O tym jak to się robi w państwie duńskim , na tutejszych łamach już było, dziś zatem czas na upragnione (?) kilka zdjęć dokumentujących jak wyglądała wakacyjna objazdówka wokół „kontynentalnej” części Danii . Wrzucone bez większego ładu i składu, a zwłaszcza bez zachowania chronologii — bardziej ku pamięci i pokrzepienia serc, ale może także dla zwrócenia uwagi na ten interesujący kierunek?
Zaczynając od początku, czyli od cichego, dzielnego i niezawodnego bohatera naszego wypadu: nasz mikrokamperek gdzieś na duńskim wybrzeżu; niestety w tym roku dozbierał tylko jedną — pierwszą nizinną — nalepkę na tylnej szybie dokumentującą jego wyczyny
Jedno z najciekawszych duńskich zjawisk geograficzno-przyrodniczych: Morze Wattowe (Vadehavet ), czyli przybrzeżna część Morza Północnego, raj dla dzikiego ptactwa odsłaniający i zakrywający się w rytmie pływów morskich
Znak przy wjeździe na drogę prowadzącą na wyspę Mandø informuje o jej cyklicznym zalewaniem przez wodę morską…
…bo na Mandø można zwykłym autem dojechać tylko przy odpływie, tą właśnie szutrową drogą (Låningsvejen ) prowadzącą przez Morze Wattowe (mieszkańcy wyspy doskonale znają ten harmonogram, wiedzą kiedy mogą się wydostać i wrócić do domu)
…lub iście biblijnym brodem (Mandø Ebbevey) prowadzącym po dnie Morza Wattowego; uwaga: między tymi drzewkami śmiało można się przespacerować — w czasie odpływu — tędy też na wyspę jeżdżą turystyczne Mandøbussen
Na horyzoncie wyspa Mandø, w centrum kadru Mandø Ebbevey — na pierwszym planie jeden z niezliczonych parkingów położonych tuż przy brzegu Morza Północnego (ciekawe: cały ten obszar jest objęty ochroną jako park narodowy Vadehavet)
Gwoli wyjaśnienia: gór przez jakiś czas już nie będzie (literalnie od początku roku był jeden krótki wypad w Orlické hory…), bo psica stara, kondycyjnie słabsza, nie chcę też ryzykować kolejną kontuzją zdezelowanych kolan; objazdówka wokół Danii okazała się świetnym, acz lajtowym, zamiennikiem
A skoro to była objazdówka, siłą rzeczy musieliśmy także zobaczyć kawałek wschodniego (bałtyckiego) wybrzeża, gdzie odwiedziliśmy dość niebrzydkie portowe miasteczko Ebeltoft (miłośników architektury Dania raczej nie zachwyci, interesującą ciekawostką może być fakt, że w południowej Jutlandii niektóre domy nadal kryje się strzechą)…
…co nie zmienia faktu, że szokujące — tak pod względem widoków, jak i jego niedawnej historii — okazało się wybrzeże zachodnie (Skagerrak, Morze Północne, Morze Wattowe); na zdjęciu ruiny bunkrów na plaży przy miejscowości Løkken
Ta część Wału Atlantyckiego pokazuje jak niszczycielską siłą jest erozja — przez kilkadziesiąt lat morze i wiatr wydarły tyle brzegu, że te betonowe kolosy po prostu runęły na plażę
Kompleks umocnień Bulbjerg ; cały wzniesiony przez Trzecią Rzeszę Atlantikwall mierzył blisko 2,7 tys. kilometrów, w jego ramach w samej okupowanej Danii zbudowano około 2 tys. bunkrów i schronów
A tu dla odmiany jedno z dział duńskiego Fortu Bangsbo chroniącego wejście do portu Frederikshavn (jedno z nielicznych ciekawych miejsc na bałtyckim wybrzeżu ;-) Oprócz tego zwiedziliśmy m.in. Stützpunkt H.K.B. 5./180 (Kryle) i Luftwaffe-Stützpunkt Ringelnatter , a także baterie obrony wybrzeża Hanstholm I oraz Hanstholm II , tudzież bunkier Tirtpitz (ogólnie rzecz ujmując umocnienia w Danii robią większe wrażenie, niż Československé opevnění)
Tytułem dygresyjnego wyjaśnienia: za morzem nie przepadam, bo mnie nudzi; zobaczywszy Bałtyk (w momencie uchwyconym na powyższym obrazku i tak coś się dzieje) świetnie sobie przypomniałem dlaczego tak jest…
…czego nie mogę akurat powiedzieć o Morzu Północnym: ta gra światła i cienia, ten ryk wichru, ten charakter dalece odległy od wymieszanej, burej zupy; na obrazku widok na plażę z klifu Bulbjerg…
Bałtyk wydał mi się dość ciekawy tylko na półwyspie Grenen , gdzie rozbijają się o siebie fale Bałtyku (z prawej) i Morza Północnego (z lewej); fotografia tego fenomenu nie ukaże, ale mogłaby ukazać, że w tym akurat miejscu nie brak turystów
Gwoli szczegółowości: linia brzegowa Danii wynosi prawie 7,5 tys. km, dzięki czemu na każdy kilometr statystycznie przypada 773 Duńczyków… co w praktyce przekłada się na to, że wszędzie jest niebywale pusto, nie ma żadnych zakazów wchodzenia z psem na plaże , a każdy łatwo znajdzie dla siebie tyle miejsca, ile potrzebuje (na zdjęciu jedna z plaż dla tych, co skaczą i fruwają — w tym przypadku Nørre Vorupør)
O tym jak to się robi w państwie duńskim już było, więc tylko dodam, że w pobliżu plaż co i rusz można znaleźć — mniejszy lub większy, ale zawsze darmowy — parking (ciekawostka: w miejsce na zdjęciu przejechaliśmy przez poligon Oksbøl Skyde, po którym można sobie pojeździć drogą dla czołgów — całkiem legalnie, ponieważ jest to także droga publiczna (co z tego, że zmielony żwir?), chyba że akurat nie wolno, bo strzelają ;-)
Geograficzna ciekawostka: choć może się wydawać, że całą kontynentalną część Danii tworzy Półwysep Jutlandzki, to jednak jej północny fragment w istocie stanowi (od 1825 r., a to wskutek powodzi) wyspa Nørrejyske Ø, oddzielona od stałego lądu cieśniną Limfjorden . Przez Limfjorden mieliśmy okazję przepłynąć promem do Hals, było tego może ćwierć mili morskiej… no i wychodzi na to, że psinka cierpi na chorobę morską ;-)
Zachodnie wybrzeże Danii to także księżycowe krajobrazy: Lodbjerg Klitplantage, czyli marsz przez fenomenalne nadmorskie wydmy w parku narodowym Thy…
…i latarnia morska Lodbjerg Fyr , położona całkiem niezły kawałek od morza…
…co wcale nie było takie głupie, bo wprawdzie latarnia Rubjerg Knude Fyr została wybudowana na trawiastym placyku w sporej odległości od brzegu — który przez kolejne sto lat przesunął się tak bardzo, że diabli wzięli nie tylko trawę, ale mało brakowało, że wzięliby samą wieżę (polecam tekst na Wiki, wraz ze zdjęciami z 1912, jak i 2004 r. )…
…a wszystko to za sprawą potężnych, sięgających wysokości 60 metrów, piaszczystych klifów Rubjerg Knude (pomiędzy Nørre Lyngby i Lønstrup), które cały czas erodują…
…dzięki czemu wyglądają imponująco, szokująco — po prostu wspaniale
To ujęcie miało udokumentować nie tyle przepaściste duńskie klify (środkowy odcinek tych schodków jest naprawdę pieruńsko stromy!), ile potężny wicher tego dnia; na szczęście wiało od morza, bo w przeciwnym razie autentycznie bałbym się, że spadniemy!
Bo od Morza Północnego potrafi powiać, oj potrafi — o czym przekonują te drzewka, których przystosowanie się do warunków oznacza, że przyjęły kształt możliwie aerodynamiczny
Jeśli mowa o piaskach, to nie sposób nie wspomnieć o Råbjerg Mile , czyli olbrzymich wydmach położonych w północnej części kraju, na półwyspie Skagen Odde
W nocy mocno popadało, rano nieźle powiało — czemu zawdzięczamy tę bajkową feerię barw, konturów, odbić, odcieni, półcieni, etc.,etc. Na zdjęciu północna część plaży Børsmose Strand …
…bo przecież objazdówka wokół Danii nie byłaby kompletna bez pojeżdżenia autem po jednej z kilku plaż dla zmotoryzowanych; na Børsmose Strand zasady ruchu drogowego są proste: ograniczenie prędkości do 30 km/h…
…parkowanie w dowolnym miejscu — a i tak jest ład i porządek, zero śmieci, wrzasków i parawaningu
I jeszcze raz Børsmose Strand — inny dzień, inna godzina, inna pogoda, jakże inny obrazek
Plaża Lakolk Strand na wyspie Rømø — w sumie zajechaliśmy na nią dwukrotnie (na początku naszej objazdówki i na jej końcu), za każdym razem dziwując się temu, co widzieliśmy: setki, tysiące samochodów, vanów, kamperów, całkowicie legalnie jeżdżących i parkujących (dla jasności: biwakowanie / kamperowanie na tej, podobnie jak na innych plażach w Danii jest zakazane!)
Plaża na Rømø to kilometry kwadratowe terenu dostępnego dla aut; w połowie sierpnia odbywa się tam wielki festiwal starych (i odlotowych) samochodów, w którym uczestniczą tysiące osób — byliśmy tam dzień po imprezie i było… czyściutko, jakby nic się nie działo (!)
Podsumowując: cała objazdówka wokół Danii zamknęła się (wraz z dojazdem przez Niemcy) w dystansie 3,5 tys. km; w drugiej połowie sierpnia temperatury oscylowały w granicach 17-20 st. C, sporo wiało i trochę padało, acz głównie były to przelotne deszcze
A jeśli kiedyś jeszcze tam wrócimy (czego nie wykluczam), to zdecydowanie trzymając się pasa 5-15 km od zachodniego wybrzeża — bo warto.
(wszystkie zdjęcia Magdalena Rudak & Olgierd Rudak, CC BY-SA 4.0)
powiązane