
Po co zastrzegać nazwę firmy? Ponieważ ochrona jaką dają przepisy darmowe powoduje niepewność prawną. Zanim sąd będzie oceniał, czy dwa oznaczenia są do siebie kolizyjnie podobne, musi ustalić jakie prawa Ci faktycznie przysługują. Kluczowy jest również ich zakres terytorialny, branżowy i czasowy.
Te wszystkie problemy znikają, o ile zastrzeżesz swoją nazwę lub logo w Urzędzie Patentowym. Powstaje dzięki temu prawo podmiotowe o precyzyjnie określonym zakresie. Datą 10-letniej ochrony będzie dzień dokonania zgłoszenia. Uprawnionym będzie podmiot, który złożył taki wniosek. Kluczowe są również towary i usługi, które musisz wskazać we wniosku.
Efekt tego jest taki, że w ewentualnym sporze, a wcześniej na etapie przedprocesowym, bardzo łatwo udowadniasz swoje prawa. Pokazujesz jedynie świadectwo ochronne. Odwraca to de facto ciężar dowodowy. Jeżeli bowiem konkurent twierdzi, że z jakiegoś powodu może twoim znakiem towarowym się posługiwać, to musi to udowodnić. Jeżeli z kolei podejmie próbę unieważnienia takiego prawa, to również musi mieć na to przekonujące dowody. Może się nawet okazać, że ma rację, ale bez dowodów spór przegra.
Opierając się więc na prawach z zarejestrowanych znaków towarowych, w ewentualnym sporze stajemy na silniejszej pozycji. Nie można jednak wszystkiego upraszczać do stwierdzenia, że po zastrzeżeniu nazwy bądź logo, wygramy każdy spór. To zależy od innych okoliczności sprawy.
Eliminujesz ryzyko kradzieży praw do swojej marki
Istnieje popularny mit, że wystarczy zastrzec znak towarowy, aby stać się wyłącznym właścicielem praw do marki. Wszystko w myśl zasady „kto pierwszy, ten lepszy”. Ponoć nie ma przy tym znaczenia, kto taką nazwą posługiwał się pierwszy.
Efektem tego są sytuacje, że jedna albo druga zwaśniona strona, zgłasza znak towarowy do Urzędu Patentowego. Często decyduje się na to były wspólnik, pracownik czy bliski konkurent. Znam też przypadek, kiedy na taki krok zdecydował się były pracodawca, aby zablokować działalność ex-pracownika, który poszedł na swoje.
W każdym z tych przypadków tak zarejestrowany znak towarowy można unieważnić. Po co więc zastrzegać cudzą nazwę firmy? Ponieważ do czasu prawomocnej decyzji albo wyroku, takie prawo jest w mocy. Uprawniony może z niego korzystać blokując pokrzywdzonego np. na Allegro. Oznacza to, że choć szanse na unieważnienie znaku są wysokie, to szkody jakie wywoła wieloletni spór, mogą wykrwawić pokrzywdzonego przedsiębiorcę. Mając tego świadomość, niektórzy zgadzają się na warunki szantażysty i odkupują od niego prawa do znaku towarowego.
Takiemu ryzyku łatwo zapobiec, zastrzegając swoją nazwę firmy jako pierwszy. Często to, w ogóle eliminuje ryzyko sporów. Informacja o przyznanej ochronie będzie widnieć w rejestrze Urzędu Patentowego. To najczęściej zniechęca do zgłaszania identycznego lub podobnego znaku.
Tańsze i łatwiejsze blokowanie nieuczciwej konkurencji
Świadectwo rejestracji znaku towarowego to urzędowy dowód na przysługujące Ci prawa. Poza tym, że prezentuje się bardzo okazale, jest w świecie internetu bardzo praktycznym narzędziem do walki z nieuczciwą konkurencją. Co najważniejsze, bardzo dużo możemy osiągnąć bez wchodzenia w spór sądowy, a nawet bez wynajmowania kancelarii prawnej.
Wszystkie platformy sprzedażowe jak Allegro, Amazon czy OLX mają wdrożone programy ochrony własności intelektualnej. Podmiot, który jest w stanie udowodnić przysługujące mu prawa, może doprowadzić do usunięcia oferty nieuczciwej konkurencji. Tego typu strony bardzo niechętnie przystają na takie żądania osób, które powołują się na przepisy darmowe. Wynika to z tego, że nie ma pewności, że te prawa istnieją, a jeżeli tak, to czy faktycznie przysługują takiemu podmiotowi. Co innego, jeżeli podstawą skargi jest zarejestrowany znak towarowy czy wzór przemysłowy.
Oznacza to, że w przytłaczającej większości przypadków właściciel praw z rejestracji usunie ofertę nieuczciwej konkurencji dosłownie jednym mailem. Musi jedynie wskazać numer oferty i skan swojego świadectwa. Niestety taką samą władzę ma troll, który zastrzeże naszą markę lub produkt.
Z drugiej strony zauważyłem, że to świadectwo rejestracji często ludzi hipnotyzuje. Na etapie przedprocesowym dużo łatwiej wyegzekwować od konkurenta rebranding, jeżeli powołujemy się na formalną rejestrację. Zazwyczaj takie osoby wchodzą w kolizyjne nazwy nie ze złej woli, ale dość bezrefleksyjnie. Naiwnie zakładają, że tylko identyczna nazwa narusza prawo.
Zaskakujące profity marketingowe dzięki rejestracji znaku towarowego
Niewątpliwie nazwę i logo zastrzegają firmy, którym zależy na bezpieczeństwie. Nie chodzi im wcale o atakowanie konkurencji. Większość moich klientów chce uregulować prawa do marki i skupić się na biznesie. Okazuje się jednak, że taka formalna rejestracja może pomóc w sprzedaży.
Właściciel zarejestrowanego znaku towarowego może posługiwać się symbolem R w kółku. Jest to skrót od słowa „registered” i oznacza po prostu, że dana nazwa, logo czy grafika jest zarejestrowanym znakiem towarowym. Czyli ten znaczek pełni funkcję odstraszającą.
W praktyce zauważyłem jednak, że spora część społeczeństwa jest przekonana, że ta charakterystyczna R-ka, to potwierdzenie oryginalności produktu. W końcu można ją zobaczyć obok największych marek świata. To oczywiście mit, ale korzystny dla właścicieli zastrzeżonych znaków towarowych. Po prostu nazwa albo logo z R-ką wydaje się takim osobom bardziej wiarygodne. A to w jakimś stopniu poprawia sprzedaż.
Poza tym, platformy sprzedażowe oferują właścicielom takich zarejestrowanych znaków dodatkowe narzędzia marketingowe. Przykładowo Amazon ma program Amazon Brand Registry. W jego ramach oferowane są formaty reklam, niedostępne dla podmiotów, które swoich marek nie chronią.
Po co zastrzegać nazwę firmy? Podsumowanie
Przedsiębiorcy nie zastrzegają swoich znaków towarowych, ponieważ nie rozumieją co taka inwestycja może im dać. Co więcej, często po konsultacji ze swoim prawnikiem są zapewniani, że istnieją przepisy darmowe, które i tak chronią ich markę. Jak napisałem na wstępie to wszystko prawda. Co innego jednak teoria, a co innego praktyka.
Nie chodzi o to, aby wygrywać wieloletnie spory, ale żeby w ogóle do nich nie dopuszczać. To oznacza, że trzeba przygotować się na ewentualne problemy w przyszłości. Możliwe, że one się nigdy nie pojawią i będziesz miał poczucie wyrzuconych pieniędzy w błoto. Nigdy jednak nie będziesz wiedzieć, ile osób ta niepozorna R-ka w kółeczku odstraszyła od pomysłu wejścia w podobną nazwę.
Jeżeli zastanawiasz się jeszcze po co zastrzegać nazwę firmy, to uważam, że warto zainteresować się również z innego powodu. EUIPO, czyli urząd rejestrujący unijne znaki towarowe i wzory wspólnotowe opublikował w 2020 roku ciekawe badania. Wynikało z nich, że przedsiębiorcy, którzy chronią swoje znaki towarowe, wzory przemysłowe, wzory użytkowe czy wynalazki, mają średnio o 20% większy dochód od swojej konkurencji, która o to nie zadbała.
Nie zaskakują mnie te liczby, ponieważ takie podmioty chronią w ten sposób swoją przewagę konkurencyjną. Skoro tymi narzędziami odpychają od siebie nieuczciwą konkurencję, zapobiegają sporom albo szybko blokują naruszycieli, to przekłada się to na korzyści finansowe. EUIPO po prostu to policzyło.
Na koniec zachęcam Cię do obejrzenia poniższego nagrania. Pokazuję tam strategię dużych firm na ochronę swoich marek. Mówi się przecież, że warto uczyć się od lepszych od siebie.