Czy winnym wjechania w tył zwalniającego samochodu zawsze jest kierowca, który nie zdążył wyhamować? Także wówczas, kiedy jest to złośliwe hamowanie, bez związku z sytuacją na drodze — najwyraźniej dla „zdyscyplinowania” jadącego z tyłu? I, wcale nie na marginesie: czy ewentualny błąd jednego kierowcy usprawiedliwia błąd innego kierowcy? (nieprawomocny wyrok SR dla m.st. Warszawy z 17 lutego 2021 r., V W 4045/19).
Orzeczenie dotyczy jednego z tych miłych dni, kiedy miły kierowca najsamorzód wyprzedził — zygzakując z pasa lewego na prawy i nazad — jadący lewym pasem samochód, a następnie, jadąc przed wyprzedzonym pojazdem, delikatnie przyhamowywać; za pierwszym razem wyprzedzony zdążył zwolnić, przy drugim manewrze (po 2 sekundach) już nie — i wpakował się w bagażnik.
Kierowca (przy okazji okazało się, że prowadził po alkoholu — acz z dopuszczalną jego ilością) został obwiniony o niezachowanie szczególnej ostrożności podczas zmiany pasa ruchu (art. 22 ust. 1 i 4 pord) oraz hamowanie w sposób powodujący zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu, co zakwalifikowano jako wykroczenie z art. 86 par. 1 kw.
Obwiniony nie przyznał się do zarzutów — jego zdaniem to on jest pokrzywdzony wskutek nieprawidłowej jazdy pokrzywdzonego, który najpierw zajeżdżał mu drogę, a następnie wjechał w tył jego auta.
art. 19 ust. 2 pkt 2 ustawy prawo o ruchu drogowym
Kierujący pojazdem jest obowiązany:
2) hamować w sposób niepowodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia;
Sąd stwierdził, że w świetle dowodów (w tym nagrań z kamerki jadącego z tyłu auta) nie budzą wątpliwości: do zderzenia doszło tylko i wyłącznie ze względu na dwukrotne, nieuzasadnione warunkami na drodze, hamowanie zaraz po wyprzedzeniu. Manewry obwinionego wynikały tylko i wyłącznie z nieprawidłowej taktyki jazdy — jego działania świadomie były ukierunkowane na „wywołanie stanu zagrożenia bezpieczeństwa ruchu„ (biegły ocenił, że chodziło o „dyscyplinowanie” kierowcy). W tej sytuacji pokrzywdzony nie miał fizycznej możliwości, by uniknąć kolizji.
Jako bezzasadne uznano argumenty, iż przyczyną zdarzenia były wcześniejsze błędne manewry wyprzedzanego: nawet gdyby doszło z jego strony do jakichś nieprawidłowości, to nie mogą one uzasadniać wyprzedzania i natychmiastowego hamowania — bo nie można usprawiedliwiać błędnego zachowania na drodze tym, że inny uczestnik ruchu postąpił w sposób nieprawidłowy.
Uznając obwinionego winnym wykroczenia sąd ukarał go grzywną w wysokości 600 złotych.
Zamiast komentarza: opisywany swego czasu na tutejszych łamach pojedynek drogowy nie jest może czymś bardzo częstym do zaobserwowania, natomiast takie złośliwe zachowania różnej maści „szeryfów” — hamowanie, blokowanie pasa, przyspieszanie dla uniemożliwienia wyprzedzenia — zdarzają się nieco częściej. Na szczęście tym razem wyszło szydło z worka — nie zawsze za wypadek odpowiada ten, kto nie wyhamował i uderzył z tyłu w zwalniający samochód.
Q.E.D.