A teraz, w ramach remanentów, powrót starego (jeszcze z czasów pl.soc.prawo i nie tylko) tematu: czy skoro ustawa o prawie autorskim wymaga „wyraźnego wymienienia” pól eksploatacji — a w dodatku gdzieś tam mowa jest o konieczności zachowania formy pisemnej pod rygorem nieważności — to czy brak pisemnego wskazania pól eksploatacji czyni tę umowę nieważną (bo nie wiadomo czego dotyczy)?
Wspominam, bo temat wraca niekiedy w problemach P.T. Klientów — a to kontrahent-wykonawca zarzuca, że skoro nie ma pola eksploatacji, to zamawiający utwór (na przykład oprogramowanie) nic nie może. A to zamawiający uważa, że skoro umowa nie określa pól eksploatacji, których dotyczy przeniesienie autorskich praw majątkowych, to wolno co się chce.
Dysonans wynika z tego, że „wcześniej” w ustawie jest art. 41 ust. 2 pr. aut. — ten, który mówi, że umowa autorska powinna określać pola eksploatacji i to wyraźnie je wymieniać — natomiast dopiero później znajdziemy przepis, w myśl którego jeśli strony nie określiły sposobu korzystania z utworu (a przecież czyni się to poprzez wskazanie pól eksploatacji), to patrzymy na charakter i przeznaczenie utworu (oraz przyjęte zwyczaje).
z ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych:
art. 41. ust. 2. Umowa o przeniesienie autorskich praw majątkowych lub umowa o korzystanie z utworu, zwana dalej „licencją”, obejmuje pola eksploatacji wyraźnie w niej wymienione.
art. 49 ust. 1. Jeżeli w umowie nie określono sposobu korzystania z utworu, powinien on być zgodny z charakterem i przeznaczeniem utworu oraz przyjętymi zwyczajami.
To właśnie ten przepis jest wytrychem dla zapominalskich i nieświadomych, to właśnie dzięki niemu mamy pewność, że:
- jeśli zamówiłem program, to mogę z niego korzystać tak jak jest przyjęte w przypadku oprogramowania (ale już nie np. pokazywać zrzuty ekranu w celach reklamowych, bo nie taki jest cel pisania kodu);
- jeśli wykonałem stronę internetową na zlecenie klienta, to nie mogę się rzucać jeśli klient umieszcza ją na serwerze i wyświetla w internetach (ale już mogę się rzucać jeśli zaczyna robić z nią inne cuda);
- jeśli fotograf zrobił zdjęcie reporterskie i dostarczył do redakcji, to nie powinien się oburzać, że wydawca puścił to w celach informacyjnych (ale już przerobić na reklamę ciuszków nie bardzo).
A jeśli ktoś uważa, że to tylko taka gdybologia, a gdybologia jest nieważna bez orzeczenia sądowego, to proszę bardzo — w wyroku z 27 czerwca 2003 r. (sygn. akt I ACa 1566/02) Sąd Apelacyjny w Warszawie powiedział coś takiego:
Okoliczność, że w umowie nie wymieniono pól eksploatacji nie czyni umowy nieważną, ponieważ stosownie do przepisu art. 49 ust. 1 prawa autorskiego zakres przeniesienia praw należy określić w takim przypadku zgodnie z charakterem i przeznaczeniem utworu oraz przyjętymi zwyczajami.
Q.E.D.