Jeśli ktoś by chciał mnie zapytać: czy to górskie wycieczki są pretekstem do spróbowania niezłego wina, czy raczej chęć zakupu wina morawskiego ciągnie mnie w góry… odpowiadam — najgorsza są szarzyzna, jednostajność i ciążące przyzwyczajenia. Stąd też tym razem zdecydowałem się sięgnąć po trunek, który na stole dotąd nie gościł — czyli wino Vinium Velké Pavlovice Frankovka 2015.
Czym jest szczep frankovka dla winnic morawskich pisałem kilka dni temu, trudno zatem się dziwić, iż uzbrojony w tę wiedzę pomyślałem, że fajnie byłoby rozkminić jak z dobrodziejstw odmiany korzystają inni producenci.
Historia Vinium Velké Pavlovice sięga 1936 roku kiedy to dwustu rolników z okolic Wielkich Pawłowic zdecydowało się powołać spółdzielnię producencką. Dziś spółka Vinium a.s. zarządza przeszło 2,5 tys. hektarów winnic; dla porównania jedna z największych polskich winnic — Winnice Jaworek — uprawiają… niecałe 30 ha. (Dla jasności: Velké Pavlovice nie są potentatem na czeskim rynku!)
Wracając do samgo wina: dochodzę do wniosku, że frankovkę mogę chyba zawsze brać w ciemno. Zawsze przyjemna, bez ryzyka posmaku alkoholowego (chociaż w tej butelce jest go „aż” 12,5%) — ale też i bez zbytniego łagodzenia sytuacji. Po prostu bardzo fajnie wino na co dzień.
Butelkę wina Vinium Velké Pavlovice Frankovka 2015 kupiłem w czeskim spożywczaku (jeśli chcecie kupić dobre wino z Czeskiej Republiki unikajcie ichnich sklepów Lidl! przerażająco beznadziejna oferta!) za 100 koron. Kurs korony spada (a eksperci mówili, że będzie rosnąć), więc tym bardziej warto.