Krótko i na temat, bo wprawdzie konsekwentnie nie poświęcam miejsca na tutejszych łamach orzeczeniom tzw. Trybunału Konstytucyjnego — ale niektóre wnioski per se na uwagę zasługują. Tak też jest tym razem, bo otóż Pierwsza Prezeska Sądu Najwyższego złożyła taki wniosek w sprawie przepisów nakazujących staroście zatrzymać prawo jazdy za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o przeszło 50 km/h w terenie zabudowanym — wyłącznie na podstawie arbitralnej informacji uzyskanej z policji, bez możliwości jej podważenia i bez prawa do przedstawienia przez kierowcę jakichkolwiek dowodów na swoją obronę.

Dla przypomnienia: zasada jest taka, że po ustaleniu przez policję, że kierowca jechał z prędkością przekraczającą dozwoloną o 50 km/h przesyła stosowną informację do starosty celem wydania decyzji o zatrzymania prawa jazdy. W orzecznictwie utrwalił się dość jednolity pogląd, że starosta jest związany taką informacją — pismo z policji jest wszakże dokumentem urzędowym — nie może więc prowadzić własnych ustaleń, w szczególności sprawdzać czy pomiar był prawidłowy (por. „Decyzja o zatrzymaniu prawa jazdy za przekroczenie prędkości nie wymaga weryfikacji danych przesłanych przez policję”). Nie ma przy tym znaczenia czy kierujący zostanie uznany winnym wykroczenia (uchwała NSA z 1 lipca 2019 r., I OPS 3/18) — zaś pogląd o prawie do zbadania prawidłowości informacji jest rzadko uwzględniany („Zatrzymanie prawa jazdy w trybie administracyjnym nie może oznaczać pozbawienia kierowcy prawa do weryfikacji jego argumentów”).
art. 102 ust. 1 pkt 4 ustawy o kierujacych pojazdami
Starosta wydaje decyzję administracyjną o zatrzymaniu prawa jazdy lub pozwolenia na kierowanie tramwajem, w przypadku gdy:
4) kierujący pojazdem przekroczył dopuszczalną prędkość o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym
W ocenie I Prezeski SN brak możliwości weryfikacji informacji, na podstawie których miało miejsce zatrzymanie prawa jazdy, jest sprzeczna zarówno z zasadą demokratycznego państwa prawnego, która nakłada na organy państwa obowiązek zachowania standardów sprawiedliwości proceduralnej, podrywając zaufanie obywateli do państwa, narusza konstytucyjne prawo do sądu — ale też godzi w konstytucyjną gwarancję instancyjnego zaskarżenia każdego rozstrzygnięcia (art. 78 Konstytucji RP). Jest to szczególnie istotne w świetle licznych i wcale nie tak bezzasadnych dowodów, iż stosowane przez policję fotoradary nie zawsze działają prawidłowo — a przecież obowiązkiem organu jest prawidłowa ocena całego materiału dowodowego — tymczasem, jak podkreślono we wniosku „kontrola sądowoadministracyjna ma par excelence charakter fikcyjny”, a zatem nie daje obywatelowi prawa do ochrony przed arbitralnymi rozstrzygnięciami opartymi na błędnych danych.
Zamiast komentarza: to oczywista oczywistość — i aż się wierzyć nie chce, że w tym przypadku orzecznictwo sądów administracyjnych (w tym NSA) tak rażąco odbiega od fundamentalnych standardów praworządności, że aż trzeba zatrudniać do roboty tzw. Trybunał Konstytucyjny…