Krótko i na temat, ale to jest naprawdę niezłe: w Izbie Poselskiej pojawił się projekt przepisów przywracających jeden z reliktów PRL — książeczki mieszkaniowe (projekt ustawy o pomocy państwa w oszczędzaniu na cele mieszkaniowe).
W znacznym skrócie:
- dla przypomnienia: książeczki mieszkaniowe były jednym z wynalazków PRL, dzięki któremu można było systematycznie oszczędzać na własne M-coś-tam; przy okazji władza zgarniała z rynku nawis inflacyjny i miała dodatkowe pieniądze na sfinansowanie paru ciekawych rzeczy; system okazał się przekrętem, klapą i plajtą — jak cała gospodarka socjalistyczna (to jest oksymoron, więc stosoway na poważnie zawsze musi budzić podejrzliwość);
- aktualnie rząd PiS chętnie serwuje odgrzewane peerelowskie kotlety — jednym z nich jest książeczka mieszkaniowa — Konto Mieszkaniowe oraz Lokata Mieszkaniowa, a także „premia mieszkaniowa w związku z gromadzeniem oszczędności na koncie i na lokacie oraz naliczania i wypłaty tej premii”, które będą mogli założyć osoby nieposiadające własnego domu, mieszkania, etc. (z wyjątkami, a jakże);
art. 6 ust. 1-2 ustawy o pomocy państwa w oszczędzaniu na cele mieszkaniowe (projekt)
1. Konto może być prowadzone nie dłużej niż do dnia 31 marca roku następującego po upływie 10 lat liczonych od dnia 31 grudnia roku kalendarzowego, w którym zawarto umowę (…).
2. Warunkiem prowadzenia konta na rzecz oszczędzającego jest dokonywanie na ten rachunek comiesięcznych wpłat:
1) nie niższych niż 500 zł oraz
2) nie wyższych niż 2000 zł.
- dla jasności: PiS-owskie książeczki mieszkaniowe będą darmowe i oprocentowane, acz opis algorytmu na obliczanie wysokości tego oprocentowania jest taki, że nie próbuję nawet rozkminiać;
- dość rzec, że Konto Mieszkaniowe będzie prowadzone przez maksymalnie 10 lat od jej założenia, acz pod warunkiem dokonywania systematycznych comiesięcznych wpłat w kwocie 500-2000 zł; po tym czasie ulegnie automagicznemu („w drodze jednostronnej zmiany warunków umowy”) przekształceniu w darmową i oprocentowaną Lokatę Mieszkaniową;
- zgromadzone w ten sposób pieniądze mogą być przeznaczone na cele mieszkaniowe (nabycie, budowę, wykończenie nieruchomości, etc.) — w takim przypadku oszczędzający otrzymuje premię mieszkaniową, której wysokość obliczana jest według jakiegoś skomplikowanego (dla mnie) wzoru, a wypłacana na deweloperski rachunek powierniczy, bezpośrednio sprzedającemu nieruchomość, etc. (dodatkowym bonusem braku wcześniejszego zerwania konta lub lokaty jest brak „belkowizny”);
- i jeszcze ciekawostka: na listę trefnych określeń wpadają pojęcia Konto Mieszkaniowe i Lokata Mieszkaniowa — ich używanie przez podmiot nieuprawniony będzie przestępstwem (mnie się to oczywiście kojarzy z tymi nazwami organizacji społecznych);
art. 19 ust. 1 ustawy (projekt)
Kto, nie będąc do tego uprawnionym, używa do określenia prowadzonej działalności lub reklamy nazwy „Konto Mieszkaniowe” lub „Lokata Mieszkaniowa”, podlega grzywnie albo karze pozbawienia wolności do lat 3, albo obu tym karom łącznie.
- dla jasności: to w tym samym projekcie pojawia się „bezpieczny kredyt 2%” — bo przecież idą wybory, więc ludziom trzeba nawijać makaron na uszy (Donald Tusk próbuje przelicytować władzę hasłem „kredytu zero procent”…), a wiara w sprawstwo rządowej dobroczynności w narodzie nigdy nie zagaśnie…
Dla przypomnienia: problem książeczek mieszkaniowych okresu PRL nadal nie został rozwiązany, a nasze wspaniałe państwo nadal próbuje się z ambarasu tego wygrzebać („premia gwarancyjna” należna właścicielom książeczek mieszkaniowych jest ładnie opisana w ustawie, która nadal miewa publikowany tekst jednolity) — więc jak ktoś wierzy…
(tak mi się skojarzyło… zamarzyło… fot. Olgierd Rudak CC BY-SA 4.0)