Czy możliwe jest zaskarżenie projektu organizacji ruchu przez przedsiębiorców, którym znaki drogowe utrudniają dojazd do lokalu prowadzenia działalności, a przez to utrudniają biznes? I czy prawo zobowiązuje władze miasta do umożliwienia przedsiębiorcy dojazdu własnym autem do własnego lokalu i zaparkowania przed nim?

nieprawomocny wyrok WSA w Krakowie z 12 sierpnia 2020 r. (III SA/Kr 1257/19)
Nie istnieje żaden przepis prawa powszechnego, który przewidywałby prawo podmiotowe do zapewnienia możliwości parkowania lub postoju na drodze publicznej. Nie istnieje również żaden przepis prawa powszechnego, który gwarantowałby przedsiębiorcy dojazd pojazdem silnikowym do lokalu, w którym prowadzi działalność gospodarczą.
Orzeczenie wydano ze skargi kilkunastu przedsiębiorców na decyzję prezydenta Krakowa zatwierdzającą projekt organizacji ruchu w pasie drogowym dzielnicy Kazimierz — czyli wprowadzenie (a właściwie przywrócenie) Strefy Ograniczonego Ruchu.
Skarżący m.in. zarzucili, iż podczas sporządzania projektu organizacji ruchu magistrat nie wziął pod uwagę skutków wyeliminowania z możliwości korzystania z drogi publicznej właściciela lokalu, który nie jest tam zameldowany, a także ich klientów. Co więcej ustawienie znaków zakaz ruchu i zakaz wjazdu na jedynych drogach dojazdowych do ich nieruchomości prowadzi do drastycznego i nieuzasadnionego ograniczenia prowadzenia działalności gospodarczej, organizację ruchu oparto na niezdefiniowanym pojęciu „bezpieczeństwa użytkowników ruchu” i nie wzięto pod uwagę potrzeb lokalnej społeczności. Takie ograniczenie ruchu drogowego jest sprzeczne nie tylko z ustawą prawo przedsiębiorców, ale także z konstytucyjnie zagwarantowaną równością podmiotów wobec prawa i wolnością prowadzenia działalności gospodarczej. Wśród argumentów pojawił się również taki, że po tym jak Kraków ogłosił powstanie Strefy Czystego Transportu, jedna z firm kupiła samochód elektryczny — a teraz nie może nawet nim dojechać do miejsca prowadzenia działalności; natomiast inny skarżący ma wykupione strzeżone stanowisko postojowe — ale nie może do niego dojechać autem.)
art. 10 ust. 6 ustawy prawo o ruchu drogowym
Prezydent miasta zarządza ruchem na drogach publicznych położonych w miastach na prawach powiatu, z wyjątkiem autostrad i dróg ekspresowych.
Wojewódzki Sąd Administracyjny przypomniał, iż w orzecznictwie rozstrzygnięto, że zatwierdzenie organizacji ruchu (art. 10 ust. 6 pord) przez jednostkę samorządu jest aktem podejmowanym w sprawach z zakresu administracji publicznej, a zatem podlega właściwości sądów administracyjnych (uchwała NSA z 26 czerwca 2014 r., I OPS 14/13). Oznacza to, że zaskarżenie projektu organizacji ruchu jest możliwe w przypadku każdej osoby, której interes prawny lub uprawnienie zostało naruszone — brak możliwości dojechania pod lokal przez właściciela prowadzącego działalność gospodarczą jest wystarczającą przesłanką do stwierdzenia, iż skarżącym przysługuje legitymacja do zaskarżenia dokumentu.
Formalne uprawnienie do wniesienia skargi nie oznacza, że skarżący ma rację — zaś WSA nie znalazł żadnych przesłanek pozwalających zakwestionować projekt organizacji ruchu (ani merytorycznych, ani formalnych, opartych na zarzucie naruszenia rozporządzenia w/s szczegółowych warunków zarządzania ruchem na drogach oraz wykonywania nadzoru nad tym zarządzaniem, Dz.U. z 2017 r. poz. 784).
Jako chybiony uznano argument, iż nie przeprowadzono analizy wprowadzenia skutków organizacji ruchu dla klientów przedsiębiorców prowadzonych w Strefie Ograniczonego Ruchu — celem zmian było bezpieczeństwo uczestników ruchu, w tym też zakresie prezydent miasta dopełnił wszystkich ciążących na nim obowiązków. Sęk w tym, że na krakowskim Kazimierzu porusza się wyjątkowo dużo pieszych, którzy siłą rzeczy — ze względów historycznych są tam bardzo wąskie chodniki — chodzą ulicami, często w poprzek jezdni, zatem równoczesny ruch pojazdów powodowałby dla nich znaczne niebezpieczeństwo, zatem ograniczenie ruchu kołowego jest uzasadnione ważnym interesem publicznym. W tej argumentacji właściciele lokali nie mogą powołać się na brak uwzględnienia potrzeb społeczności lokalnej — bo powołany w skardze art. 10 ust. 12 pord jest przepisem upoważniającym ministra do wydania rozporządzenia wykonawczego, zatem nie może go naruszyć organ stosujący się do rozporządzenia.
Jako nietrafne uznano także argumenty odnoszące się do spadku zysków: ta dzielnica miasta jest pełna turystów, którzy zwiedzają miasto na piechotę, są już z pewnością przyzwyczajeni, że do szeregu szczególnych miejsc nie da się dojechać autem (zwłaszcza, że taka strefa była tam wyznaczona wcześniej). Ustanowienie strefy nie godzi także w zasadę społecznej gospodarki rynkowej (art. 20 Konstytucji RP) ani w swobodę działalności gospodarczej (art. 22 Konstytucji RP), ponieważ całkowicie odmienny jest cel regulacji.
Wcale nie na marginesie sąd podkreślił, iż szereg argumentów jest oczywiście chybionych. Nie jest prawdą, że właściciel nie może korzystać z własnego garażu czy miejsca parkingowego, bo zgodnie z miejskimi regulacjami właścicieli nie dotyczą znaki zakazu w SOR, co oznacza, że nawet mimo jej wyznaczenia, skarżący mają możliwość korzystania z przysługujących im miejsc parkingowych. Mało tego: przyjęta organizacja ruchu wcale nie oznacza zakazu dojazdu do lokalu, otóż mogą oni do nich podjeżdżać w godzinach 6-12 i 17-20, w związku z zaopatrzeniem i obsługą techniczną lokali — a przecież nie istnieje przepis, który by zapewniał możliwość parkowania na drodze publicznej lub dojazd samochodem do każdego miejsca, także do lokalu, w którym przedsiębiorca prowadzi działalność.
Zamiast komentarza (będę nudny, znów będą czeskie didaskalia): w Praze już nie wiem od kiedy aut nie ma w całkiem niewąskim centrum (dawno nie byłem, pewnie ta strefa się nieźle rozlała); ale co tam Praha, bo przecież każde nieco większe czeskie miasto ma rewiry, w których widać co najwyżej taksówki i zbiorom. Ale na przykład w Krkonošach… Škodička wtarabani się nawet na 1500 m n.p.m.