Dwa z hakiem lata temu szumnie zapowiadałem serię tekstów z cyklu „gdzie z psem w okolicach Wrocławia?” — na razie poszło jak w starych „Gwiezdnych Wojnach” (jest część pierwsza, czyli Maślice, Pracze, Leśnica, Janówek; część piąta, czyli Lasy wokół Miękini oraz szósta czyli Radunia i wokół Masywu Ślęży) — to chyba dobry moment, żeby jeszcze przez chwilę pociągnąć temat :-)
Dziś zatem na tutejszych łamach czas na kilka akapitów o tym, że na ciekawą wędrówkę w okolicach Wrocławia — z psem, na rowerze, cokolwiek — można wyskoczyć też w okolice Lubiatowa (a dokładnie: w obszar z grubsza ograniczony linią kolejową Miękinia-Przedmoście od południa, obwodnicą aglomeracji wrocławskiej od zachodu i Odrą od północy).
Wyświetl większą mapę
Zaczynając od początku: gdzie jest ten cały Lubiatów i jak tam dotrzeć z Wrocławia? Odpowiedź jest bardzo prosta: Lubiatów położony jest na północny zachód od Wrocławia, w gminie Miękinia, a najłatwiej dojechać tam kierując się przez Stabłowice i Wilkszyn, bo na wiecznie zakorkowaną DK 94 szkoda życia i nerwów (mieszkańcy północnych dzielnic miasta mogą wybrać nieco okrężną drogę przez Brzeg Dolny).
A po co w ogóle jechać na spacer z psem (lub na rower, a nawet z innym człowiekiem) w okolice Lubiatowa? Bo tam są piękne lasy, szerokie łąki, trochę wody — żyć nie umierać, a na pewno można długimi godzinami wędrować i wędrować w interesujących okolicznościach przyrody.
Najciekawszych wrażeń dostarczyć może chyba spacer z samego Lubiatowa w kierunku południowym i południowo-zachodnim. Zaparkować można na leśnym parkingu przy wjeździe do wsi, skąd plątanina ścieżek i dróżek wiedzie przez sosnowy las w kierunku tamtejszego „pogórza” (Górka Lubiatowska liczy sobie zaledwie 110 m n.p.m., ale już Kobylnicka Górka jest o całe trzy metry wyższa). Dalej, w zależności od upodobania: trzymając się najszerszej leśnej drogi można dotrzeć do wielkiej łąki (jej wschodnia część jest mocno podmokła, ale nie ma się co dziwić — do mokradeł rezerwatu Zabór stamtąd dwa kroki), którą dojdziemy do wsi Przedmoście. Natomiast trzymając się nieco bliżej szosy docieramy do lasu mieszanego, przez który płynie zaskakująco szeroka rzeczka (Nowy Rów).
Taka traska, jeśli rozwiniecie skrzydła, może zająć nawet 4 godziny, ale chyba najlepiej wypada (także dla naszego czworonożnego towarzysza) w dżdżyste i chłodniejsze dni: piaszczyste podłoże gwarantuje brak błota, a jednak psiak może gdzieniegdzie zaspokoić pragnienie (na naturalne cieki nie można liczyć w bezpośredniej bliskości Lubiatowa). Jednak w upalny dzień… cóż, mało jest trudniejszych psychicznie rzeczy niż wędrówka piaszczystym, sosnowym lasem w upał…
Nieco krótsze czasowo ale wcale nie mniej przyjemne wrażenia zapewni spacer do pozostałości opuszczonego pasterskiego przysiółku o romantycznej nazwie Owieczki. Ongiś część wsi Głoska, obecnie oddzielone od niej nitką obwodnicy aglomeracyjnej, po czasach świetności pozostały tylko ruiny stodoły i jednego domostwa, wszystko przy urokliwej łączce, za naturalnym piaszczystym wałem porośniętym szpalerem sosen… Chciałbym kiedyś wylądować w takim miejscu na zawsze :)
Do Owieczek można dotrzeć albo z Lubiatowa (z tego samego parkingu, ale kierując się w przeciwną stronę) — przez fajny las, a jeśli na szagę, to przez kilka malowniczych pagórków — albo polną drogą od strony Głoski. Cały spacer zajmie, niespiesznym krokiem, jakieś dwie godziny, aczkolwiek i tam można nieco czasu strawić na błąkaniu się po różnych dzikich zaroślach.
Trzecim godnym polecenia spacerowym kierunkiem jest wał wzdłuż (naprawdę dzikiego w tamtej okolicy) brzegu Odry. Decydując się na taki wariant najczęściej pozostawiamy auto w pobliżu wsi Kobylniki, a następnie, przechodząc przez las, przecinamy rzeczkę o nieco mylącej nazwie Jeziorka. (Czas na dygresję: Wikipedia sugeruje, że ten dopływ Średzkiej Wody powstał podczas budowy wałów przeciwpowodziowych; biorąc pod uwagę co porobiono z Odrą we Wrocławiu — czy ktoś z P.T. Czytelników kojarzy dlaczego ulica Rędzińska jest na lewym, a Rędzin na prawym brzegu rzeki? i jaka była dawniejsza nazwa dzisiejszego Lasu Rędzińskiego? — nie dziwi nic). To jednak wybór dla najbardziej wytrwałych wędrowców, bo ścieżka na wale potrafi być nieźle zarośnięta, brzeg rzeki jest dość nieregularny i mocno zarośnięty, a niektóre dróżki potrafią zaniknąć w najbardziej zaskakujących momentach (aczkolwiek droga prowadząca przed wałem w kierunku Zakrzowa wydaje się dość pewnym punktem).
Startując natomiast z okolic Głoski, przez łąki i pola, obok trójpalczastego stawu (praktycznie cały czas wzdłuż szosy, w kierunku Mostu Wolności — 4 Czerwca), wchodzimy na ten sam wał, ale w nieco mniej dzikim miejscu — prowadząc pętlę wzdłuż Odry (w dowolnym kierunku, także w prawo) można ją zamknąć na praktycznie dowolnym dystansie.
Słowem: warto się szwendać, także po okolicach bliskich naszemu miejscu zamieszkania — dlatego zabierajcie psiaki ze schronisk, one zabiorą Was na najlepsze spacery!