Idzie majówka, ludzie chcieliby gdzieś pojechać, coś zobaczyć… czemu by nie nad Jezioro Pilchowickie? Specjalnie dla P.T. Czytelników tutejszego „Czasopisma” — dokładnie wczoraj, czyli wrażenia i zdjęcia jeszcze ciepłe (choć było paskudnie zimno) — zdecydowaliśmy się wyskoczyć na krótką wycieczkę wzdłuż brzegu sztucznego zbiornika położonego nieopodal Jeleniej Góry. Słowem: być w pobliżu i nie zobaczyć przeszło 100-letniej zapory, słynnego mostu kolejowego (co to go miał ponoć rozwalić sam Tom Cruise) i czegoś tam jeszcze? Wykluczone!
A poza tym: sporo bardzo poniszczonego lasu, troszkę rozjeżdżonego błota, jakieś poniszczone budynki, wokół samego zbiornika wodnego tradycyjny polski bardak, nieczynna linia kolejowa (z uroczym, acz zapuszczonym przystankiem — oczekujący na pociąg mieli świetny widok na Karkonosze).
Dla chętnych do ruszczenia na spacer przy Jeziorze Pilchowickim: Pokrzywnik — szlakiem zielonym na południe — Kapitański Mostek — szlakiem niebieskim na północ — zapora Pilchowicka — most kolejowy Pilchowicki — powrót pod zaporą (od pkt 7 niezaznaczonym na mapie szlakiem zielonym na południowy zachód — nie polecamy).
PS jakby ktoś miał wątpliwości czy tekst o spacerze wzdłuż brzegu Jeziora Pilchowickiego prawidłowo zakwalifikowałem do rubryki góry: rzeka Bóbr leży w dolinie Bobru, która rozdziela Pogórze Izerskie i Pogórze Kaczawskie — no to chyba jednak góry, nieprawdaż? :-)