A skoro wczoraj było o tym, że MON chce zakazać noszenia biało-czerwonych naszywek (bo antyszczepionkowcy), dziś czas na kilka zdań o tym, że SN stwierdził, że kontrmanifestacja to też forma wyrażania poglądów, przeto kontrmanifestant nie może być traktowany jako sprawca wykroczenia
wyrok Sądu Najwyższego z 9 lutego 2021 r. (II KK 432/20)
Sprawy dotyczące realizacji wolności i praw obywatelskich, choć na pierwszy rzut oka mogą wydawać się nieskomplikowane, w rzeczywistości wymagają nie tylko dogłębnego zbadania okoliczności zdarzenia będącego przedmiotem osądu, ale również wszechstronnej analizy zachowania sprawcy przez pryzmat znamion konkretnego typu czynu zabronionego. Są to bowiem kwestie szczególnie społecznie wrażliwe. Przedwczesne decydowanie o nich w postępowaniu w trybie nakazowym może doprowadzić do wydania orzeczenia wadliwego, nieuwzględniającego niuansów danej sytuacji, przesądzających o winie lub jej braku po stronie obwinionego.
Orzeczenie dotyczyło trójki osób, które w 2017 r. podczas manifestacji z okazji kolejnej „miesięcznicy smoleńskiej” przeskoczyły przez barierkę oddzielającą zgromadzonych od otoczenia i odmówiły powrotu, a także wznosiły głośne (niesprecyzowane w treści) okrzyki, co policja potraktowała jako wykroczenie zakłócania przebiegu niezakazanego zgromadzenia publicznego.
art. 52 par. 2 pkt 1 kodeksu wykroczeń
Kto:
1) przeszkadza lub usiłuje przeszkodzić w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia,
podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny.
Sąd I instancji uwzględnił wniosek o ukaranie i w wyroku nakazowym uznał obwinionych winnymi wykroczeń i ukarał grzywną po 50 złotych.
Kasację od prawomocnego wyroku złożył Rzecznik Praw Obywatelskich, którego zdaniem okoliczności sprawy nie były dostatecznie jasne, by wydawać wyrok nakazowy.
Sąd Najwyższy podzielił te argumenty: tryb nakazowy jest zarezerwowany dla spraw, w których wina sprawcy i okoliczności wykroczenia nie budzą najmniejszych wątpliwości — zaś stwierdzenie tych przesłanek jest obowiązkiem sądu, po wnikliwej analizie przedstawionych dowodów (por. „Czy protestujący przeciwko wycinaniu Puszczy Białowieskiej naruszyli zakaz wstępu do lasu?”).
Tymczasem rozpatrując wniosek o ukaranie sąd oparł się wyłącznie na zeznaniach interweniującego policjanta — a przecież trudno uznać, by samo przekroczenie barierki, a tym bardziej przebywanie na terenie legalnego zgromadzenia publicznego — lub też „wznoszenie okrzyków” (o nieokreślonej treści) — stanowiło wykroczenie usiłowania zakłócenia niezakazanego zgromadzenia. Raz, że uczestnicy „miesięcznicy” mieli swoje nagłośnienie, dwa, że megafony używane przez kontrmanifestantów zostały przez policję „wyciszone” (?) — trzy, że zasadne jest pytanie czy kontrmanifestacja jest czynem społecznie szkodliwym i czy aby nie podlega konstytucyjnej ochronie jako forma wyrażania poglądów. W ocenie SN oznacza to, że sąd pochopnie uznał, że kontrmanifestanci dopuścili się wykroczenia z art. 52 par. 2 pkt 1 kw, zaś tryb nakazowy nie powinien być stosowany w delikatnych sprawach dotyczących realizacji konstytucyjnych praw i wolności.
Z tego względu wyrok został uchylony, a postępowanie umorzone ze względu na przedawnienie karalności czynu.
Zamiast komentarza: jajakoliberał po raz kolejny to powiem, że kim ja jestem, żebym popierał zakaz zachowań, które może i niekoniecznie mi się podobają, ale — ponieważ nikomu nie szkodzą i nie zagrażają — zakazane być nie powinny? Skoro zatem jeden ma prawo do manifestowania, drugi powinien mieć prawo do protestowania przeciwko tamtym poglądom — taka kontrmanifestacja powinna być traktowana jako legalna forma wyrażania poglądów (o ile oczywiście nie dochodzi do ataków, etc.). Skądinąd tak samo zapatruję się na wydawane przez władze niektórych miast zakazy „furgonetek pro-life” — to są poglądy, których publiczne wyrażanie podlega takiej samej ochronie, jak każdego innego (por. uchwała Rady Miasta Krakowa XLVIII/1298/20 w/s przepisów porządkowych związanych z eksponowaniem drastycznych treści na obszarze Krakowa — podważona przez wojewodę, a skarga władz municypalnych została oddalona przez WSA (wyrok WSA w Krakowie z 7 lipca 2021 r., III SA/Kr 226/21). Co by oznaczało, że mi wolno protestować — ale władzom publicznym nie wolno zakazywać ani karać za naruszenie takiego zakazu (choćby i z nieszczęsnego art. 54 kw).