Dostęp do informacji publicznej dot. wydatków członków PE podlega ochronie ze względu na ich prywatność i dane osobowe

W odwiecznych dywagacjach o wyższości dostępu do informacji publicznej nad prywatnością osób sprawujących funkcje publiczne mamy kolejny ciekawy (acz mocno kontrowersyjny głos). Otóż w wydanym dziś orzeczeniu stwierdzono, że dostęp do informacji publicznej nie obejmuje dokumentów pozwalających na ocenę sposobu wydawania publicznych pieniędzy przez członków Parlamentu Europejskiego — bo zawierają one dane osobowe parlamentarzystów (wyrok Sądu EU z 25 września 2018 r., w sprawach przeciwko Parlamentowi Europejskiemu, T‑639/15 do T‑666/15 i T‑94/16).

Wyrok wydano po rozpatrzeniu dwudziestu pięciu połączonych skarg na decyzję Parlamentu Europejskiego odmawiającą udzielenia informacji o wydatkach członków PE na podróże, pensje dla zatrudnionych asystentów oraz historii rachunków bankowych używanych do obsługi wydatków służbowych.

Zaczęło się od 25 wniosków złożonych w 2015 r. przez dziennikarzy w trybie dostępu do informacji publicznej (po jednym z każdego kraju — każdy wnioskował o dane dotyczące parlamentarzystów z jego kraju), związanych z prowadzonym śledztwem dziennikarskim. W odpowiedzi Parlament Europejski odmówił udzielenia informacji, wskazując na konieczność ochrony danych osobowych jego członków (art. 4 ust. 1 lit. b rozporządzenia nr 1049/2001 w sprawie publicznego dostępu do dokumentów Parlamentu Europejskiego, Rady i Komisji) oraz ryzyko naruszenia prywatności parlamentarzystów (art. 8 lit. b rozporządzenia nr 45/2001 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 18 grudnia 2000 r. o ochronie osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych przez instytucje i organy wspólnotowe i o swobodnym przepływie takich danych). Poza tym części dokumentów PE po prostu nie posiada (np. wyciągów bankowych) — ale w każdym przypadku obsługa takiego żądania byłaby nadmiernie obciążająca dla jego personelu.

W skargach wnioskodawcy powołali się na fakt, że przecież pytania nie dotyczą życia prywatnego parlamentarzystów, lecz ich życia publicznego (bo odnoszą się do wykonywania funkcji sprawowanych wskutek wyborów), jednak Sąd EU nie podzielił tego stanowiska i skargi oddalił, albowiem:

  • żądanie dokumenty zawierają informacje dotyczące zidentyfikowanych osób fizycznych (członków Parlamentu Europejskiego, a także ich asystentów), czyli danych osobowych — i nie tracą tego przymiotu tylko dlatego, że dotyczą osób publicznie znanych („nie można wykluczyć kwalifikacji rozpatrywanych danych jako danych osobowych jedynie ze względu na okoliczność, że te dane są związane z innymi udostępnionymi publicznie danymi”);
  • zatem niezależnie od tego, że każda osoba fizyczna ma prawo dostępu do dokumentów Unii, to jednak istnieje też wymóg badania potencjalnego naruszenia życia prywatnego i integralności jednostki — przeto także wniosek złożony na podstawie przepisów o dostępie do informacji publicznej podlega analizie z punktu widzenia przepisów o ochronie danych osobowych;
  • w konsekwencji oznacza to, że dane podlegają przekazaniu pod warunkiem, że (i) odbiorca wykaże konieczność otrzymania tych informacji, zarazem po ustaleniu, że (ii) „nie istnieje żaden powód, by zakładać, że owo przekazanie mogłoby naruszać uprawniony interes danej osoby” (czyli dane osobowe parlamentarzystów europejskich);
  • tymczasem nie został spełniony warunek pierwszy: owszem, wnioskodawcy powołali się na umożliwienie zbadania adekwatności wydatkowania pieniędzy oraz zapewnienie prawa do przejrzystości finansów PE — ale sformułowania te są „zbyt szerokie i ogólne” (nie wiadomo jaki związek mają z tym dane osobowe parlamentarzystów, zaś przywołany przykład jednego oszustwa nie oznacza, że uprawnione jest przekazanie danych osobowych wszystkich deputowanych;
  • co więcej „celowi w postaci przejrzystości nie można przyznać automatycznego pierwszeństwa przed prawem do ochrony danych osobowych” — zarazem po usunięciu imion i nazwisk parlamentarzystów dokumenty nie pozwoliłby na realizację zakładanego celu, czyli sprawdzenia sposobu wydatkowania publicznych pieniędzy.

Zamiast komentarza: kilka miesięcy temu pisałem, że RODO niekoniecznie coś zmieni jeśli chodzi o dostęp do informacji publicznej, bo organy nadal będą podchodziły do tematu zawężająco (to słowo pada też w uzasadnieniu dzisiejszego wyroku). Dziś wychodzi na moje, bo przecież Sąd EU nie potrzebował RODO, by skargi oddalić z powołaniem się na dość niedorzeczny i słabo uzasadniony argument w postaci prywatności (ale to przecież strona ma większy problem z argumentacją) — parlamentarzystów europejskich.
Sprawa na szczęście nie jest prawomocnie zamknięta (wbrew temu co podają media dzisiejsze orzeczenie nie wydał TSUE), pozostaje nadzieja, że właśnie Trybunał Sprawiedliwości EU podejdzie do tematu poważniej, dostrzegając jednak subtelny niuans — że nie ma prywatności tam, gdzie osoba sprawująca funkcję publiczną wydaje pieniądze otrzymane od instytucji publicznej, w związku z działalnością tej instytucji i tej osoby.

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

6 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
6
0
komentarze są tam :-)x