Dlaczego jadąc z psem w góry wolimy wyjechać do Czech?

A skoro ostatnie dni (i najbliższe parę tygodni) znów sponsorują nam znane cztery litery (szczęście, że na razie jest nawet lepiej niż w sierpniu!), znów nie pozostaje mi nic innego jak teoretyzowanie i dywagacje o tym co fajnego może robić w życiu człowiek, który ma czworonoga pod opieką. Dziś zatem kilka zdań o tym, że na tyle świetnie rymują mi się wyrazy „Czechy” i „pies”, że jak przychodzi co do czego preferujemy wypad do naszych południowych sąsiadów.


czechy pies
W hotelu Lesní Zátiší w Lázněj Libverdzie Kuatencję powitano legowiskiem, kompletem misek i drobną przekąską. Owszem, na posłaniu nie zmieściłaby się w całości, ale liczy się gest. Tyle o miłych niespodziankach jakie w Czechach spotykają podróżujących z psami — toteż nie dziwcie się, że w mojej głowie wyrazy „Czechy” i „pies” rymują się wręcz perfekcyjnie (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-SA 3.0)

Jako że do napisania tego tekściku natchnęło mnie doświadczenie najniedawniejsze, od niego zacznę, ale żeby nie było tak goło, przejdę od szczegółu do większego ogółu, w kilku punktach:

  • podczas grudniowego wypadu w Jizerské hory zatrzymaliśmy się, podobnie jak rok wcześniej, w hotelu Lesní Zátiší; obiekt jak obiekt — natomiast zaskoczyło nas, że po zamustrowaniu się w pokoju na Kuatę czekały: legowisko, dwie miski i powitalne ciasteczka. Jasne, za jej pobyt pobrano (wcale nie najniższą — posezonowe rabaty dotyczą tylko klientów gatunku homo sapiens) opłatę, ale przynajmniej wiadomo za co zapłaciliśmy;
  • co ciekawe na jadalnię (Spa Resort Libverda ma dość enefzetowski klimat, więc jest jadalnia) ze zwierzakiem wejść nie było wolno, ale przecież w czeskich restauracjach psy nie są rzadkimi gośćmi; z racji strachliwości psicy nie stołujemy się w knajpach nazbyt często (a wystraszone 38 kg nie jest łatwe do okiełznania ;-) ale rozmawiam z osobami o większym doświadczeniu i wiem, że niezmiernie rzadko spotykają się z odmową. Słowem: do czeskich pivnic i restaurantów zwykle śmiało można włazić z psem i nikt nie będzie kwękał;
  • inne życie ma też pies-turysta: raz, że w Czechach parki narodowe nie służą do mieszania ludziom w głowach (por. „O tym, że dla wędrujących z psami przez Karkonosze jasne jest tylko to, że nic nie jest jasne”) i co najwyżej wymagana może być smycz. Przypominam, że przeciętny czeski pies na smyczy chadza nieczęsto, to chyba także efekt prawa, które nakazuje gminom wyznaczać miejsca, gdzie zwierzaki mogą swobodnie pohasać („Obec může (…) vymezit prostory pro volné pobíhání psů”, par. 24(2) zákonu na ochranu zvířat proti týrání);
  • ale nie będę ściemniał, ten kraj nie byłby taki fajny, gdyby nie fajne góry. Tak, wiem, że Czesi nie mają Tatr, ale wystarczy popatrzeć na mapę by przekonać się, że zasadniczo to kraj co najmniej pagórkowaty, dzięki czemu najniżej położone miasto (Hřensko nad Łabą, w Czeskiej Szwajcarii) sięga tam, gdzie sięga Wrocław, zaś średnia wysokość powierzchni to 430 m n.p.m. Żyjąc w kraju przeciętnie-nizinnym (momentami depresyjnym) — i tak szczęściarzem, że w najbliższe pagórasy mam trzy kwadranse autem — mogę Czechom tylko pozazdrościć;
  • wszystko to składa się na proste założenie: jedziemy w góry na więcej niż jeden dzień? Stawiamy na czeskie Sudety, bo niezależnie od tego czy będą to Karkonosze, Góry Stołowe czy Jeseniki, wymiatają pod każdym jednym względem (obszaru, urody, przyjazności dla wędrujących czworonogów, a także, last but not least, pustych szlaków).

PS tak, wiem, że czeska polityka jest wk!ca (wydaje mi się, że bardziej niż Polska, choć nie mam pewności czy to da się porównywać), czescy politycy uchodzą za bardziej skorumpowanych, niż polscy (patrzajta na trendy: jeszcze w 2015 r. w „rankingu” Transparency International byliśmy fest przed nimi, natomiast w/g danych za 2018 r. rozdzielało nas ledwo oko igielne; to było jeszcze przed aferą Banasia), zaś w protestach na ulicach czeskich miast biorą udział setki tysięcy ludzi. Zabawne, że nawet taka skorumpowana i często prostacka vláda jest dość liberalna — wiedzieliście, że w grudniu Republika Czeska przegrała przed TSUE sprawę dot. prawa do posiadania broni palnej? (wyrok TSUE z 3 grudnia 2019 r., C‑482/17).

Jak dla mnie bomba, więc gdybym miał w planach jakiś weekend, ferie, wakacje — z psem albo nawet bez, jeśli jeszcze nie macie — zdecydowanie polecam wypad „do Czech” (bo właściwie do Republiki Czeskiej) :-)

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

8 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
8
0
komentarze są tam :-)x