Napisał do mnie P.T. Czytelnik, że chyba przesadzam z wieszaniem psów i przypisywaniem niektórym politykom proputinowskich sympatii, niezależnie czy kupionych za rosyjskie diengi czy też bezpłatnych. Było też coś o polskim piekiełku, a konkluzja z tego następująca: oczywiście ПУТІН ІДИ HA ХУЙ, ale nie róbmy negatywnej propagandy, etc.
Jak ledwie co pisałem: jestem zdania, że dobrzy ludzie co do zasady podejmują słuszne decyzje, o ile mają rzetelne i wiarygodne informacje — a także, że jeśli jedno zdjęcie jest warte tysiąc słów, to dwa zdjęcia powinny być warte co najmniej dwa tysiące słów.
Oto jest więc ulotka wyborcza Marine Le Pen, a na niej kilka zdjęć, a mianowicie:
- dość poważna Marine Le Pen ściska rękę liszajowato uśmiechniętemu Władimirowi Putinowi (w podpisie 2017 rok);
- promiennie uśmiechnięta Marine Le Pen ściska rękę lekko uśmiechniętemu Mateuszowi Morawieckiemu (rok 2021);
- do kolekcji: Marine Le Pen wiesza się na ramieniu Matteo Salviniemu — i prezentuje się obok Viktora Orbána
- (dla jasności: to nie fejk — plik PDF z ulotką cały czas jest dostępny na oficjalnej stronie kandydatki mlafrance.fr).
Politycy, których wizerunek wspiera kandydaturę Marine Le Pen to przyjaciele i sojusznicy zbrodniarza Putina — dotyczy to zarówno Matteo Salviniego (tego, który dumnie prezentował się w koszulce z podobizną dyktatora), jawnym komilitonem rosyjskiego przywódcy jest premier Orbán (który nie chce się mieszać — czyli przeszkadzać w napaści na państwo sąsiadujące z Węgrami…) — no i przecież uwielbienia dla Władimira Władimirowicza nie kryje sama Marina…
…ale co na takiej ulotce wyborczej robi wizerunek premiera Morawieckiego?
Ano myślę sobie, że to dobry moment, żeby polski premier raz-na-zawsze dojrzał i zrozumiał: wasi przyjaciele polityczni to sojusznicy zbrodniarza Putina, a w takim towarzystwie nie wypada się pokazywać i być pokazywanym. I chociaż nie wiem czy sztab Le Pen uzyskał autoryzację Morawieckiego na wykorzystanie wspólnej fotografii — i czy polski premier wiedział, że wystąpi tam w towarzystwie tego międzynarodowego bandyty — to chciałbym wierzyć, że to będzie ten moment, kiedy polscy politycy jakże chętnie pojawiający się w takim towarzystwie wreszcie się opamiętają…