Grudzień, krótki dzień, południowa część Sudetów praktycznie niedostępna… Nie ma bata, trzeba sobie jakoś radzić, na przykład wyjeżdżając w nieco bliższe rewiry. Dla nas to dobry moment, by bliżej zapoznać się z pasmem Gór Suchych, które dotąd — jako żywo niesprawiedliwie! — traktowaliśmy dotąd nieco po macoszemu.
Tydzień temu celem naszej wycieczki był — zgodnie z niepisaną zasadą, że w górach nie zawsze najfajniejsze są wierzchołki, ale jeśli już, to niech one naprawdę będą coś warte — Ruprechtický Špičák. Szczyt, który jeśli chodzi o metraż chowa się przy zdeptanej Waligórze — ale w kwestii widokowej wymiata wiele innych, co czyni go jedną z tych gór, która gorzej wychodzi na zdjęciach, a lepiej pod względem widoków.
A że wziąłem ze sobą aparat (ale nie Zorka 5) i zrobiłem kilka zdjęć… ;-)






Wierzchołek Ruprechtickego Špičáka nie był kresem naszej wycieczki — po tym jak nas tam wywiało, zeszliśmy (a właściwie ześlizgnęliśmy się) na przełęcz Pod Szpiczakiem, skąd podążyliśmy (całkiem okrężnym szlakiem) nazad do auta.
Dla chętnych do ruszenia przez Góry Suche tradycyjny odnośnik do Mapy.cz: Radosna — (na podejściu serwis Mapy.cz troszkę szaleje) Javorový vrch — Ruprechticky Spicak (881 m n.p.m.) — przełęcz Pod Szpiczakiem — rozdroże pod Waligórą — Przełęcz Trzech Dolin (schronisko Andrzejówka) — dolina Złotej Wody — Łomnica (powrót przez wieś bez sensu, ale liczyłem, że da się przejść gdzieś na szagę — było iść na zachód) — Radosna. Traska zajęła nam 5,5 godzin przy dwóch króciusieńkich odpoczynkach.