O tym, że udzielenie posłowi Romanowskiemu azylu politycznego na Węgrzech to kompromitacja jakich mało

Jeśli ktoś chciał zmysłowo odwrócić uwagę od niespecjalnie spójnej rządowej uchwały w/s przeciwdziałania ustrojowym skutkom rozpirzania wymiaru sprawiedliwości, to udzielenie posłowi Marcinowi Romanowskiemu azylu politycznego na Węgrzech nadaje się do tego znakomicie.


Bugac Puszta
Bugac Puszta, ujęcie czysto ilustracyjne — ten pies na pewno nie tropi posła Romanowskiego (fot. Olgierd Rudak, CC BY-Sa 4.0)

„To przestępcy mają się bać, a nie uczciwi obywatele!” mówił minister Zbigniew Ziobro i wychodzi na to, że w przypadku swojego ówczesnego podwładnego najwyraźniej miał rację. Gwoli przypomnienia: ex-wiceminister sprawiedliwości w rządzie Morawieckiego oskarżany jest o nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, de facto przykrywce dla przewalania publicznych pieniędzy na konta organizacji powiązanych z PiS i Suwerenną Polską. Pozbawiony immunitetu parlamentarnego głośno zapowiadał, że z poniesioną przyłbicą stawi czoła oskarżeniom — odwagi starczyło mu do momentu przyklepania wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztu: najsamprzód całkowicie zniknął z radaru, aby po wystawieniu listu gończego odnaleźć się gdzieś w bezkresnej puszcie Kotliny Panońskiej.

Rejterada Marcina Romanowskiego i udzielenie mu azylu przez Viktora Orbána (skądinąd samemu oskarżanego o korupcję) to przypadek na miarę eksfiltracji sędziego Szmydta na Białoruś: od stwarzania problemów w wymiarze sprawiedliwości i problemów z wymiarem sprawiedliwości, do ucieczki pod opiekuńcze skrzydła nieskrywanego sojusznika Putina. To także oczywista kompromitacja polityki „wzmożonej moralności” łże-prawicy: miała być bezwzględność dla bandziorów, ale z czasem się okazało, że w mafijnym państwie PiS największe przekręciarze mogli czuć się znakomicie, byle byli „swoi” i robili swoje brudne interesy z kim trzeba.
(Złośliwie dorzuciłbym pytanie: czy Marcin Romanowski będzie zalążkiem rządu PiS na uchodźstwie? i czy w ramach swej działalności będzie dążył do powołania jakiejś międzynarodówki pod moskiewskimi auspicjami?)

Wcale nie mniej istotne pytanie: co począć od strony prawnej z posłem, który — nie zrzekając się mandatu — ucieka za granicę i (oskarżony o „zwykłe” przestępstwo) dostaje azyl polityczny? Ojcowie Konstytucji takiej sytuacji nie przewidzieli, bo i kto mógłby przypuszczać scenariusz jak z książki Mroza, więc w ustawie zasadniczej nie znajdziemy niczego więcej jak utraty biernego prawa wyborczego po skazaniu za przęstepstwo (przypomnijmy, że w przypadku wygaśnięcia mandatu poselskiego Wąsika i Kamińskiego środowisko PiS też forsowało dość przewrotną wykładnię…) — ale odwołać posła za zdradę (bo czym jest wystąpienie o azyl polityczny?) nie może ani parlament, ani wyborcy.
(Ale jak mu jeszcze będą płacić pensję, to się naprawdę wścieknę.)

W sumie wstyd dla Polski — wstyd dla Orbána — młyn na wodę przekręciarzy i oszołomów (czy teraz każdy oskarżany o oszustwo czy łapownictwo powinien szukać wolności na Węgrzech?) — PiS oczywiście się nie wstydzi, bo to jest ich metoda polityki, sposób sprawowania władzy, miernik uczciwości i prawości.

subskrybuj
Powiadom o
guest

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

37 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
37
0
komentarze są tam :-)x