Podpisologia spędza sen z powiek nie tylko miłośnikom piór wiecznych. Zanim dojdziemy do tego czy można podpisać się u notariusza pomarańczowym inkaustem, dziś odpowiedź na kilka interesujących pytań: czy podpis musi być wyraźny? Czy jeśli w podpisie brakuje kilku liter, można powiedzieć, że nie doszło do złożenia podpisu? Czy podpis pod aktem notarialnym rządzi się innymi prawami? Czy wreszcie notariusz ma obowiązek dokładnie sprawdzić złożony podpis — i czy ponosi odpowiedzialność za zaniedbania, które doprowadziły do oszustwa? (wyrok Sądu Najwyższego z 27 kwietnia 2016 r., II CSK 518/15).
Sprawy miały się następująco: mężczyzna, posługując się przerobionym (zagubionym) paszportem, do którego wklejono zdjęcie jeszcze innej (nieustalonej) osoby, udzielił przed notariuszem pełnomocnictwa do sprzedaży nieruchomości na szkodę właściciela owego paszportu. Notariusz porównał wizerunek klienta z fotografią w paszporcie, lecz nie zauważył różnic. Notariusz nie zwrócił także uwagi, że pod pełnomocnictwem złożono dziwny podpis: literami drukowanymi i bez jednej litery w nazwisku.
Miesiąc później pełnomocnik dokonał, przed tym samym notariuszem, sprzedaży nieruchomości (tu znów był zgrzyt jeśli chodzi o imię ojca właściciela, jednak notariusz dał wiarę, że ojciec właściciela nosi imię na „Th.”, ale używa też wersji na „To.”; w ciągu kilku kolejnych miesięcy była ona przedmiotem następnych transakcji.
Poszkodowany dowiedział się, że nie jest już właścicielem nieruchomości z akt księgi wieczystej po kolejnych kilku miesiącach, wniósł zatem pozew o stwierdzenie nieważności pełnomocnictwa i umowy sprzedaży (sprawcy oszustwa są ścigani karnie, ale odrębne postępowanie przeciwko notariuszowi z art. 231 kk zostało umorzone).
art. 49 ustawy prawo o notariacie
Notariusz ponosi odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przy wykonywaniu czynności notarialnych na zasadach określonych w Kodeksie cywilnym, z uwzględnieniem szczególnej staranności, do jakiej jest obowiązany przy wykonywaniu tych czynności.
Stąd decyzja o wniesieniu powództwa przeciwko rejentowi, który sporządził lewe pełnomocnictwo: oszukany właściciel wniósł od zasądzenie odszkodowania za niedopełnienie obowiązków skutkujące utratą własności.
Sąd I instancji uwzględnił powództwo częściowo wskazując, że notariusz ponosi odpowiedzialność za niedochowanie należytej staranności przy sporządzaniu pełnomocnictwa i umowy sprzedaży, a zwłaszcza brak należytej weryfikacji tożsamości stawającego (art. 415 kc w związku z art. 49 prawa o notariacie). Notariusz ma obowiązek sprawdzenia podpisu nawet jeśli jest on składany w obecności rejenta, choćby ze względu na konieczność sprawdzenia czy podpis pod aktem notarialnym został naprawdę złożony, w czy podpis należycie identyfikuje osobę, czy stawający umie pisać. Skoro zatem podpis w paszporcie i podpis pod pełnomocnictwem wyraźnie się różnił, obowiązkiem notariusza było zażądać dodatkowego dokumentu lub odmówić dokonania czynności.
Notariusz nie odpowiada natomiast za niewykrycie, iż paszport był podrobiony, bo nie można wymagać od niego specjalistycznej wiedzy. Rejent nie ponosi także odpowiedzialności za to, że wklejone zdjęcie nie przedstawiało osoby udzielającej pełnomocnictwa, a także za różnicę w wieku (stawający był 14 lat młodszy od powoda).
art. 80 prawa o notariacie
§ 1. Akty i dokumenty powinny być sporządzone przez notariusza w sposób zrozumiały i przejrzysty.
§ 2. Przy dokonywaniu czynności notarialnych notariusz jest obowiązany czuwać nad należytym zabezpieczeniem praw i słusznych interesów stron oraz innych osób, dla których czynność ta może powodować skutki prawne.
§ 3. Notariusz jest obowiązany udzielać stronom niezbędnych wyjaśnień dotyczących dokonywanej czynności notarialnej. (…)
Nie jest przy tym przyczynieniem się do szkody przez powoda fakt późnego złożenia zawiadomienia o przestępstwie oraz nieskorzystanie z wszystkich możliwych możliwości prawnych podważenia skuteczności czynności (pozew o uzgodnienie treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym uniemożliwiłby powoływanie się na rękojmię wiary publicznej KW).
Szkoda powoda wynika z utraty prawa własności — kolejni nabywcy mogą powoływać się na rękojmię wiary publicznej ksiąg wieczystych, zatem tych transakcji podważyć się nie da.
Sąd II instancji stwierdził, że notariusz nie może ponosić odpowiedzialności za różnicę w kształcie podpisu, skoro ustawa nie nakłada na niego takiego obowiązku porównywania podpisów — ale odpowiada za to, że nazwisko, którym podpisał się oszust było inne niż nazwisko powoda (brak literki „o”). Odmiennie oceniono także bezczynność powoda jeśli chodzi o przyczynienie się do powstania szkody: gdyby na czas został złożony wniosek o zabezpieczenie roszczenia w postaci zakazu dalszej sprzedaży nieruchomości, nieruchomość nie „poszłaby dalej” (to przyczynienie oszacowano na 20% szkody).
Oceniając skargi kasacyjne wniesione przez obie strony Sąd Najwyższy podkreślił, iż notariusz ponosi odpowiedzialność za szkodę deliktową wyrządzoną przez niego przy wykonywaniu czynności notarialnej wobec klienta jak i osób trzecich w przypadku niezachowania należytej staranności, z uwzględnieniem zawodowego charakteru jego działalności (art. 355 par. 2 kc) i granic staranności zawodowej (art. 80 upn). Odpowiedzialność taka zgodna jest z funkcją publiczną notariatu, w szczególności postrzeganiem notariatu jako strażnika gwarantującego pewność obrotu.
Nie oznacza to jednak, iż istnieje uniwersalny miernik oceny przestrzegania tych reguł, każdy przypadek jest inny, każda sprawa wymaga odrębnej oceny.
Notariusz, jako osoba zaufania publicznego jest zobowiązany do szczególnej staranności przy sporządzaniu aktów notarialnych, ma zapewniać bezpieczeństwo obrotu prawnego i zabezpieczać go przed wadliwymi czynnościami, czuwać nad tym by nie zostały zagrożone interesy nie tylko stron, ale również innych osób, dla których sporządzany akt będzie wywoływał skutki prawne.
Zdaniem SN odpowiedzialności notariusza nie można wywieść z faktu, że w podpisie brakowało jednej litery — żaden przepis nie definiuje pojęcia podpisu, nie określa jaka ma być treść podpisu oraz w jaki sposób ma być wykonany (art. 78 par. 1 kc). Podpis może być skrócony i nie musi być czytelny — pominięcie w nim pewnych liter oznacza wyłącznie to, że osoba pisząca ukazała swe indywidualne cechy, ale nie oznacza, że złożony napis nie jest podpisem. Pomijanie pewnych liter, zwłaszcza końcówki nazwiska jest powszechne — zawsze liczy się jednak to, by złożony znak dawał pewność, iż jego autor chciał podpisać się pełnym nazwiskiem, zaś forma taka jest używana stale przy podpisywaniu dokumentów.
Nie istnieje także przepis zakazujący podpisywania się WIELKIMI LITERAMI: są ludzie, którzy kaligrafują lub drukują poszczególne litery, przez co ich pismo ma niewielką liczbę cech unikalnych, ale po prostu nie potrafią podpisać się inaczej. Nie sprzyja to funkcji identyfikacyjnej, przeto nie powinny się tak podpisywać osoby, które potrafią podpisać się zwyczajnie.
Nie ma powodów by podpis pod aktem notarialnym miał rządzić się innymi regułami. Może i byłoby pożądane by stawający podpisywali się czytelnie, pełnym imieniem i nazwiskiem, ale podpis niezupełnie czytelny, skrócony lub nawet nieczytelny nie jest nieważny (art. 92 par. 1 pkt 8 upn).
Natomiast złożenie pod aktem notarialnym podpisu literami drukowanymi powinien wzmóc czujność rejenta, skoro podpis taki jest łatwy do sfałszowania i może rodzić wątpliwości z punktu widzenia jego autentyczności i pewności obrotu. Notariusz nie może też akceptować znaków nie będących podpisem — nie zawierających zawierających nazwiska choćby w postaci skróconej (czyli parafy, inicjałów), ani też złożenia go w sposób nietrwały (np. ołówkiem).
Pozwany notariusz nie ma przy tym racji, iż nie ma przepisu zobowiązującego go do sprawdzenia podpisu — otóż powinien on przed potwierdzeniem aktu własnoręcznym podpisem zapoznać się z jego treścią, w tym sprawdzić czy podpis pod aktem notarialnym w ogóle został złożony. Zaś obowiązki w zakresie ustalenia tożsamości nie kończą się w momencie sprawdzenia dokumentów — odpowiedzialność w tym zakresie nie sprowadza się do ustalenia tożsamości ponad wszelkie wątpliwości, ile do dołożenia wymaganej staranności zawodowej.
Gdyby więc notariusz rzucił okiem na złożony podpis zauważyłby jego nieścisłości: chociaż został uczyniony drukowanymi, to jednak brakowało jednej litery (co jest samo w sobie niecodzienne) — zatem w tej sytuacji można mówić o niezachowaniu należytej staranności, zaś dopełnienie tego obowiązku oczywiście nie polega na posiadaniu szczególnych umiejętności (których od notariusza domagać się nie wolno).
Rzecz jasna nie oznacza to, iżby notariusz mógł odpowiadać za przekonujące naśladownictwo podpisu, za to, że podpis może się zmieniać w czasie.
Przychylił się natomiast SN do stanowiska, iż można powodowi zarzucać przyczynienie się do szkody: o sprzedaży nieruchomości wiedział od lutego 2009 r., do transakcji z nabywcą działającym w dobrej wierze doszło dopiero 29 lipca 2009 r., zatem miał możliwość przedsięwzięcia kroków odpowiednich prawnych (zwłaszcza, że od 5 czerwca miał profesjonalnego pełnomocnika). Należy jednak pamiętać, że nawet ustalenie przyczynienia się powoda nie musi skutkować obniżeniem kwoty odszkodowania — zastosowanie tego przepisu zależy wyłącznie od uznania sędziowskiego.
Stąd też zaskarżony wyrok został uchylony, a sprawa wraca do ponownego rozpoznania.