Czy aby nie to Remigiusz Mróz polskiej geopolityki powiedział, że gdyby Polska w 1939 r. posłuchała Studnickiego, najsamprzód poszedłszy z Hitlerem na Związek Sowiecki, a później z Aliantami na Niemcy, mogłaby wyjść z wojny zwycięsko, a w najgorszej sytuacji jak Finlandia? Złośliwi mówią, że „finlandyzacja” Polski była szczytem wyobrażeń Jarosława Kaczyńskiego (por. „Szpiedzy Putina. Jak ludzie Kremla opanowują Polskę” Grzegorza Rzeczkowskiego). Czym jednak była owa „finlandyzacja” w przypadku Finlandii i jakim cudem ten kraj na skraju Europy uzyskał tak przedziwną pozycję w zimnowojennych czasach? O tym możemy poczytać w książce „Finlandia kontra Stalin. Od wojny zimowej do zimnej wojny 1939-1950„, której autorem jest Kimmo Rentola.
W bardzo dużym skrócie, bo przecież przepisywać nie będę, a recenzji literackich pisać też nie potrafię:
- ważna jest historia: można powiedzieć, że Finlandia od zawsze była czyjaś: przez wiele lat jako część Szwecji, która utraciła te ziemie po wojnach napoleońskich na rzecz Rosji (jako rekompensatę otrzymując od Danii Norwegię); Wielkie Księstwo Finlandii w carskim imperium było demokratycznym eksperymentem (fińskie kobiety posiadały czynne i bierne prawo wyborcze już od 1906 r.); po rewolucji bolszewickiej Finlandii udało się uzyskać niepodległość (prawie rok przed Polską), co jednak skończyło się krwawą wojną domową wygraną przez wspieranych przez Niemców (głównie tzw. „bałtyckich”) białych;
- i tak dochodzimy do późnego lata 1939 r., kiedy pakt Ribbentrop-Mołotow wrzuca Finlandię do strefy wpływów Związku Sowieckiego (ciekawe, że miał temu wcale nie potajemnie sprzyjać nawet Churchill, który uważał Rosję za pokrzywdzoną po Wielkiej Wojnie: choć stała po stronie wygranych, to przecież utraciła dużo terytorium na zachodzie); polubownie się nie udało, więc w końcu listopada tego roku Stalin decyduje się pójść po swoje — wybucha tzw. wojna zimowa (bajdełej jakby ktoś nie pamiętał: Brygada Strzelców Podhalańskich stąd wzięła się w Narwiku, że jechali wesprzeć Finów w walkach z Armią Czerwoną); skutkiem prowadzonej w tradycyjnym sowieckim stylu wojny (nominalnie wygrała ją Moskwa, acz za cenę wielokrotnie większych strat) była utrata części Karelii na rzecz wschodniego sąsiada…
- …ale rzeczywiście Finlandii udało się ocalić nie tylko niepodległość, ale nawet własne rządy — i tak dotrwać aż do czerwca 1941 r. i tzw. wojny kontynuacyjnej, w której fińskie wojska ruszyły na Związek Sowiecki obok Wehrmachtu; tu czas na kolejne zaskoczenia: raz, że ówczesne fińskie władze wcale nie były jakoś szczególnie proniemieckie (zakładano odzyskanie tego, co utracono rok wcześniej — i nic więcej), to po uzyskaniu przewagi przez wojska radzieckie zawarto rozejm (w 1944 r.), po czym Finlandia dokonała kolejnej wolty (wojna lapońska);
- czas na historię z cyklu słoń a sprawa polska: dlaczego już wówczas Stalin nie zdecydował się postąpić z Finlandią tak, jak w tym samym czasie zrobił z Polską? powodów jest kilka: po pierwsze w Helsinkach cały czas funkcjonował legalny, popierany przez naród rząd; po drugie Stalin już wcześniej miał możliwość poznać się na fińskich komunistach i choć doceniał ich jako agentów, nie wierzył w ich skuteczność wewnętrzną (kremlowski dyktator wolał widzieć na czele fińskiego państwa marszałka Mannerheima, pogromcy Armiii Czerwonej z 1939/40 r.); po czwarte było jasne, że Finowie znów staną do walki (ciekawe: w tych latach na froncie zginęło ok. 100 tys. fińskich żołnierzy — i zaledwie ok. 2 tys. cywilów); po czwarte dla Stalina o niebo ważniejsza była Polska, którą właśnie próbował połknąć — więc ustąpienie w innym miejscu było znakomitą okazją do pokazania Ameryce i Anglii swego kompromisowego oblicza;
- wielkim szczęściem Finlandii było to, że miała możliwość zacząć załatwiać sprawy po swojemu na kilka miesięcy przed końcem wojny, tj. w czasie, kiedy Stalin był jeszcze skupiony na walce z Trzecią Rzeszą — nie można też zapominać, że swój rząd mieli zawsze na miejscu, te same instytucje państwowe, etc., etc.; mieli też za plecami Szwecję, która może nie była jej zawsze bardzo przyjazna, acz zawsze traktowała Finlandię jako „młodszego kuzyna” — a już wmieszanie Szwecji w lokalną awanturę nijak się Sowietom nie opłacało;
- jednak w zamyśle moskiewskich przywódców Finlandia miała podzielić los Czechosłowacji: w Pradze pucz komunistów obalił legalne władze (symbolem tych wydarzeń jest „wyskoczenie” Jana Masaryka z okna MSZ), podobny scenariusz pisano dla Helsinek i (także posiłkując się wewnętrzną piątą kolumną) — i… znów wrodzony spryt uratował ten kraj przed klęską: po autokompromitacji fińskich komunistów i lekkim „odpuszczeniu” znów udało się pójść na kompromis (jak dokładnie do tego doszło — odsyłam do książki)…
- …i w ten sposób na kolejne cztery dekady Finlandia osiągnęła pozycję samodzielnego i niepodległego — neutralnego — rozpostartego gdzieś pomiędzy komunistycznym Wschodem a kapitalistycznym Zachodem państwa (coś jak Austria, której geneza jest zdecydowanie inna); to się zaczęło zmieniać zaraz po 1990 r.: w 1995 r. Finlandia doszlusowała do UE, w kwietniu 2023 r. do NATO…
Zamiast komentarza: czyli wszystko, ale to wszystko zupełnie inaczej niż w Polsce przedwojennej, inaczej niż w Polsce wojennej, inaczej niż w Polsce powojennej — i tego by chyba nawet Cat-Mackiewicz nie wymyślił.
(Kimmo Rentola, „Finlandia kontra Stalin. Od wojny zimowej do zimnej wojny 1939-1950„, (’Stalin ja Suomen kohtalo’), tłum. Jan Szkudliński (najprawdopodobniej z angielskiego ’How Finland Survived Stalin: From Winter War to Cold War, 1939-1950′), wydawnictwo Rebis, na papierze 304 strony, fot. Olgierd Rudak, CC BY-SA 4.0)