Jeśli informacja o wprowadzeniu nowego typu przestępstwa jakim jest przyjmowanie zlecenia na zabójstwo człowieka jest pozornie ciekawa i z pewnością niepraktyczna — to informacja o projektowanym przepisie penalizującym bezprawne dokonanie transakcji płatniczej przy użyciu cudzego pieniądza elektronicznego (art. 279a kk) jest ciekawa, ale tylko pozornie praktyczna.

Przepis jest relatywnie jasny i prosty (przynajmniej jak na moją, niekarnistyczną łepetynę), a mianowicie:
- sankcji podlegać będzie sprawca, który dokonuje transakcji płatniczej (w rozumieniu ustawy o usługach płatniczych) bez zgody osoby uprawnionej;
- osobą uprawnioną może być użytkownik pieniądza elektronicznego („osoba korzystająca z usług płatniczych w charakterze płatnika lub odbiorcy”, art. 2 pkt 34 uup) lub posiadacz (brak definicji w ustawie, natomiast chodzi tu oczywiście o osobę, która instrument taki fizycznie posiada);
- czy użytkownik i posiadacz musi być tą samą osobą? niekoniecznie, o czym przekonuje nas np. przepis o możliwości wniesienia skargi na działanie wydawcy pieniądza elektronicznego (art. 15 ust. 1 uup);
- przestępstwo bezprawnego dokonania transakcji przy wykorzystaniu pieniądza elektronicznego będzie ścigane z urzędu, z wyjątkiem sytuacji, w których pokrzywdzonym jest osoba najbliższa sprawcy (takie czyny ścigane będą na wniosek, art. 279a par. 2 kk).
art. 279a kk (projekt)
§ 1. Kto dokonuje transakcji płatniczej przy użyciu pieniądza elektronicznego bez zgody osoby uprawnionej do dysponowania tym pieniądzem,
podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
§ 2. Jeżeli czyn określony w § 1 popełniono na szkodę osoby najbliższej, ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Mniejsza z tym; czy to oznacza, że oto będzie przepis, który pozwoli ścigać osoby „kradnące pieniądze” z cudzej karty płatniczej (bankomatowej, kredytowej, obciążeniowej), dzięki czemu sądy nie będą musiały posiłkować się protezą w stylu „płatność cudzą kartą zbliżeniową to kradzież z włamaniem”?
Dalej znów będzie w punktach:
- pieniądz elektroniczny nie jest kartą płatniczą — definicja jest troszkę zakręcona („wartość pieniężną przechowywaną elektronicznie, w tym magnetycznie, wydawaną, z obowiązkiem jej wykupu, w celu dokonywania transakcji płatniczych, akceptowaną przez podmioty inne niż wyłącznie wydawca pieniądza elektronicznego”, art. 2 pkt 21a uup), ale bez dwóch zdań w ustawie jest odrębna definicja karty płatniczej („karta uprawniająca do wypłaty gotówki lub umożliwiającą złożenie zlecenia płatniczego za pośrednictwem akceptanta lub agenta rozliczeniowego, akceptowaną przez akceptanta w celu otrzymania przez niego należnych mu środków, w tym kartę płatniczą w rozumieniu art. 2 pkt 15 rozporządzenia (UE) 2015/751”, art. 2 pkt 15a uup);
- lepiej było to opisane w nieobowiązującej już ustawie o elektronicznych instrumentach płatniczych z 2002 r., gdzie pojawiało się też pojęcie instrumentu pieniądza elektronicznego („urządzenie elektroniczne, na którym jest przechowywany pieniądz elektroniczny, w szczególności kartę elektroniczną zasilaną do określonej wartości”);
- słowem: pieniądz elektroniczny to po prostu karta przedpłacona („elektroniczna portmonetka”), która nie jest podłączona do żadnego rachunku bankowego — pieniądze są na nią „wgrywane” (ale nie jest to pieniądz bezgotówkowy);
- różnic jest skądinąd więcej: pieniądze elektroniczne nie mogą być oprocentowane (art. 7 ust. 4 uup), jeśli posiadacz się rozmyśli, wystawca ma obowiązek wykupić pieniądz elektroniczny na każde żądanie posiadacza (art. 59l uup), etc. etc.
Najprościej chyba powiedzieć, że pieniądz elektroniczny rzecz rzadko spotykana, bo Polacy dość szybko weszli w fazę po prostu kart płatniczych (a część nawet poszła dalej) — wychodzi więc więc na to, że Ministerstwo Sprawiedliwości dostrzegło problem tam gdzie go raczej nie ma, bo nadal w przypadku zwykłej „kradzieży pieniędzy” z karty płatniczej będzie troszkę rzeźbienia.
(Dla jasności: sama kradzież karty płatniczej jest kwalifikowana jako kradzież, art. 278 par. 5 kk.)