Zwrócił mi uwagę P.T. Czytelnik na opublikowane na stronie głównej popularnego serwisu Spider’s Web oświadczenie (technicznie: grafika w formacie PNG) odnoszące się do opublikowanych zarzutów odnoszących się do spółki ITMAGINATION — zarzuty, które „nie miały uzasadnienia”
I, zgodnie z zasadą mądry Polak po cudzej szkodzie, prosi o krótką case study. Czyli: jakie błędy mógł popełnić autor, że doszło do publikacji przeprosin? jak pisać, by uniknąć sytuacji, którą każda redakcja uznaje za krytyczną?
Zaczynając od początku: chodzi rzecz jasna o mocny czasu tekst „Molestowanie, awans za seks i niegospodarność właścicieli, czyli co się dzieje w polskim Itmagination” (pamiętam, czytałem) który ze strony spidersweb.pl już zniknął, ale oczywiście można go znaleźć w archiwum.
Drodzy Czytelnicy. Wyjaśniamy, że usunęliśmy z naszego portalu artykuł Karola Kopańko i firmie ITMAGINATION. Po wyjaśnieniach, jakie otrzymaliśmy od tej firmy, uznaliśmy, że zawarte w artykule zarzuty dotyczące praktyk biznesowych i sposobu traktowania pracowników i współpracowników przez ITMAGINATION i jego kierownictwo nie miały uzasadnienia. Wyrażamy ubolewanie z powodu publikacji tych zarzutów. Aby zakończyć sprawę zgodnie, na prośbę ITMAGINATION wpłaciliśmy stosowną kwotę na konto Polskiego Towarzystwa Antydyskryminacyjnego. Karol Kopańko Przemysław Pająk
Nie powielając opublikowanych w nim informacji — skoro redakcja pisze, że podniesione zarzuty dotyczące sposobu prowadzenia biznesu okazały się nieprawdziwe, to nie ma sensu się do nich odnosić (w ogólności chodzi o sprawy biznesowe i obyczajowe) — można pokusić się o analizę artykułu pod kątem prawa prasowego.
W miarę od początku, ale też w punktach, bo tak będzie prościej:
- prasa to jeden z mechanizmów wolności słowa — wolność słowa wiąże się także z tym, że każdy może prasie swobodnie udzielać informacji (tak mówi prawo prasowe, ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji w pamięci);
- wykonując swoje ustawowe zadania prasa nie musi skupiać się wyłącznie na sprawach pozytywnych — prawo chroni także publiczną krytykę, pod warunkiem, że zachowany będzie wymóg „prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk” (art. 6 ust. 1 pr.pras.);
- tu jednak następuje kolejny istotny zwrot: generalnie media nie ponoszą odpowiedzialności za napisanie nieprawdy — podstawowym obowiązkiem dziennikarza jest zachowanie szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystaniu zgromadzonych materiałów (art. 12 ust. 1 pr.pras.);
- spieszę uspokoić zaniepokojonych — szczególna staranność i rzetelność nie oznacza, że redakcja lub wydawca nie będą ponosić konsekwencji celowo zmanipulowanej publikacji (pisanie pod z góry założoną tezę oznacza brak staranności i rzetelności dziennikarskiej);
- tak rozumiany wymóg zachowania staranności i rzetelności dziennikarskiej polega m.in. na weryfikacji źródeł (nie można polegać tylko na jednym informatorze albo na wiedzy uzyskanej od jakoś powiązanych ze sobą osób, które mogą mieć wspólny interes we wprowadzeniu w błąd odbiorców), ale też umożliwieniu zainteresowanej osobie przedstawieniu własnego stanowiska — czyli trzeba poinformować opisywany podmiot, że się o nim pisze, poprosić o wyjaśnienie oraz wyjaśnienie owo opublikować (na końcu tej historii jest sprostowanie prasowe);
- dla jasności: ustawa zakazuje zmyślania źródeł (powoływania się na nieistniejące osoby), ale nie zakazuje publikacji informacji uzyskanych od osób, które życzą sobie zachować w tajemnicy ich dane osobowe — tożsamość informatorów jest także objęta tajemnicą dziennikarską (art. 12 ust. 1 pkt 2 pr.pras. i art. 15 ust. 2 pkt 1 pr.pras., por. „Dziennikarskie prawo do anonimowego bajania i podkręcania”);
- na końcu jest rzeczywiście odpowiedzialność za bezprawne naruszenie dóbr osobistych, która oczywiście nie ma charakteru bezwzględnego (okolicznością wyłączającą ową bezprawność jest m.in. zachowanie staranności dziennikarskiej, ale też działanie w uzasadnionym interesie społecznym, który rzecz jasna może obejmować uzasadnioną krytykę zjawisk obyczajowych, które nie powinny mieć miejsca w zakładzie pracy).
Przekładając ów teoretyczny wzorzec do opublikowanego artykułu, z którego redakcja Spider’s Web się wycofała: po samej lekturze trudno nie mieć pewnych wątpliwości co do warsztatu (nie wliczając niecodziennej chyba praktyki ilustrowania tekstu interwencyjnego zdjęciami ze stocka):
- tekst jest oparty na informacjach przekazanych przez licznych informatorów — wszyscy korzystają wprawdzie z prawa do zachowania swej tożsamości w tajemnicy (jeszcze raz podkreślam: mają takie prawo, dziennikarz obowiązek to uszanować — także co do zmiany „części imion” (ale czyich?), ale zakładam, że wypowiedzi te są udokumentowane;
- trudno jednak powiedzieć, czy cytowane słowa padły w rozmowie twarzą w twarz, a może jednak owe rozmowy („Umówiliśmy się na rozmowę … moi rozmówcy”) były prowadzone na odległość, tj. przez telefon lub inne urządzenie, lub też co gorsza za pomocą wymiany korespondencji (załączony zrzut ekranu pokazujący próbę podjęcia kontaktu z przedstawicielem agencji PR wskazuje, że autor preferuje nowatorskie formy kontaktu); nie od dziś wiadomo, że w ten sposób nietrudno wprowadzić kogoś w błąd zarówno co do swojej tożsamości (poszyć się pod kogoś innego), a nawet co do intencji — wydaje się, że biorąc się za tak poważny i ryzykowny temat takie wątpliwości należy minimalizować;
- tekst ilustruje też skan nakazu zapłaty wydany przeciwko spółce pod firmą ITMAGINATION sp. z o.o. Services sp.k. (nb. przeciwne, że nakaz za należności ze stycznia i lutego 2018 r. udało się uzyskać już w lutym 2018 r.!) — jednak w świetle samego tekstu orzeczenie to właściwie nic nie wnosi do wyjaśnienia sprawy (wiadomo, że ktoś pozwał spółkę na kwotę od 10 do 50 tys. złotych, jednak przywołane przez Spider’s Web sygnatury GNc wskazują na to, że sprawa miała charakter gospodarczy, zatem nie mogą dotyczyć „pracowników”, owszem, być może spółka zatrudnia ludzi na faktury, ale ten wątek nie jest w żaden sposób wyjaśniony);
- nie wiadomo też jak autor zastosował się do zasady audiatur et altera pars — o tym, że była podjęta taka próba podpowiada tylko jeden ze śródtytułów („Gdy dowiedzieli się, że pracujemy nad tym tekstem, schowali głowy w piasek”), który równie dobrze może się odnosić do braku kontaktu ze strony agencji PR, a także wtrącone zdanie „Niestety tym razem postanowił nie odpowiadać na nasze wielokrotne prośby o komentarz. Od ściany odbijały się nasze maile i telefony” (chociaż skoro „tym razem”, to może udało się uzyskać inne wypowiedzi — jednak w tekście śladu po nich znaleźć nie można);
- zastanawia jednak fakt, że w oświadczeniu mowa jest o zarzutach, które „nie miały uzasadnienia”; biorąc zatem pod uwagę (podkreślam to za każdym razem), że dziennikarz nie ponosi odpowiedzialności za napisanie nieprawdy, jeśli z rzetelnie zebranych informacji wyszedł mu taki a nie inny obraz rzeczywistości — zaś staranne, rzetelne i sumienne podejście do tematu wyklucza jakąkolwiek odpowiedzialność redakcji czy wydawcy (także w postaci przeprosin, o których mowa w art. 24 par. 1 zd. 2 kc) — to może sugerować, że artykuł tylko pozornie został oparty na zweryfikowanych i wiarygodnych źródłach (przecież równie dobrze można sobie wyobrazić, że dziennikarz został zmanipulowany przez konkurencję, która chce komuś zaszkodzić), albo też z jakichś przyczyn nie pozwolono na ustosunkowanie się do zarzutów zainteresowanemu podmiotowi (podkreślam wyraz „sugerować” — treść oświadczenia jest dość lakoniczna, zaś o kuchnię redakcyjną w takim przypadku trudno pytać).
Wnioski na przyszłość dla wszystkich internetowych redaktorów (nawet dla tych, którzy publikują tylko u siebie i tylko dla siebie): (i) sprawdzać i weryfikować informacje, (ii) nie polegać na niewiarygodnych źródłach, (iii) pozwolić się wypowiedzieć zainteresowanemu, (iv) nie bać się słów ostrej — acz uzasadnionych — krytyki; (v) dokumentować każdą opublikowaną wiadomość.
Q.E.D.
PS ciekawie o sprawie piszą Wirtualne Media („Spidersweb na stronie głównej ubolewa nad tekstem o Itmagination. „Zarzuty nie miały uzasadnienia” — podoba mi się wypowiedź dot. współpracy z Etno Cafe: „Moja współpraca z Etno Cafe ma charakter komercyjny. (…) Publikacja na Spider’s Web nie miała charakteru komercyjnego. To tekst redakcyjny”), mniej ciekawie INN:Poland („Spider’s Web ubolewa i płaci. Wycofują własny tekst o mobbingu i molestowaniu”).