Krótko i na temat: ze względu na epidemię koronawirusa jest plan, by obrady i głosowania Sejmu prowadzono przez internet (projekt zmian w regulaminie Sejmu RP).
Z kuriozów i ciekawostek dotyczących parlamentu z tabletu:
- nowelizacja przewiduje możliwość przeprowadzenia posiedzeń Izby Poselskiej, komisji i podkomisji z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej umożliwiających porozumiewanie się na odległość — Sejm będzie funkcjonował online w przypadku wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii;
art. 109 ust. 1 Konstytucji RP
Sejm i Senat obradują na posiedzeniach.
- decyzję o prowadzeniu wirtualnych obrad podejmuje — jednoosobowo i dyskrecjonalnie — Marszałek Sejmu, „po zasięgnięciu opinii” Konwentu Seniorów (jeśli ktoś ma wątpliwości co oznacza formuła zasięgnięcia opinii, przywołać mogę anegdotyczne wyjaśnienie jak działa gabinet prezydencki w U.S.A.: otóż prezydent zasięga opinii sekretarzy, może nawet zarządzić głosowanie — ale uzyskane stanowisko go nie wiąże);
- jakież to będą środki komunikacji elektronicznej? decyzję o wyborze technologii obrad online też podejmuje jednoosobowo i dyskrecjonalnie Marszałek Sejmu — musi jednak wybrać taką technologię, która „gwarantuje możliwość identyfikacji osoby”, „komunikację w czasie rzeczywistym, w szczególności zabieranie głosu”, a także udział w głosowaniu i składnie wniosków formalnych, wszystko to przy zapewnieniu bezpieczeństwa systemu;
art. 113 Konstytucji RP
Posiedzenia Sejmu są jawne. (…)
- potwierdzenie obecności posła — bagatela, chodzi tu o kworum niezbędne do skutecznego wykonywania funkcji ustawodawczych — następuje poprzez zalogowanie się w systemie do głosowania oraz… wydruk udziału w głosowaniach;
- jakby ktoś miał wątpliwości: udział posła w posiedzeniu online „jest równoprawny z innymi formami udziału w posiedzeniu” (ja się od razu zastanawiam jakież to inne formy udziału w obradach przewiduje polskie prawo oprócz konstytucyjnej formy posiedzenia?), natomiast wątpliwości nie ma, że e-posłowie podczas e-obrad będą e-głosować;
art. 120 Konstytucji RP
Sejm uchwala ustawy zwykłą większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, chyba że Konstytucja przewiduje inną większość. (…)
- jawność obrad Izby Poselskiej zapewnić ma… „transmisja” wirtualnego posiedzenia przy zastosowaniu sieci teleinformatycznej (czy będzie prowadzona w formie mozaiki — ekranu podzielonego na 460 pól?); zamiast protokołu urzędowym stwierdzeniem przebiegu e-obrad będzie „zapis audiowizualny” (cokolwiek ktokolwiek pod tym pojęciem rozumie).
Zamiast komentarza: świetnie przygotowana na propagandę (wszakże niedawno przeznaczono na nią 2 mld złotych) władza nieco gubi się przechodząc od ogółu do szczegółów. Nie mam wątpliwości, że nie tylko olano temat podstawowych środków zabezpieczenia osób, które zmagają się z koronawirusem — „silni, zwarci i gotowi” jesteśmy mniej-więcej tam, gdzie II RP była w okolicach 12 września 1939 r., z tym, że rząd nie może ratować się w Zaleszczykach (nb. przypominam sobie jak swego czasu rozbawiałem studentów podczas prowadzonych przeze mnie zajęć z prawa konstytucyjnego dykteryjkami o ataku paraliżującym organy władzy — jednak miałem rację, że polskie prawo nie jest gotowe na nic — nie ma trybu pozwalającego na zejście ustawodawcy do podziemia).
Szydło wyszło z worka i okazało się, że nie mamy nawet realnych procedur na w sumie dość banalny przypadek jakim jest epidemia COVID-19. Wymyślone ad hoc procedury e-parlamentaryzmu są oczywiście sprzeczne z ustawą zasadniczą — nawet zasada autonomii Sejmu i Senatu nie może usprawiedliwiać tak jawnego pogwałcenia konstytucji. Jednak projekt zmian w regulaminie Sejmu jest wybitnym argumentem przemawiającym za tym, że jednak „zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające” — jeśli posłowie klepną te zmiany, bezpośrednio potwierdzą, że zachodzą przesłanki określone w art. 228 ust. 1 Konstytucji RP, czyli czas na wprowadzenie stanu klęski żywiołowej.