To jest ciekawy problem: wskutek bezprawnego działania jakiejś osoby dochodzi do wycieku pewnych informacji (na przykład nagrania), które w niekontrolowany sposób rozchodzą się po sieci. Czy osobie, której dobra osobiste zostały w ten sposób naruszone, przysługuje możliwość wystąpienia do sądu z powództwem o zobowiązanie do powiadomienia o bezprawności treści?
Słowem: czy pozwany może zostać zmuszony do tego, by skierował do portali internetowych wiarygodną wiadomość o bezprawnym charakterze przechowywanych danych — ze skutkiem jak wskazano w art. 14 ust. 1 UoŚUDE? Zdaniem Sądu Najwyższego tak.
wyrok Sądu Najwyższego z dnia 14 stycznia 2015 r., (II CSK 747/13):
Jeżeli na skutek umieszczenia na portalu internetowym określonej treści (wpisu, obrazu lub dźwięku) doszło do naruszenia dóbr osobistych, osoba dotknięta tym naruszeniem może żądać od osoby, której zachowanie umożliwiło rozpowszechnienie tej treści, aby zawiadomiła podmiot zarządzający portalem, że zamieszczona na nim treść narusza jej dobra osobiste.
Sprawa dotyczyła jednego z tych jakże rozśmieszających nagrań przewalających się przez internety, które wyciekło z rejestru policyjnego, a w którym osoba dzwoniąca po pomoc wykazała się nieporadnością lub innego rodzaju defektem, który kochają miliony internautów (znamy ten schemat: źródłem rozrywki są służby ratownicze, telekomów, etc.; na marginesie polecam tekst Władze dbają, by nagrania z monitoringu służyły rozrywce. Może trzeba to wpisać do ustawy? w „Dzienniku Internautów”).
Ośmieszona w ten sposób osoba wystąpiła do sądu i uzyskała wyrok zobowiązujący komendanta policji do złożenia oświadczenia, w którym wyraża „głębokie ubolewanie” za „działanie nieustalonego funkcjonariusza polegające na ujawnieniu i wykorzystaniu przez rozpowszechnienie, wbrew obowiązkowi zachowania tych informacji w tajemnicy służbowej, dokonanego przez X.Y. zgłoszenia o przestępstwie, wskutek czego naruszono dobra osobiste X.Y. w postaci dobrego imienia, godności, czci, prawa do prywatności, poszanowania jej kalectwa i wolności od drwin i szykan z tej przyczyny”.
A ponadto policja została zobowiązana do:
podjęcia czynności mających na celu usunięcie telefonicznego nagrania zgłoszenia przez powódkę o popełnieniu przestępstwa z portali internetowych, na których nagranie to zostało umieszczone, w tym w szczególności zwrócenie się w tym celu z odpowiednim żądaniem do właścicieli lub administratorów portali.
I ten właśnie element wyroku nie spodobał się policji, której skargę kasacyjną — opartą na naruszeniu art. 24 par. 1 kc — rozpoznał SN. A chodzi o to, że zdaniem policji treść dyspozycji jest na tyle nieprecyzyjna, że niemożliwym jest jego wykonanie (co samo w sobie stanowi naruszenie art. 325 kpc).
Sąd Najwyższy podzielił ten pogląd: sentencja orzeczenia powinna być napisana w taki sposób, by rozstrzygnięcie o nakazanym działaniu lub zaniechaniu określone zostało w sposób jasny i precyzyjny, i nie może pozostawiać wątpliwości co do treści wyroku. Dotyczy to także wyroków w sprawach o ochronę dóbr osobistych, w których czynności podejmowane przez stronę powinny być określone w sposób konkretny. Opisanie nałożonego na policję wymogu „podjęcia czynności mających na celu usunięcie” nagrań z portali internetowych nie spełnia tego wymogu — na taką ocenę nie ma wpływu fakt, że upowszechnienie się nagrania w sieci nie było wyłącznie efektem bezprawnego działania pozwanej policji, ale także skutkiem niekontrolowanych działań internautów.
Powódka nie zwróciła się wprawdzie z żądaniem usunięcia ośmieszającego nagrania z poszczególnych serwisów internetowych (w uzasadnieniu wyroku znaleźć można sporo odniesień do odpowiedzialności e-usługodawców wynikającej z art. 14 ust. 1 UoŚUDE), jednak w sprawie są dwie zasadnicze różnice: pozwany komendant policji nie administruje portalami, na których pojawiło się nagranie, nie jest on też podmiotem, który zarejestrowaną treść rozmowy udostępnił.
Natomiast zdaniem Sądu Najwyższego osobie, której dobra osobiste zostały naruszone bezprawnym działaniem, przysługuje roszczenie o zobowiązanie pozwanego do skierowania do portali internetowych wiadomości o bezprawności przechowywanych treści (por. Odpowiedzialność portalu za komentarze).
Stąd też nieprecyzyjny wyrok sądu II instancji został częściowo uchylony — bo przecież SN nie orzeka merytorycznie w sporze (nie może wyręczać sądów niższych instancyjnie).