Czy dopuszczalne jest zamieszczenie we własnej publikacji zapożyczonych fragmentów pochodzących z wspólnego dzieła bez zgody współtwórcy? Czy w takim przypadku brak wyraźnego oznaczenia cytatu może być traktowany jako naruszenie praw współautora — czy jednak drugi z współautorów może czerpać z takiej pracy bez wskazania, iż cytuje? I jeszcze: czy zmiana szyku nazwisk autorów wspólnej pracy narusza autorskie prawa osobiste współtwórcy? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 8 lutego 2022 r., I ACa 694/20).
Sprawa dotyczyła „zapożyczonych fragmentów” — cytatów pochodzących z anglojęzycznego raportu będącego dziełem dwóch naukowców — i wykorzystanych w opublikowanej przez jednego z nich książce.
art. 34 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Można korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła. Podanie twórcy i źródła powinno uwzględniać istniejące możliwości. Twórcy nie przysługuje prawo do wynagrodzenia, chyba że ustawa stanowi inaczej.
Powód zarzucił, iż pozwany przetłumaczył obszerne fragmenty wspólnej pracy i przytoczył we własnym tekście nie oznaczając cytatu, a ponadto w bibliografii przywołał nazwisko powoda jako współautora pozycji w nieprawidłowej (naruszającej „zwyczaj akademicki”) kolejności.
Jego żądanie obejmowało m.in. przeprosiny za naruszenie autorskich praw osobistych (ale też za to, że „nieprawidłowo podałem siebie jako lidera tej publikacji, wskazując — wbrew porządkowi alfabetycznemu — moje nazwisko na pierwszym miejscu, przed nazwiskiem dr. [powoda], podczas gdy nasz wkład w stworzenie tego utworu był równy”), a także przesłanie do wydawcy książki pisma („zwracam się z prośbą o zamieszczenie powyższego oświadczenia jako erraty do mojej książki w każdym jej egzemplarzu, w którego posiadaniu jeszcze Państwo jesteście, a także rozesłanie tego listu, jako erraty, do bibliotek uniwersyteckich, do których przekazane zostały egzemplarze mojej książki…”).
Zdaniem pozwanego roszczenia były o tyle bezzasadne, że jakkolwiek są współautorami źródłowego raportu, to brak oznaczenia cytatu jest wynikiem tego, że sporne fragmenty pochodziły wyłącznie spod jego pióra. (Dla jasności: powód i pozwany w „przeszłości byli dobrymi kolegami” ze studiów i z katedry, wychowankami tego samego profesora, zaś przez lata razem rozwiązywali problemy naukowe — aby późnej wzajemnie ścigać się dyscyplinarnie.)
art. 8 ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Domniemywa się, że twórcą jest osoba, której nazwisko w tym charakterze uwidoczniono na egzemplarzach utworu lub której autorstwo podano do publicznej wiadomości w jakikolwiek inny sposób w związku z rozpowszechnianiem utworu.
art. 9 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Współtwórcom przysługuje prawo autorskie wspólnie. Domniemywa się, że wielkości udziałów są równe. (…)
Sąd uznał, że przepisy o prawie cytatu odnoszą się także do publikacji, których cytujący jest współautorem — co oznacza, że wolno mu korzystać z utworu na zasadach dozwolonego użytku, jednak z poszanowaniem praw innych autorów.
W sprawie nie ma wątpliwości, iż źródłowy raport miał dwóch autorów, z którego wynika domniemanie równej wielkości udziałów współautorów utworu; domniemanie to może być obalone, jednak pozwany nie przedstawił żadnego dowodu pozwalającego potwierdzić jego wyłączne autorstwo zacytowanych urywków. W konsekwencji można przyjąć, iż brak oznaczenia cytatu, w tym zamieszczenie „zapożyczonych fragmentów” bez podania nazwiska współtwórcy cytowanego materiału, naruszyło jego autorskie prawa osobiste (nie jest wystarczające podanie nazwiska współautora w bibliografii).
Nie stanowi natomiast naruszenia praw autorskich przyjęcie odmiennego szyku przywołania nazwisk autorów publikacji w bibliografii. Prawo autorskie nie określa kolejności podawania nazwisk twórców wspólnego dzieła, w którym nie ma wyodrębnionych części (rozdziałów), nie sposób też przyjąć, by taka zmiana oznaczała pominięcie nazwiska. Jeśli jednak powód wywodzi obowiązek taki ze zwyczaju akademickiego, to należy najsamprzód przedstawić dowód, iż taki zwyczaj istnieje (np. poprzez powołanie biegłego).
Finalnie sąd stwierdził, że naruszenie praw współautora pierwotnego tekstu uzasadnia wystosowanie przez pozwanego stosownych oświadczeń (do powoda, rektora uniwersytetu oraz wydawcy jego książki). Natomiast finansowo powód wyszedł na tym jak Zabłocki na mydle, ponieważ wprawdzie przyznano mu od pozwanego 1,5 tys. zł kosztów, ale równocześnie nakazano ściągnąć odeń 1,4 tys. złotych tytułem kosztów sądowych (a od pozwanego 890 zł).