A skoro budowana wieża widokowa na wrocławskich Maślicach doczekała się laudacji na jakże spolegliwym portalu Wroclaw.pl („Ale atrakcja! Drewniana wieża widokowa powstaje we Wrocławiu. To będzie raj dla miłośników przyrody”) — i tak się składa, że mam wątpliwą przyjemność obserwować postęp budowy tego cuda od jakiegoś czasu — czas na kilka polemicznych zdań na tutejszych łamach.
Wieżomania polska jest tym, co mnie raczej denerwuje, wieża widokowa na Śnieżniku głupoty tej jest szczytem. Włodarzom wielu gmin odbiła palma, zaraz po tym jak się okazało, że polska biesiadna wstała od stołu i rzuciła się do uprawiania turystyki — a przecież nic tak nie przyciąga jak kilkadziesiąt wyrypanych desek lub poskręcanych rur. Większość tych obiektów jest szpetna sama w sobie, wiele dodatkowo szpeci okolicę, a pobojowisko po placu budowy to historia sama w sobie (nie krytykuję wież wznoszonych na takich kopcach jak Velká Deštná, aczkolwiek tamtej wieży jeszcze na własne oczy nie widziałem).
Maślice to przypadek sam w sobie kuriozalny. Jeszcze niedawno zielony zakątek Wrocławia (najstarsi mieszkańcy okolicy zwali je „Maślice Zdrój”). Od jakiegoś czasu brutalnie i kompletnie bez pomysłu zabudowywane, duszą się we własnym sosie. Dość rzec, że jeszcze niedawno cały ten obszar pomiędzy ul. Maślicką, Rędzińską a Ślęzoujściem był jedną wielką, dziką łąką (mapka), a teraz… a teraz na jego obrzeżach powstaje wspaniała wieża widokowa do obserwacji dzikich zwierząt. Sfinansowana z Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego jest wspaniałym dowodem, że nie zawsze mądrość zbiorowa jest krynicą mądrości, ale cóż — vox populi vox Dei.
Jakiś czas temu tej zwierzyny naprawdę tu nie brakło, a idąc z psem na spacer można było z łatwością natknąć się na przemykające dziki. Brutalizm okolicznej zabudowy sprawił, że prawie wszystkie zwierzątka gdzieś się wyniosły; owszem, parę saren nadal tutaj wegetuje, ale ich perspektywy na pewno nie wyglądają optymistyczne. Budowa wieży widokowej w celu obserwacji tych zwierząt wydaje mi się niesmacznym żartem, jeśli nie kpiną spluniętą w twarz mieszkańcom Maślic.
Ciekawym przypadkiem jest też przebudowa ulicy Ślęzoujście, która niedawno była piękną, malowniczą, zabytkową brukówką wiodącą przez łąki. Od kilku miesięcy trwają prace, by zmienić ją w jakąś arterię — znikąd donikąd, ale czy to ważne?…
…tak, to ważne, ponieważ turyści, którzy wdrapią się na wieżę, będą mieli przede wszystkim możność podziwiać nowiutki asfalt i niepotrzebne śmieszki rowerowe; okoliczna plotka głosi, że z drugiej strony powstanie kolejne wspaniałe osiedle, do którego dojazd będzie poprowadzony właśnie od Ślęzoujścia…
Moim subiektywnym zdaniem mamy oto przykład mnóstwa wywalonej publicznej kasy na totalne głupoty — na podbijanie bębenka prezydenta Sutryka, na działania, które pozornie służą ochronie przyrody. W praktyce będzie kolejna miejscówka obsiadywana przez młodocianych admiratorów darcia pały przy piwie — no ale na razie ten poroniony pomysł dodaje plus sto punktów do lansu, bo przecież wieżomania to jest to, co lud lubi i kupi…
(na zdjęciach wieża widokowa na Maślicach w różnych fazach budowy, fot. Olgierd Rudak, CC BY-SA 4.0)