Taka ciekawostka, a właściwie to nawet sensacja: wczoraj, czyli 4 marca 2019 r. nie opublikowano żadnego Dziennika Ustaw!
Spójrzcie sami: ostatni akt prawny, który ujrzał światło dzienne w piątek 1 marca 2019 r. został oznaczony jako poz. 411 — zaś poz. 412 poszła drukiem (a raczej: pedeefem) dopiero we wtorek 5 marca (ten link sensownie będzie wyglądał najpóźniej jeszcze przez dwa dni). Poniedziałek jawi się na tej liście jak czarna dziura polskiej legislacji.
Nie mam najmniejszego pojęcia jaka może być tego przyczyna — może w związku z wejściem w życie przepisów o nowym e-dowodzie osobistym wszyscy byli na stendbaju w pogotowiu, żeby wykluczyć ryzyko takich wpadek, jakie przydarzały się poprzedniemu rządowi (por. „Borat mówi: wniosek o nowy dowód osobisty możesz złożyć przez ePUAP”)? A może ktoś wziął sobie do serca uwagi Sądu Najwyższego, który skrytykował niski poziom legislacji — więc jeden dzień mniej promulgacji, to zawsze (statystycznie) 1/365 bałaganu z głowy?
Podobna sytuacja zdarzyła się także pod koniec ubiegłego roku — Dziennika Ustaw nie było też w piątek 14 grudnia 2018 r., kiedy to Rządowe Centrum Legislacji zmieniało siedzibę (ale mimo to w sobotę 15 grudnia udało się opublikować dość ważne rozporządzenie dotyczące wykonania budżetu, Dz.U. z 2018 r. poz. 2346). Tym razem jednak RCL nie informował o żadnych przestojach — bo i w rzeczywistości ich nie było (są przecież 3 projekty rozporządzeń, które trafiły do serwisu legislacja.rcl.gov.pl z datą 4 marca 2019 r.)
Zastanawiające, zdumiewające nieomalże — ale dochodzenia przeprowadzać nie zamierzam.