W sprawie praw autorskich do obrazu „Dama z łasiczką” jednak wszyscy się myliliśmy…

Authalia.com to dobry adres dla Damy z Łasiczką
„Damę z łasiczką” na pewno można byłoby zarejestrować w Authalia.com
W kontekście sporu o znak towarowy zaprojektowany dla Fundacji XX Czartoryskich przez wybitnego renesansowego grafika o imieniu Leonardo da Vinci — który to znak całkiem przypadkowo przybrał także postać obrazu pt. „Dama z łasiczką” (do obejrzenia w muzeum w Krakowie) — przyszło mi do głowy odświeżyć „Wielką bekę pod Grunwaldem„, którą już prawie 5 lat temu Jaś Majetko zarejestrował sobie w serwisie Auhalia.com.
Najmłodszym P.T. Czytelnikom Lege Artis przypomnę, że Authalia.com była swoistym kombinatem obejmującym spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością („Globalne Biuro Rejestracji utworów i praw autorskich” — wszakże skorzystanie z usług działało w 164 państwach) oraz stowarzyszenie będące rzekomo organizacją zbiorowego zarządzania prawami. Opatrując utwór certyfikatem można było go na siebie zarejestrować (w domyśle: utwór, do którego przysługiwały prawa autorskie — ale wcale niekoniecznie, co sprytnie udowodnił kultowy Jaś Majetko).
Piękny pomysł, piękne czasy. Jeśli ktoś nie pamięta, a chce się pośmiać — naprawdę polecam wszystko z tagiem Authalia.
I teraz właśnie mi przyszło do głowy, że być może Fundacja XX Czartoryskich — korzystając z wehikułu czasu — wróciła do bajecznego przełomu lat 2009/2010 i skorzystała z usług legendarnych speców od rejestrowania utworów na siebie. A następnie jeszcze raz przeniosła się w czasie, gdzieś tak do początku XVI wieku, celem zamówienia wykonania projektu graficznego u Leonarda? 
To by naprawdę wszystko wyjaśniało; nie da się ukryć, że uzyskanie certyfikatu na taki malunek kompletnie zmienia postać rzeczy.

Dowiedz się więcej

Czy „Dama z łasiczką” może być znakiem towarowym?

Dama z łasiczką

Na marginesie sporu o możliwość wykorzystania wizerunku obrazu „Dama z łasiczką” wbrew woli jego właściciela — i wracając jeszcze raz do zagadnień podniesionych przez „Dziennik Internautów” — przyszło mi do głowy, że warto się pokusić o rozważania: czy stareńki obraz pędzla Leonarda da Vinciego może w ogóle być traktowany jako potencjalny znak towarowy? Moim zdaniem … Dowiedz się więcej

Kto ma prawa do obrazu „Dama z łasiczką”?

Dama z łasiczką
Dama z łasiczką
 
Wczoraj „Dziennik Internautów” pisał o ciekawym przypadku „trzymania” praw do starego obrazu przez jego właściciela — czyli: czy Fundacja Czartoryskich może zakazywać przerabiania „Damy z łasiczką” powołując się na własność płótna? 
 
Historia toczy się wokół dość prostego schematu: Leonardo da Vinci namalował obraz gdzieś pod koniec 15 wieku, w 1800 roku kupił go Adam Czartoryski, później się tułał po świecie, aby po wojnie wrócić do Krakowa i trafić do zbiorów muzeum, 10 lat temu próbował go zwinąć Więckiewicz — a teraz się okazuje, że właściciele mówią: dość tych wygłupów. Wygłupy to oczywiście kolejna przeróbka obrazu — przegóglajcie internety, okazuje się, że nie pierwsza i nie ostatnia — czyli coś na wzór i podobieństwo utworu zależnego przygotowanego w ramach konkursu na reklamę jakiegoś piwa.
Grafika, której autorem jest Polak, wygrała konkurs (co mnie dziwi, bo jest niezbyt pomysłowa i dość łopatologiczna… no ale cóż począć, że większość reklam piwa jest dość przaśna), jednak w sprawę wmieszała się Fundacja Czartoryskich, która w listelu wysłanym do jego organizatorów napisała, że arbitralnym prawem fundacji jako prywatnego właściciela płótna jest kontrola wykorzystania reprodukcji, a zatem dbając o dobre imię instytucji nie wyrażają zgody na wykorzystanie „Damy z łasiczką” w browarniczej reklamie.
 
W konsekwencji organizator, pragnąc uniknąć konfliktu — wszyscy się dziś boją naruszenia własności intelektualnej — odwołał wyniki konkursu, więc twórca zwrócił się do Czartoryskich z prośbą o wyjaśnienie, w następstwie czego odpisano mu, iż (cytuję za „DI”, ale skróty i wytłuszczenia moje):

Korzystanie z reprodukcji obrazu „Dama z Łasiczką” wymaga zgody właściciela obrazu. Bez względu na kwestię istnienia praw autorskich, Fundacja jest właścicielem obrazu, który od ponad 200 lat jest ściśle identyfikowany z rodziną Czartoryskich (…) Ze względu na charakter prowadzonej przez Fundację działalności kulturalnej, realizowane w jej ramach cele statutowe i potrzebę zadbania o dobre imię Fundacji, wykorzystywanie reprodukcji obrazu Leonardo da Vinci „Dama z Łasiczką” w celach reklamowania napojów alkoholowych (piwa), jest niedopuszczalne. Co więcej, takie działania mogą skutkować naruszeniem dóbr osobistych Fundacji (w tym reputacji). W przypadku komercyjnego wykorzystania reprodukcji obrazu przez podmiot profesjonalnie prowadzący działalność gospodarczą, [może on być obciążony] odpowiedzialnością z tytułu popełnienia czynów nieuczciwej konkurencji uregulowaną w ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.

Co ciekawe laureat konkursu, któremu odmówiono zwycięstwa wskutek rzekomego naruszenia praw fundacji, zwrócił się ze sprawą do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które miało odpisać, że przecież zgodnie z ustawą o prawie autorskim prawa te wygasają w 70 lat od śmierci twórcy, zaś z chwilą przejścia do domeny publicznej każdy może czynić z utworu dowolny użytek — nie mają przy tym znaczenia kwestie właścicielskie egzemplarza utworu.
 
Znalazłem chwilkę by przyjrzeć się sprawie i pogłówkować kolejną chwilkę, i wyszło mi, że rzeczywiście coś tu nie gra, aczkolwiek nie mam pojęcia dokładnie co: niewątpliwie Fundacja próbuje nadużywać praw do „Damy”, jednak w swojej korespondencji pomija pewien dość istotny aspekt, który stawia całą rzecz w jeszcze innym świetle (o czym za chwilę).

Dowiedz się więcej