Krótko i na temat, bo z tego pewnie i tak nic nie będzie: do laski marszałkowskiej trafiła propozycja „Trzeciej Drogi” zmian odwracających genialną reformę znaną „Polski Ład” — po zmianach progresywno-zryczałtowana składka zdrowotna byłaby wprawdzie nadal zależna od wysokości dochodów osiąganych przez ubezpieczonego, acz nie w sposób wymagający tak skrupulatnych kalkulacji (projekt ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw).
A mianowicie, w mocnym skrócie:
- zgodnie z propozycją składka zdrowotna płacona co miesiąc na NFZ przez każdego ubezpieczonego — pracownika, przedsiębiorcy, etc. — miałaby charakter progresywno-zryczałtowany, tj. była zależna od wysokości osiąganych przychodów, acz nie jako określony procent podstawy, lecz konkretna kwota;
art. 79 ust. 1 ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych (projekt)
Składka zdrowotna wynosi:
1) 300 zł, jeśli łączna kwota przychodu, wynagrodzenia, uposażenia lub świadczeń w roku kalendarzowym nie przekracza kwoty 85 000 zł,
2) 525 zł, jeśli łączna kwota przychodu, wynagrodzenia, uposażenia lub świadczeń w roku kalendarzowym przekracza kwotę 85 000 zł i nie przekracza 300 000 zł,
3) 700 zł, jeśli łączna kwota przychodu, wynagrodzenia, uposażenia lub świadczeń w roku kalendarzowym przekracza 300 000 zł.
- gdzie w przypadku osób prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą kwotę przychodu oblicza się w/g zasad identycznych dla obliczania podatku dochodowego;
- wysokość składki podlegałyby corocznej waloryzacji średniorocznym wzrostem przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w/g GUS;
- projektodawcy przeoczyli: waloryzacja ma dotyczyć tylko samej składki zdrowotnej, a nie progów dochodowych — przeto znów będzie tak, że przypływ podniesie wszystkie łodzie, a więc naturalny wzrost dochodów (ten, który widać w statystykach) będzie skutkował zwiększeniem obciążeń;
- tyle dobrego, że składka zdrowotna znów podlegałaby odliczeniu od podatku dochodowego;
- ważne: projekt odchodzi od niesprawiedliwej zasady multiplikowania składek na NFZ w przypadku osiągania przez ubezpieczonego przychodów z kilku tytułów: progresywno-zryczałtowana składka zdrowotna byłaby płacona tylko raz, niezależnie od tego, czy osoba pracująca na etacie prowadzi także działalność gospodarczą, czy jednoosobowy przedsiębiorca jest również wspólnikiem spółki cywilnej, etc.,etc. (wyłączenie to nie dotyczy daniny finansowanej przez budżet państwa — czyli budżetowcy ten pierwszy raz będą płacić za siebie).
Od kiedy te zmiany? Projekt zakłada, że już od 1 stycznia 2025 r. — i choć nadal jestem krytyczny wobec koncepcji, by wysokość składki zdrowotnej zależała od wysokości uzyskiwanych dochodów, to projekt wart jest chyba mszy, już choćby ze względu na możliwość potraktowania składki jako kosztu podatkowego oraz odejście od zasady, iż wielość tytułów do ubezpieczenia równa się wielokrotności opłacanych składek…
…a teraz czytamy, że „Roczny deficyt w Narodowym Funduszu Zdrowia w skrajnym scenariuszu będzie się kształtował w przedziale 40-68 mld zł. Łącznie w latach 2025-2027 do NFZ trzeba będzie dopłacić prawie 159 mld zł” (por. „Dziura nawet na 160 mld zł. Rząd PiS zostawił kolejną pułapkę”, Money.pl)– więc bez grubych mian systemowych i tak skończy się to przesypywaniem z lewej kieszeni do prawej (i tak np. Lewica życzy sobie dodatkowego podatku na zdrowie…).