Tak się miło złożyło, że w ten weekend redakcja wysłała mnie na pogranicze województwa wielkopolskiego i łódzkiego — celem obadania jak w Kongresówce smakuje morawskie wino Templářské sklepy Modrý Portugal 2014.
To rzadka okazja, albowiem nie będąc szczególnym domatorem preferuję wyjazdy w górki różne — piaszczyste rozległe dolinki centralnej Polski zostawiając na sam nie wiem kiedy…
Najsamprzód garść suchych faktów: niezależnie od tego, że Templářské sklepy Čejkovice to winnica położona na Morawach (Templarske sklepy to nie jest wino czeskie!), językiem powszechnie używanym w tej krainie nie jest Moravština. A po czesku suchý to także wytrawny — analogicznie jak angielskie dry.
Dość jednak tej zbytecznej i fanaberyjnej erudycji — skoro od paru dni mamy jesień, to przyszedł czas na wina czerwone (por. wspomnienie ostatniego wina białego latoś). A Modrý Portugal od Templariuszy okazał się naprawdę świetną jesieni tej zapowiedzią.
Templářské sklepy Modrý Portugal to przesmaczne wino wytrawne — ale nie z tych przepastnie ciężkich, które od razu na myśl przywodzą wspomnienie wieprzowiny (u mnie tylko wspomnienie — przecież właśnie mija trzeci kwartał jak miąs nie jadam) — lecz w całej swej wytrawności: owocowe, radosne, idealnie komponujące się z romantycznym weekendem na wsi w Kongresówce. Spożyliśmy je z (wegetariańskim) leczo z ryżem; śmiało mogę powiedzieć, że wino morawskie równie pyszne jest w Polsce centralnej jak na Śląsku.
Takie wino w popularnej sieci hipermarketów (za południową granicą) kosztuje niecałe 100 koron (w promocji potrafi być wyraźnie tańsze) — i wybaczcie mi, że znów przemówię jak ten Kato Starszy, ale samo ciśnie się na usta: a dlaczego w Polsce tak się nie da, kochani?